cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Niedziela, 28.04.2024

Czy warto dzisiaj budować zamki? O zamku w Stobnicy i nie tylko

Piotr Antoniewski, 23.07.2018

Budowa zamku w Stobnicy z lotu ptaka (foto: geoportal.gov.pl)

Niedawno Polskę obiegły zdjęcia gigantycznego zamku budowanego w samym centrum Puszczy Noteckiej. Budynek, który oficjalnie został zgłoszony jako „dom wielorodzinny z zabudowaniami gospodarczymi” stawiany jest na wyspie w Stobnicy, wokół jeziora i przypomina średniowieczną twierdzę, będącą skrzyżowaniem Malborka i jakiś włoskich warowni. Jak się patrzy na to aż ciśnie się na usta: po co to komu?

Absolutnym skandalem jest że taki obiekt powstaje w środku puszczy dewastując przy okazji całą przyrodę dookoła. Jeszcze większym skandalem jest to, że urzędnicy, jak sami przyznają, „przeoczyli” tak gigantyczną budowę na terenie obszaru Natura 2000 (sic!). Właściciel też zapadł się pod ziemię. Portal money.pl dotarł do projektanta budowy, architekta z Poznania Waldemara Szeszuły, który stwierdza, że nie ma to być zamek, a prawdziwe historyczne miasteczko z uliczkami, dziedzińcami i zaułkami. Dalej pan architekt przekonuje:

Przychodząc do tego miejsca, wejdziemy w świat zaczarowanej architektury historycznej (…). Budynek ma sprawiać wrażenie, że stoi w tym miejscu od zawsze.

Jak to przeczytałem zacząłem wołać lekarza. Wprawdzie w Chinach takie numery robią na potęgę: tworzą „historyczne miasteczka z uliczkami, dziedzińcami i zaułkami”, no ale tu jest Polska i naprawdę potrzeba nam sztucznej gigantomanii, gdy w pobliżu jest wiele prawdziwych zamków?

Jak już robić, to porządnie

Można by było przy tym, poza ewidentnym skandalem związany z uzyskaniem zgody na taką budowlę, przejść do porządku dziennego, gdyby nie był to jedyny taki przypadek. Coś w narodzie polskim dziwnego się dzieje, bo zamków nam przybywa, a rycerzy jak na lekarstwo. Nie tak dawno w Poznaniu na wzgórzu Przemysła odtworzono średniowieczną warownię. Chociaż słowo „odtworzono” jest w tym wypadku wyraźnym nadużyciem. Budowla wzniesiona z pustaków jest jedynie luźną wariacją na temat swego poprzednika i przez wielu jest nazywana pogardliwie „zamkiem Gargamela”. Z kolei równo rok temu Jarosław Kaczyński ogłosił, że marzy mu się odbudowa zamków kazimierzowskich i już cały kraj pogrążył się w debacie, czy warto?

Zamek Królewski w Poznaniu (foto: Poznaniak/CC BY-SA 2.5/Wikimedia Commons)

No właśnie, przykład poznański pokazuje, że nie zawsze. Umówmy się, współczesne rekonstrukcje wychodzą co najmniej średnio. Koszty tego są niebotyczne i nie jest to zadanie łatwe. Obawiam się, że masowa odbudowa tylko mogłaby spotęgować problemy z tym związane. W średniowieczu była inna technika, materiały. Warto sobie przypomnieć, co mówił w tym temacie wieloletni dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie prof. Andrzej Rottermund:

W rekonstrukcjach ważny jest materiał. Musi być taki, jaki był kiedyś. Nie można zastępować cegły betonem, drewnianych okien plastikowymi. Grubość muru po odbudowie powinna być taka sama. To są dziesiątki elementów, które z góry dyskwalifikują taką rekonstrukcję, bo robi się makietowa.

Poza tym zamki powstawały do wypełnienia konkretnej funkcji obronnej, gdy traciły to znaczenie, niejednokrotnie były samoistnie porzucane przez swych właścicieli na rzecz wygodniejszych pałaców i „naturalnie” popadały w ruinę. Ale zamkowe malownicze ruiny często stanowią nie mniejszą atrakcję turystyczną niż stojące w dobrym stanie warownie. Współcześnie sama odbudowa zamku jest już czymś samym w sobie sztucznym. Nie będzie on bowiem służyć celom militarnym, a tylko nabijać kasę od turystów. Rekonstrukcja powinna być podjęta, gdy ma jakiś głębszy sens, np. Zamek Królewski w Warszawie odbudowano, bo jest to jeden z symboli naszej państwowości. Z drugiej strony, oczywiście można powiedzieć: „a kto bogatemu zabroni?”. Jeśli ktoś za własne pieniądze chce odbudować lub wybudować zamek, to proszę bardzo, ale niechże to będzie po prostu robione porządnie, by nie było wstydu przed następnymi pokoleniami.

Minimalizm zamiast gigantyzmu

Ci, którzy mimo wszystko chcą stawiać zamki XXI wieku powinni także się zastanowić, co i jak robią. Budowane dziś były odzwierciedleniem architektonicznym naszych czasów. Zamek cesarski w Poznaniu, choć imituje średniowieczną budowlę, to jest odzwierciedleniem istniejącego na przełomie XIX i XX w. stylu. Jeśli taki gigantyzm w stylu Stobnicy miałby być odzwierciedleniem naszych czasów, to ja dziękuję. Zresztą poszukując polskich wzorców architektonicznych powinniśmy raczej kierować się w przeciwną stronę niż idzie inwestycja w Puszczy Noteckiej.

Przed wojną panowała w Polsce moda na styl dworkowy. Niemal każda budowana w tym okresie willa miała kolumienki i była bardziej dworkowa od staropolskiego dworu. Dzisiaj w sumie też tak jest. Wystarczy wyjechać za dosłownie każde miasto, by spostrzec, że nowo budowane domy nawiązują do stylu staropolskiego z tą różnicą, że nam do przedwojennych standardów bardzo daleko.

Zamek Krzyżtopór w Ujeździe (foto: Jakub Hałun/CC BY-SA 3.0/Wikimedia Commons)

Właściwie dwór polski to nasz największy wkład w światową architekturę. Ten szlachecki minimalizm mieszkaniowy, otwarcie na przyrodę poprzez rozbudowane wokół parki, nawiązania antyczne, to coś unikalnie polskiego w budownictwie. Zwracam uwagę na słowo „minimalizm”. Polska szlachta w odróżnieniu od nobles w innych krajach ceniła sobie prostotę. Oczywiście były w tym magnackie wyjątki w postaci Ujazdu Ossolińskich czy przysłowiowych „pałaców Paca” w Dowspudzie, ale gro rezydencji prezentowała się dużo skromniej niż te na Zachodzie. Zresztą nikt mi nie powie, że zamek Krzyżtopór w Ujeździe, niestety już zrujnowany, nie bił na głowę zamku/miasteczka w Stobnicy. Tak, był to gigantyzm, ale jak wysmakowany. Nie przytłaczający otoczenia, ale pokazujący ogrom. I tutaj rzeczywiście aż się prosi o rekonstrukcję, bowiem w tym wypadku nie była to jedna z wielu rezydencji obronnych jak większość zamków w naszym kraju. Była to perła architektury z niespotykanymi rozwiązaniami i odbudowa akurat tego obiektu jako forma przywrócenia tej perły społeczeństwu ma głęboki sens. Choć jeszcze raz podkreślam, należałoby to zrobić porządnie, a nie tak jak nieszczęsny zamek królewski w Poznaniu.

Pałac w Kopicach w województwie opolskim ciągle czeka na odbudowę (foto: Jarosław Szymaczewski/CC BY-SA 3.0 pl/Wikimedia Commons)

Tymczasem o czym taki zamek w Stobnicy z lądowiskiem dla helikopterów będzie mówił przyszłym pokoleniom? Mi właśnie przypomina chińskie makiety pasujące do miejsca powstania ni w pięć, ni w dziesięć. Najgorsze jest to, że takie coś powstało w Polsce, w której roi się od zrujnowanych pałaców i dworów. Milionerów, którym marzy się rezydencja „na bogato” zapraszam na Dolny Śląsk. Tu niemal w co drugiej miejscowość stała perełka pałacowej architektury – do wyboru do koloru. Odbudowa według dawnych wzorców nie jest tu tak trudna jak w przypadków średniowiecznych zamków i ma też zazwyczaj o wiele większy sens. Odbudowany pałac pruskich junkrów może spełniać współcześnie tę samą funkcję, do której został stworzony – rezydencji właściciela i jednocześnie spełniać ważną rolę w życiu całej lokalnej społeczności. Te pałace stanowiły niegdyś serca całej okolicy i w wielu miejscach do dziś odczuwa się ich brak. Domyślam się też, że koszty takiej odbudowy byłyby mniejsze niż zamczyska w Puszczy Noteckiej, czyli taniej, ze smakiem i prawdziwą, a nieudawaną historią. Da się? Da się.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA