cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Czwartek, 02.05.2024

1920 - wygrana bitwa, a wojna?

Jakub Wojas, 15.08.2018

Polscy żołnierze ze zdobytymi sztandarami bolszewickimi

Sam jestem zwolennikiem tezy, że bitwa warszawska powinna uchodzić za jedno z największych polskich zwycięstw w historii, a na pewno w XX wieku, ale na pytanie, czy cała wojna polsko-bolszewicka była dla nas zwycięska? Odpowiedź brzmi: to zależy.

Kolejna wojna polsko-rosyjska

Wojnę polsko-bolszewicką można w sumie traktować jako kolejne wcielenie polsko-rosyjskiej rywalizacji o ziemie litewsko-ruskie. Z tej perspektywy Polska walczyła nie tyle o „wyrąbanie swoich granic”, co ich wyegzekwowanie, opierając się na stanowisku, że traktaty rozbiorowe były bezprawiem. Cel był to zaiste ambitny, gdyż zaczynaliśmy gdzieś w pobliżu dzisiejszej wschodniej granicy Polski, a trzeba było zająć pożądany obszar zanim zrobią to bolszewicy czy biali Rosjanie.

Pod tym względem mamy tu do czynienia z zwyczajnym sporem graniczny. Dlatego polscy połowie w czasie debat sejmowych wprost artykułowali potrzebę odzyskania granicy sprzed I rozbioru. Pytanie pozostawało, jak. Jedyną realną wizją urządzenia całości terytorium I RP była koncepcja federacyjna zaproponowana przez Józefa Piłsudskiego. Konkurencyjna koncepcja inkorporacyjna lansowana przez obóz Narodowej Demokracji opierała się na okrojeniu granic na wschodzie na rzecz tych na zachodzie. U Piłsudskiego chodziło o sfederalizowanie Polski z Litwą, ewentualnie również Łotwą i Estonią, a także ścisły sojusz z Ukrainą.

Józef Pilsudski ze sztabem w 1920 r.

Rozpoczęcie wojny było konsekwencją naturalnych prób przejmowania kontroli przez obydwie strony na spornym obszarze. Na całego zaczęło się wraz z atakiem Polaków i Ukraińców na Kijów, po to by stworzyć nad Dnieprem niepodległą Ukrainę. To się nie powiodło. Nastąpiła kontrofensywa sowiecka, którą zatrzymano dopiero pod Warszawą. Po tym zwycięstwie nie udało się jednak odzyskać wszystkich ziem. W październiku 1920 r. nastał rozejm, ale jeszcze nawet wiosną następnego roku podejmowano próby wzniecenia na sowieckim obszarach Białorusi i Ukrainy narodowowyzwoleńczych powstań. Znów bezskutecznie. Podpisany 18 marca 1921 r. w Rydze pokój był traktatem poniżej oczekiwań, aczkolwiek wyglądałby on lepiej, gdyby nie wstrzymano głównych działań wojennych już w październiku roku poprzedniego. Polacy zajęli w końcówce konfliktu Mińsk, znacząco zbliżyli się też do Kijowa. Niewiele brakowało, by osiągnąć upragnioną granicę z 1772 r. Jednak społeczeństwo i elity tego nie chciały. Naciskano na Naczelnego Wodza, by natychmiast zawarł rozejm. Opinia publiczna była zmęczona przedłużającym się konfliktem i po zwycięstwach pod Warszawą i nad Niemnem pragnęła już tylko jego końca.

Patrząc na wojnę polsko-bolszewicką z tej perspektywy, to w najlepszym wypadku był to remis. Koncepcja federacyjna upadła, lecz część obszarów dawnej Rzeczpospolitej odzyskano, czytaj: dokonano rozbioru ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Z Ukrainy związanej z Polską nic nie zostało. Niestety, biorąc pod uwagę fakt, że w 1939 r. Sowieci przejęli całe sporne terytorium, to ten remis nie wyszedł nam dobre. To takie pochłanianie w dwóch kęsach.

Zatrzymanie rewolucyjnego marszu na Zachód

Zdecydowanie lepiej to wygląda jeżeli przyjmiemy, że była to walka ideologii. Starcie z bolszewizmem, rewolucją i czerwonym terrorem prowadzone przez szeroką międzynarodową koalicję białych Rosjan, Estończyków, Francuzów, Brytyjczyków, Japończyków, ludy kaukaskie, wolnych Kozaków, Łotyszy, Ukraińców, no i Polaków. Tyle że Polacy nie za bardzo się początkowo kwapili do antysowieckiej krucjaty. W 1919 r. Ententa mocno naciskała na Warszawę, by wznowiła działania przeciwko bolszewikom, ale front w pewnym momencie wręcz stanął w miejscu. Piłsudski sądził, że czerwona Rosja jest mniej groźna od białej, cieszącej się poparciem Zachodu. I tak dzięki polskiej bierności najbardziej krytyczny moment w wojnie domowej bolszewicy przetrwali.

Plakat z okresu wojny polsko-bolszewickiej

Gdy w lipcu 1920 r. ruszyła długo przygotowana sowiecka ofensywa na zachód, to stawka była już inna. Bolszewicy chcieli wzniecić płonień rewolucji w całej Europie. Jak mówił Trocki „po trupie białej Polski wiedzie droga do wszechświatowej rewolucji”. Leninowi marzyło się, aby rewolucja rosyjska podała rękę rewolucji niemieckiej. Stalinowi prawie to samo, ale bardziej niż niemiecką wolał węgierską.

Dlatego bitwa warszawska była aż tak ważna. Dlatego znalazła się ona na liście najważniejszych bitew w historii. Biliśmy się o losy nie tylko nasze, ale i całej Europy. Pod tym względem ta wojna zakończyła się absolutnym zwycięstwem. Bolszewicka rewolucja zatrzymała się na polskiej granicy i choć ćwierć wieku później przesunęła się na Łabę, to tylko w 1920 r. były realne widoki na to, aby opanowała ona niemal całość kontynentu. To zwycięstwo uchroniło Polskę i resztę Europy od masowego terroru, łagrów, ludobójstwa. Nic dziwnego, że każdego 15 sierpnia patrzy się na tę wojnę właśnie w ten sposób .

Bój o niepodległość

Jest jeszcze inna interpretacja tego konfliktu. Łączy się ona z dwiema poprzednimi. Wojna z bolszewikami była bowiem początkowo rzeczywiście wojną o granice. I wojną o granice by pozostała, gdyby Armia Czerwona zadowoliła się obszarem, powiedzmy, do linii Curzona. Jednak gdy bolszewicy podchodzili pod Warszawę, to była to już walka o życie. Pozbawienie nas niepodległości było dla Sowietów oczywiście skutkiem ubocznym próby wzniecenia pożaru rewolucji w innych krajach, ale nie zmienia to faktu, że Polska biła się już nie o granice, ale o przetrwanie.

Polscy żołnierze na froncie wojny polsko-bolszewickiej

Analogiczną sytuację mamy w przypadku wojny zimowej z 1940 r. między Sowietami a Finlandią. Początkowo tu też Rosja Sowiecka zgłaszała pretensję do konkretnych terytoriów. Szybko przekształciło się to w walkę o w ogóle istnienie niezależnej Finlandii. Choć ostatecznie Finowie musieli dokonać cesji części swoich ziem na rzecz ZSRR, to jednak pozostali niepodlegli.

Bitwa warszawska była zatem zwycięstwem nie tylko, które uratowało Europę, ale przede wszystkim nas. Pewnie dlatego wielu ludzi w ówczesnej Polsce po bitwie warszawskiej domagało się jak najszybszego zakończenia konfliktu. Dla nich liczyło się przede wszystkim to, że udało się ocalić świeżą niepodległość. Kwestia przynależoności Mińska czy Kamieńca Podolskiego była już mniej ważna.

W wojnie z Rosją w 1920 r. osiągnęliśmy zatem remis ze wskazaniem na naszych przeciwników. Wygraliśmy natomiast wojnę z bolszewizmem i wszechświatową rewolucją. Przy okazji zachowaliśmy też niepodległość. A zatem 2:1 dla victorii. Wypadałoby przyjąć, że wojna polsko-bolszewicka była zwycięstwem, ale zwycięstwem niepełnym.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA