Opowieści Kresowe – Czy (i dlaczego) Białorusini nie mówią już po białorusku? Część I: Od Rogwołoda do Kalinowskiego – korzenie narodu i języka

nowogrodek h 6778552ab7678

XIX-wieczna ilustracja Napoleona Ordy, przedstawiająca ruiny zamku w Nowogródku. 

Tuż za wschodnią granicą Polski swoje korzenie ma język, który najpierw z języka dworu i elit stał się językiem ludu, później z języka ludu – językiem inteligencji, z języka inteligencji – politycznym manifestem i wyrazem sprzeciwu wobec totalitarnej władzy. Co jeszcze bardziej zaskakujące, język ten zapisać można czterema alfabetami, w tym nawet… arabskim. Polacy wiedzą o nim niewiele, choć ma status urzędowego lub pomocniczego w pięciu gminach na terenie naszego kraju, a jego dzieje pośrednio związane są losami Polski. Znało go – przynajmniej na poziomie biernego rozumienia – wiele postaci fundamentalnych dla naszej tożsamości narodowej. Uniwersyteccy koledzy Adama Mickiewicza pisali w nim wiersze, a on sam słuchał go w dzieciństwie, śpiewał w nim piosenki i nazywał najczystszym, zachowującym najwięcej pradawnych cech spośród wszystkich języków słowiańskich.

Język to stary i bogaty, a jednocześnie rugowany i deprecjonowany. Nazywany bywa pejoratywnie językiem kołchoźników, choć kilkaset lat temu pisano nim statuty Wielkiego Księstwa Litewskiego i używali go wszyscy władcy z dynastii Jagiellonów. Jego historia jest wyjątkowa: niemniej złożona, niejednoznaczna, barwna i tragiczna, co narodu, który… Chciałoby się napisać: ,,posługuje się nim”, ale rzecz w tym, że nie byłoby to w pełni prawdą. Mowa bowiem o języku białoruskim, który UNESCO uznaje za zagrożony wyginięciem.

Najnowsza część ,,Opowieści Kresowych” stanowi próbę wyjaśnienia, jakie wydarzenia historyczne doprowadziły do tego stanu rzeczy i co dzieje języka białoruskiego mówią nam o naszych wschodnich sąsiadach. A także, co najważniejsze – jaka przyszłość czeka nie tylko język białoruski, ale i samych Białorusinów?

Zanim rozpoczniemy naszą opowieść…

W tym momencie należy podkreślić, że fakt, iż artykuł o języku białoruskim znalazł się w tym cyklu, nie jest przejawem deprecjonowania białoruskości i uznawania jej za część (lub ,,młodszą siostrę”) polskiej kultury. Wręcz przeciwnie – jego celem jest porzucenie ściśle polskiej perspektywy, refleksja o białoruskiej idei narodowej i przełamanie wielu stereotypów o Białorusinach, które wciąż pokutują w polskiej tożsamości. W serii ,,Opowieści Kresowe” tematyka ta pojawia się dlatego, że Białorusini przez lata współtworzyli Rzeczpospolitą Obojga Narodów i zamieszkiwali ziemie, które w polskiej historiografii i kulturze nazywamy kresami. Wielowiekowa wspólnota ziemi skutkuje wieloma korelacjami między polską a białoruską historią. Autorka jest przy tym daleka od określania współczesnej Białorusi mianem polskich kresów lub polemizowania z odrębnością i samodzielnością narodu białoruskiego. Termin ,,kresy” (jakkolwiek często spotyka się z negatywnym odbiorem wschodnich sąsiadów Polski) określa ziemie pogranicza, od zawsze wielokulturowego i wspólnego dla wielu narodów. W tym sensie ,,Opowieści Kresowe” są opowieściami o wielu kulturach i narodach, widzianych  nie tylko przez pryzmat polskich doświadczeń i stricte polskich kontekstów historycznych.

Abyście nie umarli…

,,Не пакідайце ж мовы нашай беларускай, каб не ўмёрлі – Nie pakidajcież mowy naszaj biełaruskaj, kab nie umiorli – Nie porzucajcie naszej mowy białoruskiej, abyście nie umarli” – przestrzegał w XIX wieku Franciszek Bahuszewicz: polski szlachcic, białoruski poeta, uczestnik powstania styczniowego, ludowy gawędziarz i przyjaciel chłopów; słowem prawdziwy Kresowianin, człowiek pogranicza i pogrobowiec Rzeczypospolitej. Te słowa zdają się najlepszym wytłumaczeniem, dlaczego nowy artykuł z cyklu ,,Opowieści Kresowych” poświęcony będzie językowi białoruskiemu – mimo że nie jest to seria o tematyce lingwistycznej. Język to nośnik tożsamości narodowej, unikalny kod kulturowy, czynnik budujący wspólnotę. Nie bez powodu represje wymierzone w ujarzmiony naród zwykle zaczyna się od rugowania jego języka…

dudka bielaruskaja

Okładka Dudki białaruskiej – najważniejszego dzieła Franciszka Bahuszewicza (ze względu na cenzurę wydana w Krakowie pod pseudonimem Maciej Buraczok).

Ofiarami tego procederu padło w historii wiele narodów znajdujących się pod politycznymi wpływami Imperium Rosyjskiego, a następnie Związku Radzieckiego. Zabiegi rusyfikacyjne obce nie były także Polakom, choć ich efekty były ograniczone do jednostkowych przykładów i nigdy nie zdołały wykorzenić z narodu przywiązania i szacunku do rodzimego języka. Paradoksalnie, czasy najbardziej nasilonej rusyfikacji to w historii Polski jedne z najpłodniejszych w wybitne dzieła kultury. Co więcej – to właśnie wtedy krystalizowała się nowoczesna tożsamość polska, stopniowo przyjmowana przez wszystkie warstwy społeczeństwa. Przyczyn można upatrywać się różnych – od rzeczy tak niemierzalnych i abstrakcyjnych, jak siła ducha narodowego, poprzez bardziej konkretne i obiektywne, jak tytaniczna praca polskiej inteligencji na rzecz obrony rodzimej kultury, wcześniejsze bogate tradycje państwowe i dorobek kulturowy Polski, znaczące różnice w tożsamości Polaków i Rosjan, aż po bardziej przyziemne czynniki, jak nieudolność polityki zaborców i relatywnie krótki (w porównaniu choćby do Białorusinów) okres intensywnej rusyfikacji. Niezależnie, czemu przypiszemy przetrwanie, a nawet rozkwit polskiej kultury w czasach najgorszego ucisku narodowego – faktem jest, że dziś śladem po rusyfikacji są w naszym języku jedynie leksykalne czy frazeologiczne rusycyzmy, nie dość liczne, by zmienić oblicze polszczyzny, a w dodatku coraz rzadziej używane.

Nie wszystkie narody miały tyle szczęścia. Dla wielu okres niewoli okazał się potężnym hamulcem w rozwoju własnego bytu narodowego albo powodem jego regresu. Pozostawiło to piętno na ich sytuacji językowej. Język rosyjski ma do dziś status drugiego języka urzędowego w Kazachstanie i Kirgistanie, jest powszechnie używany w niektórych częściach Ukrainy, Mołdawii i Zakaukazia. W żadnym z tych państw nie dominuje jednak tak, jak na Białorusi. Zasadniczą różnicą jest fakt, że wszystkich innych postsowieckich republikach władze starają się minimalizować znaczenie rosyjskiego na rzecz języków narodowych. Minie jeszcze wiele lat, zanim odzyskają one należną sobie pozycję – mogą jednak liczyć na rządowe wsparcie. Tymczasem elit politycznych Białorusi nie tylko nie przygnębia fakt, że język białoruski ma status wymierającego. Wręcz przeciwnie – owe elity, same zrusyfikowane, od dawna deprecjonują białoruszczyznę, a w ostatnich latach wznowiły nawet represje za posługiwanie się nią…

russian language status and proficiency in the world.svg

Mapa obrazująca zasięg języka rosyjskiego. Kolorem granatowym zaznaczone są obszarzy, na których ma status urzędowego, a turkusowym – te, na których mimo braku takiego statusu jest powszechnie używany.

Klątwa dwujęzyczności

Oficjalnie od 1995 roku Republika Białoruś (która niepodległość uzyskała w 1991) ma dwa języki urzędowe. W teorii białoruski i rosyjski są sobie równe. Osobie nieświadomej ani historycznego, ani współczesnego kontekstu tej dwujęzyczności, mogłoby przyjść na myśl, że przecież nie stanowi to żadnego problem, a nawet zdaje się bardzo liberalnym rozwiązaniem. ,,Kto chce, niech mówi po białorusku, a jednocześnie nikt rosyjskojęzyczny nie będzie przymusowo białorutenizowany” – można by pomyśleć. Niektórzy przywołują przykłady z Europy Zachodniej – Belgia także ma dwa języki, Szwajcaria aż cztery, a mimo to te państwa funkcjonują bez zarzutu, stanowiąc symbole demokracji i dobrobytu…

Ciężko porównać jednak dwunarodową Belgię czy od wieków podzieloną na kantony Szwajcarię do Białorusi, gdzie 84% obywateli uważa się za Białorusinów,  a mniejszość rosyjska nie jest ani zwarta, ani szczególnie liczna. Dwujęzyczność nie wynika z różnic regionalnych ani etnicznych, jest sztuczna, narzucona przez ucisk polityczny.

Język rosyjski nie jest naturalnym, narodowym językiem Białorusinów, a jednak to go słyszy się w szkole, urzędzie, telewizji, radiu, na ulicy. Dostęp do białoruskiego szkolnictwa ma zaledwie 11% młodzieży. Nieliczne białoruskojęzyczne placówki są konsekwentnie zamykane, a obywatel posługujący się językiem się językiem białoruskim musi liczyć się z trudnościami w miejscu pracy. Klasyczne białoruskie utwory literackie coraz częściej zyskują status zakazanych. Aleś Bialacki – opozycjonista, dyrektor Centrum Obrony Praw Człowieka ,,Wiasna”, laureat Pokojowej Nagrody Nobla – podczas rozprawy sądowej skazującej go na 10 lat kolonii karnej poprosił o użycie urzędowego języka białoruskiego, deklarując nieznajomość rosyjskiego. Do prośby się nie przychylono. Osoby aresztowane w protestach w 2020 roku, błagając po białorusku o udzielenie pomocy medycznej, słyszały, że nie otrzymają jej, dopóki nie zaczną mówić po rosyjsku. W praktyce na Białorusi jedynym językiem państwowym jest język rosyjski. Dwujęzyczność to mit, a fatalny spójnik ,,i” otwiera furtkę do systematycznej rusyfikacji aparatu państwowego i społeczeństwa.

Język białoruski za swój rodzimy uznaje 61% procent Białorusinów (54% całej populacji kraju), z czego 28% deklaruje jego codzienne użycie. Oznacza to, że istnieją ludzie czujący przynależność do narodu białoruskiego, ale za język ojczysty uznający rosyjski. Co może nawet bardziej zaskakujące, istnieją i tacy, którzy określają w ten sposób język białoruski, ale posługują się nim rzadko lub wcale! Polakom ciężko zrozumieć niuanse językowe w krajach postsowieckich. Nie jest to zaskakujące, zważywszy na fakt, że sami mieszkańcy dawnych republik nie zawsze są zgodni co do definicji pojęcia ,,język ojczysty”. Zwykle przyjmuje się jednak, że to ten, który uznają za język swojego narodu, element jego tożsamości, historyczne dziedzictwa; niekoniecznie musi to być ten, którym posługują się w przestrzeni publicznej, a nawet we własnym domu. Często jest to nawet nie język rodziców (którzy w drugiej połowie XX wieku zazwyczaj rozmawiali z dziećmi po rosyjsku), a dziadków. W ten sposób, intuicyjnie, rozpatrywali tę kwestię Białorusini w spisie powszechnym z 1999, gdy białoruszczyznę wskazało jako ojczystą 85% z nich. W następnych spisach wprowadzono jednak kryterium, by jako język rodzimy podawać ten, który przyswojono jako pierwszy we wczesnym dzieciństwie, co zmusiło dużą część obywateli do wskazywania języka rosyjskiego. Ciężko uznać to za przypadek – było to intencjonalne postępowanie prorosyjskich władz, które nie akceptowały umacniającej się w pierwszych latach niepodległości pozycji języka białoruskiego…

718px belarusianashomelanguage2009 be x old

Odpowiedź Białorusinów na pytanie: ,,W jakim języku zazwyczaj rozmawiacie w domu?". Odcienie czerwieni oznaczają zasięg języka białoruskiego, a niebieskiego – zasięg rosyjskiego. Na Białorusi, w przeciwieństwie do Ukrainy, nie ma ścisłego podziału na przywiązany do języka narodowego zachód i bardziej zrusyfikowany wschód. Widać za to dominację języka rosyjskiego w większych ośrodkach miejskich.

Polakom, którzy od zawsze traktowali język jako podstawowy wyznacznik tożsamości narodowej, a w dodatku żyją w kraju wybitnie monojęzykowym, dane te mogą zdawać się nie tylko skomplikowane, ale wprost absurdalne. Być może sprawa wyklaruje się po zagłębieniu w historię Białorusi – nie tylko językową, ale też te ogólną. W końcu język nie tylko kształtuje naszą rzeczywistość, ale też jest odbiciem realiów, w których przyszło nam żyć… Przyjrzymy się zatem językowi białoruskiemu – i samej Białorusi – od samej kolebki.

Początki Rusi Białej (jeszcze nie Białorusi)

,,Czytałem wiele starych papierów, które dwieście, trzysta lat temu na naszej ziemi pisali wielcy panowie w naszej czystej mowie, jakby to zostało napisane wczoraj…” – przekonywał w 1891 roku wspomniany już Franciszek Bahuszewicz. Uświadamiał wówczas, że białoruszczyzna, powszechnie uznawana za zespół chłopskich gwar, w których garstka szalonej inteligencji tworzy literaturę piękną, ma długie tradycje i pełne prawo do bycia uznawaną za język.

Języka, o którym pisał Bahuszewicz, w czasach owych ,,wielkich panów” nie nazywano jeszcze białoruskim. Ruś Biała była początkowo jedynie określeniem krainy geograficznej. Pierwsze wzmianki o narodowości białoruskiej pochodzą co prawda z XVI wieku, ale nie były jeszcze wtedy standardem. Ponadto znaczenie tego terminu, ściśle związane z religią prawosławną i wschodnimi ziemiami Wielkiego Księstwa Litewskiego, nie było jeszcze tożsame ze współczesnym. Ono narodziło się bowiem dopiero w drugiej połowie XIX wieku.

Podkreślić trzeba, że zarówno literacka, nowoczesna białoruszczyzna, jak i naród białoruski sensu stricto, należą do ,,młodych” narodów i języków – czyli tych, które powstały na fali XIX-wiecznego, romantyczno-rewolucyjnego odrodzenia narodowego. Żaden naród ani żaden język nie wyłania się jednak z próżni. Powstanie nowoczesnej białoruskiej idei narodowej było wynikiem dojrzewania, stopniowego samookreślania grupy etnicznej, która – w zupełnie innych realiach historycznych, a co za tym idzie, pod innymi nazwami – istniała już wieki przedtem. Być może przekształciłaby się w naród znacznie szybciej, gdyby nie wyjątkowo niefortunne położenie geograficzne i obce naciski, którym była poddawana przez niemal całą swoją historię…

Białorusini – jak prawie  wszystkie europejskie narody – swoich początków poszukują wśród zmierzchu wczesnego średniowiecza, niekiedy nieco ahistorycznie próbując ogarnąć je miarą współczesnych pojęć i podziałów narodowościowych (w czym także nie różnią się od innych narodów, które dopuszczają się podobnych nadinterpretacji na pograniczu historii i legendy). Zalążki Białorusi powstać miały w podobnym okresie, co jej sąsiadów – Polski oraz Rosji i Ukrainy. Są przy tym ściśle związane z tymi ostatnimi, a jednocześnie… z Wikingami.

expansion of rus

Zasięg terytorialny Rusi w pierwszych latach jej istnienia.

Plemiona wschodniosłowiańskie leżały bowiem na tym samym obszarze, co szlaki handlowe między Skandynawią a Konstantynopolem. Z tego powodu za pośrednictwem Waregów – przybyszów z terenów dzisiejszej Szwecji – w IX wieku rozpoczął się proces jednoczenia wschodnich Słowian w ramach pierwszych struktur państwowych. W ten sposób powstała słynna Rusi Kijowska (której początki w istocie wcale nie wiążą się z Kijowem, a z Nowogrodem Wielkim), założona w 862 roku przez wodza Ruryka. Jednym z grodów, na które w początkowym okresie rozciągało się panowanie jego potomków, było Księstwo Połockie. Dzisiaj to je Białorusini uznają za swoją kolebkę, tak, jak Polacy państwo Polan.

W drugiej połowie X wieku Połock uniezależnił się od Rurykowiczów i znalazł w suwerennym władaniu księcia Rogwołoda (także pochodzenia skandynawskiego). Stracił on życie w wyniku walk z Rurykowiczami, a jego córka, Rogneda, została zmuszona do poślubienia księcia kijowskiego Włodzimierza (tego, który w 988 roku przyjął na Krymie chrześcijaństwo, kończąc tym samym pogański rozdział w dziejach Rusi). Jeden z ich synów, Iziasław, zapoczątkował dynastię nazywaną Rurykowiczami Połockimi lub Rogwołodowiczami. Jej członkowie sprawowali w Księstwie samodzielne rządy, a nawet rywalizowali z główną gałęzią Rurykowiczów o władzę w Kijowie. Ostatecznie walkę tę jednak przegrali, i to z powodu interwencji polskiego króla Bolesława Śmiałego.

50fab101 f062 48d5 a4ee 2a27c9e60a86 h 677855a86eba0

Rogwołod, pierwszy władca białoruski, na średniowiecznej ilustracji. 

Na przełomie XI i XII wieku monarchia Rogwołodowiczów – zgodnie z regionalną tendencją – rozpadła się na dzielnice (tak samo, jak wcześniej reszta Rusi, a nieco później także Polska i Czechy). Podjęte w XIII wieku próby zjednoczenia Księstwa Połockiego zakończyły się niepowodzeniem i ostatecznie owo proto-białoruskie państwo, pozbawione bezpośredniej kontynuacji, na długie lata przepadło w mrokach historii. Pamięć o nim przywrócona została dopiero przez badaczy XX-wiecznych, poszukujących historycznego pierwowzoru niezależnej Białorusi. Kres Księstwa Połockiego jako bytu państwowego nie oznaczał bynajmniej zagłady jego mieszkańców. Wręcz przeciwnie, XIII wiek to okres, w którym ostatecznie wykształciły się cechy zasadniczo odróżniające białoruszczyznę od języka używanego na reszcie ziem ruskich. W okresie rozbicie dzielnicowego na terenie Połocka, Witebska czy Smoleńska powstawały także pierwsze zabytki białoruskiego piśmiennictwa: dokumenty nazywane hramotami.

Równolegle w tej części Europy wyrastać zaczynała nowa potęga, której dzieje miały odcisnąć głębokie piętno na historii Białorusi, dużo głębsze nawet od Księstwa Połockiego. Sąsiadujące ze Słowianami plemiona bałtyckie – Żmudzini i Litwini – zostały zjednoczone pod berłem kunigasa (księcia) Mendoga. Narodziło się Wielkie Księstwo Litewskie. Jego ojciec-założyciel władca według niektórych źródeł posiadał nawet tytuł króla, co w litewskiej historii było bezprecedensowym. Zdaniem historyków białoruskich, przyjął chrzest (który nie zapoczątkował jednakże chrystianizacji jego państwa), koronował się i osiadł w Nowogródku – starym ruskim grodzie. To dopiero pierwszy z wielu wątków białoruskich w historii Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Już od końca XII wieku (a więc przed czasami Mendoga i ostateczną konsolidacją litewskiej państwowości) kunigasi umacniali swoje panowanie nad częścią słowiańskich sąsiadów na zachodniej Rusi. Mnisi odwiedzający Mendoga, zamieszczając w kronikach opis państwa litewskiego i jego okolic, po raz pierwszy posłużyli się nazwą Russia Alba – Ruś Biała. W późniejszych latach pod panowaniem Mendoga i jego potomków znajdowały się kolejne ruskie grody, w tym Połock, Witebsk czy Grodno.

Wielkie tradycje

Ostatecznie Wielkie Księstwo Litewskie zajęło niemal całość dzisiejszego terytorium Białorusi (a także sporą część przyszłej Ukrainy), tak że jego kolebka – Auksztota i Żmudź – stały się w istocie… kresami potężnego państwa. Ono samo zyskało charakter bardziej ruski (słowiański i prawosławny), aniżeli litewski w pierwotnym rozumieniu tego słowa. O początkach, rozroście terytorialnym i rutenizacji Wielkiego Księstwa Litewskiego, a także o tym, dlaczego Białorusini uznają je często za własne państwo, wspominałam już w pierwszej części Opowieści Kresowych:

Wilno litewsko-polsko-białoruskie. Część I: Skomplikowany rodowód

W czasach przed ekspansją na ziemie ruskie, gdy w państwie dominował jeszcze żywioł rdzennie litewski, pismo nie było znane ani książętom, ani ich najbliższemu otoczeniu. Z tego powodu nie zachowały się żadne średniowieczne dokumenty spisane w języku litewskim. Gdy w czasach panowania Olgierda, czyli w połowie XIV wieku, ukształtowała się kancelaria wielkoksiążęca, za język urzędowy przejęła ruski – i ten stan rzeczy utrzymywać miał się aż do końca XVII wieku.

Warto w tym momencie zaznaczyć, że mianem języka ruskiego określili go ówcześni Polacy; następnie przejęła je także polska historiografia. Pisarze rosyjscy nazywali go jednak litewskim, z zupełnie zrozumiałych przyczyn – państwo moskiewskie uzurpowało sobie prawo do całości dziedzictwa dawnych księstw ruskich, a nazwą ,,russkij” ochrzciło własny język, już wówczas odrębny od języka, którym posługiwali się przodkowie dzisiejszych Białorusinów. Z kolei historiografia białoruska często posługują się określeniem ,,język starobiałoruski”, mającym podkreślać jego ciągłość ze współczesną białoruszczyzną. Biorąc pod uwagę terytorialną genezę języka, termin ten bynajmniej nie jest bezpodstawny.

beznazwystatutwkl

Statuty Litewskie w języku starobiałoruskim.

Język urzędowy Wielkiego Księstwa Litewskiego powstał na podstawie potocznej mowy słowiańskich mieszkańców Księstwa (przez wiele lat używaną także na jego dworze), wzbogaconą o wpływy liturgicznego języka prawosławnych – staro-cerkiewno-słowiańskiego. Jego nazewnictwo, pochodzenie i charakterystyka pozostają zatem bardzo skomplikowaną kwestią. Fakt, że język ten to bezpośredni przodek literackiego języka białoruskiego, jest jednak trudny do podważenia.

Pozycji języka ruskiego (tudzież starobiałoruskiego) nie zachwiała początkowo nawet unia z Polską. Wręcz przeciwnie – dzięki niej Wielkie Księstwo Litewskie znalazło się w kręgu oddziaływania kultury zachodniej. Na ziemie białoruskie trafił gotyk, następnie renesans, a wraz nim, oprócz imponującej architektury – idee humanizmu. Wykształciła się ruskojęzyczna elita intelektualna, reprezentowana między innymi przez Franciszka Skarynę czy Szymona Budnego. Ich teksty nie tylko powstawały w języku starobiałoruskim, ale także były w nim drukowane. Do Wielkiego Księstwa przedostały się także wpływy reformacji, a wraz nimi – pojawiły teksty religijne o charakterze polemicznym, tworzone naturalnie w języku ruskim. Należy dodać, że ruscy intelektualiści posługiwali się także językiem łacińskim, nie zapominając jednak o swojej tożsamości. Przykład stanowi pisarz Salomon Rysiński, który w XVI wieku jako pierwszy określił swoją narodowość jako białoruską. Gotyk, renesans, humanizm, reformacja, łacina – wszystko to promieniowało z Zachodu na ziemie białoruskie, a jednocześnie na wschód od granic Rzeczpospolitej, w Wielkim Księstwie Moskiewskim, było zupełnie nieznane…

beznazwmagrwitebsky h 677803e88ac3e

Akt nadający Witebskowi prawa magdeburskie.

Europeizacja nie zagrażała początkowo tradycyjnej pozycji języka ruskiego. ,,Polska kwitniet łacinoju, Litwa kwitniet rusczyznoju” – takie wersety odnajdziemy w ówczesnej poezji. Statuty Litewskie, kroniki, korespondencję, dokumentację pisano w języku zrozumiałym dla ogółu ówczesnych – i współczesnych – Białorusinów. Status języka urzędowego w lokalnej potędze, jaką było Wielkie Księstwo Litewskie, powinien wróżyć pierwotnej białoruszczyźnie świetlaną przyszłość. Niestety okres rozkwitu państwa – a zarazem jego języka – miał niedługo dobiec końca…

Piętno religijnego rozłamu

Jeszcze w XVI wieku język ruski pobrzmiewał w większości litewskich wsi i miast, będąc masowo używanym przez niemal wszystkie warstwy społeczne. Wielkie Księstwo Litewskie było równoprawnym członem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, nawet po unii lubelskiej zachowującym dużą samodzielność. Miało własne wojsko, skarb i urzędy – a zatem posiadanie odrębnego języka także było czymś naturalnym… aż do 1696 roku, gdy językiem administracji państwowej stała się polszczyzna. Czy właśnie wtedy nastąpił ów znamienny moment, w którym Białorusini przestali mówić po białorusku? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zastanowić się, kogo w realiach XVII-wiecznych możemy nazwać Białorusinem – lub raczej protoplastą współczesnych Białorusinów.

W czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów Litwini, odczuwając patriotyzm względem wspólnego państwa, mieli świadomość swojej odrębności od ,,Koroniarzy”. Jednocześnie w łonie samego Wielkiego Księstwa Litewskiego także istniały podziały – przede wszystkim natury religijnej. ,,Rdzennie” litewska część szlachty przyjęła chrześcijaństwo za pośrednictwem polskim, stając się tym samym katolicką. Wykopało to przepaść między nią a szlachtą ruską, która od wieków wyznawała prawosławie. Katoliccy Litwini stworzyli mit narodowy być może bardziej groteskowy od polskiej Sarmacji. Za swoich przodków uznali oni bowiem… Rzymian. Toteż już na sejmikach z końca XVI wieku – początkowo bezskutecznie – zabiegali o spisywanie dokumentów państwowych językiem swych domniemanych antycznych praojców, nie ,,barbarzyńską” ruszczyzną.

Ową przepaść pogłębiła jedynie unia brzeska (1596), której celem było utworzenie na ziemiach Rzeczypospolitej katolickiego Kościoła we wschodnim obrządku – a zatem osłabienie wpływu prawosławia. Powstanie Kościoła Unickiego – łączącego prawosławną liturgię z katolickimi dogmatami i uznaniem prymatu papieża – niekiedy odbierane jest przez Polaków jako rozwiązanie kompromisowe i niemal ekumeniczne, wpisujące się w koncept Rzeczypospolitej jako ,,kraju bez stosów” i wojen religijnych. Opisuje się je także jako przemyślany ruch polityczny. Kościół Unicki miał jakoby odciągnąć prawosławnych od wpływów Moskwy i uniemożliwić jej ingerencję w wewnętrzne sprawy państwa polsko-litewskiego. Jednocześnie w percepcji polskiej jest to jedynie epizod z burzliwej historii Rzeczpospolitej Obojga Narodów, mniej ważny od innych politycznych sporów epoki. Rzadko mówi się o jej długofalowych – i w gruncie rzeczy dramatycznych – konsekwencjach. Tymczasem historycy białoruscy widzą w unii brzeskiej i antagonizmie prawosławnych i katolików główny czynnik hamujący proces narodowotwórczy Białorusinów. Bolesne skutki zapoczątkowanego w Brześciu rozłamu odczuwano na Białorusi nawet w XX wieku…

Unia brzeska była przede wszystkim bezprawiem; nie rozwiązaniem kompromisowym, a raczej arbitralną decyzją wąskiej grupy elit. Elit, trzeba to podkreślić, nawet nie ruskich, bowiem król Zygmunt III Waza nie zasięgnął ani opinii prawosławnych magnatów, ani nie umożliwił zjazdu prawosławnego duchowieństwa. Przeciwnicy unii zostali pozbawieni prawa do protestu i polemiki z jezuickim otoczeniem króla. Kler katolicki i garstka prawosławnego narzuciły unię kilku milionom Rusinów – ponad połowie ludności państwa. Na domiar złego, Kościół Unicki nie miał funkcjonować równolegle z Cerkwią Prawosławną. Zamiast tego rozpoczął z nią zaciętą walkę o ,,rząd dusz”. Cerkiew miała na tych ziemiach wielowiekową tradycję, stanowiła podwalinę ruskiej kultury – unici posiadali jednak wsparcie państwowe, dzięki któremu szybko zepchnęli prawosławie na przegraną pozycję. W ich rękach znalazło się sądownictwo i większość prawosławnego stanu posiadania wraz z cerkwiami i monastyrami. Elity prawosławne uznały ten akt za jawną dyskryminację i osobistą obrazę. Nie dziwi zatem fakt, że podburzały lud przeciwko unii – a zarazem całej Rzeczpospolitej…

Ostatecznie Kościół Unicki mocno ugruntował się na zachodniej Białorusi czy Ukrainie. Najdalsze kresy Rzeczpospolitej pozostały jednak wierne prawosławiu. Odrzucone przez państwo, którego były częścią, z ufnością patrzyły na samozwańczych obrońców prawdziwej wiary prawosławnej – wiecznie niespokojne Zaporoże i Moskwę. Ta ostatnia uznała się jednocześnie za spadkobierczynię średniowiecznej Rusi, dążącą do ,,zjednoczenia” pod carskim berłem jej wszystkich ziem, i za ,,trzeci Rzym”, który po upadku Konstantynopola stał się centrum świata prawosławnego. Akt, który miał ochronić prawosławnych przed wpływami Rosji, zraził ich do własnej ojczyzny i niedługo zepchnąć miał w objęcia obcego mocarstwa… Między prawosławnym ludem i niewielką grupą prawosławnych elit, a katolickim państwem, narastała wrogość, zręcznie wykorzystywana przez wszystkich, którzy pragnęli doprowadzić do upadku owego państwa. Obrona prawosławia stała się ulubionym sloganem Hetmanatu i caratu, nieustannie destabilizujących sytuację wewnętrzną Polski i Litwy.

W 1686 roku, niecałe sto lat po zawarciu unii brzeskiej, państwo polsko-litewskie podpisało w Moskwie fatalny Traktat Grzymułtowskiego, którego jednym z postulatów było dokładnie to, czemu chciano zapobiec w Brześciu. Rosja oficjalnie stała się protektorką prawosławnych w Rzeczpospolitej, przejmując zwierzchnictwo nad metropolią kijowską. Po dekadach wyczerpujących wojen Rzeczpospolita była w zupełnie innej sytuacji, niż u schyłku XVI wieku; zbyt osłabiona, by oprzeć się rosyjskiej presji. Wcześniej, gdy była u szczytu potęgi, zaprzepaściła szansę na stworzenie prawdziwie ruskich elit, jednocześnie wiernych wspólnemu państwu, i broniących interesów tej jego części, z której pochodziły. Zamiast tego doprowadziła do sytuacji, w której wykształceni Rusini musieli wybierać między katolicyzacją – i w efekcie polonizacją – a wiernością prawosławnej tradycji, prowadzącej w końcu do rusyfikacji. Lud pozostawał tymczasem podatny na podszyte religijnym nastrojem bunty chłopskie, zupełnie niezwiązany z państwem, które zamieszkiwał…

Unia brzeska nie tylko nie udaremniła rosyjskiej ingerencji w sprawy Rzeczpospolitej (a nawet ją pogłębiła), ale także nieodwracalnie podzieliła grupę, która posługiwała się jednym językiem i mogła w przyszłości skrystalizować się w spójny, nowoczesny naród. Rozdarcie między katolicyzmem a prawosławiem, Polską a Rosją, wiernością a buntem, przy jednoczesnym powolnym zaniku własnej kultury (przez wieki przecież nierozerwalnie związanej z religią) opóźniły ten proces o wiele lat.

W późniejszych wiekach religijny topór zostanie wykopany jeszcze wielokrotnie – i wielokrotnie odbije się na językowej, kulturowej i politycznej sytuacji Białorusi. Religia stanie się orężem, za pomocą którego państwo carów najpierw unicestwi Rzeczpospolitą – a potem jedność i tożsamość narodu białoruskiego…

,,Ruski” znaczy ,,chłopski”?

Ze spadkiem znaczenia prawosławia ściśle skorelowana była polonizacja elit. Nie miała ona charakteru przymusowego, nie była w żaden sposób narzucona przez aparat państwowy – a jednak szlachta stopniowo odstępowała od ruskości (względnie, na tzw. Litwie właściwej, od litewskości) na rzecz polskości. Bądź co bądź, z perspektywa szlachty mogła ona być pociągająca. Początkowo wiązała się w jej oczach z atrakcyjnymi wzorcami politycznymi, ugruntowaną w Koronie ,,złotą wolnością” i przywilejami szlachty, o których zyskanie zabiegało jeszcze przed unią możnowładztwo Księstwa (także to pochodzenia ruskiego). Jednocześnie kultura polska była swoistym pośrednikiem w upowszechnianiu na Litwie dorobku cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Integracja dwóch części Rzeczpospolitej i powstanie jej narodu politycznego – składającego się ze szlachty polskiej i litewskiej, odczuwających jednocześnie i silną tożsamość regionalną, i przywiązanie do wspólnego państwa – zmuszało obydwie strony do bliskich kontaktów; je zaś ułatwiała komunikacja w języku polskim. Polszczyzna i łacina stawały się w Rzeczpospolitej lingua franca – tymczasem ruszczyzna czymś ściśle regionalnym, domowym, w końcu… gminnym.

Początkowo asymilacja językowa dotyczyła magnaterii. Z czasem jej śladem zaczął podążać ogół szlachty, jako że przyjęcie języka polskiego było kojarzone z awansem społecznym. Nie bez znaczenia pozostawało także osadnictwo szlachty z Korony na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz… wojny z Moskwą. Choć ruszczyzna litewska już wówczas nie była tożsama z moskiewską, istniało między nimi naturalne podobieństwo, wywołujące niekiedy negatywne skojarzenia. Dobrowolną polonizację wzmacniała wspomniana już ekspansja katolicyzmu i utożsamienie ruskości z coraz bardziej słabnącym prawosławiem. 

screen shot 2020 08 18 at 11.18.36 1

W końcu szlachta polska, litewska i ruska zaczęły stanowić naród Rzeczpospolitej, zintegrowany między innymi dzięki wspólnemu językowi – polszczyźnie. Proces ten nie objął jednak chłopów. 

Przez cały XVII wiek proces ten zachodził stopniowo. Język polski początkowo dominował w dyplomacji i kulturze wysokiej, nie wypierając jednak ruskiego w mowie potocznej. Trzeba jednak zaznaczyć, że ów mówiony język nieco różnił się od tego, którym zapisywano Statuty litewskie. Różnice te nie były co prawda wystarczająco duże, by uznać je za całkowicie odrębne języki (co próbuje udowodnić część współczesnych historyków litewskich), jednakże mówiony język ruski posiadał liczne dialekty, które odróżniały go od aktowej ruszczyzny. Ona tymczasem, ze swoimi staro-cerkiewno-słowiańskimi wpływami, stawała się w administracji nienaturalna i archaiczna. W końcu przestała odpowiadać charakterowi spolonizowanych elit – i w ten sposób pod koniec XVII wieku ostatecznie ustąpiła polszczyźnie.

Warto podkreślić, że druga połowa wieku XVII wiązała się z ogólnym zastojem cywilizacyjnym na Białorusi. Powstanie Chmielnickiego, inwazja Moskwy, potop szwedzki, a na początku XVIII wieku wielka wojna północna – wszystko to w relatywnie krótkim czasie przetoczyło się przez wschodnie ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego, doprowadzając kraj do ruiny gospodarczej i destrukcji dziedzictwa kulturowego. Przykładem mogą być choćby działania cara Piotra I, który (nie podczas bitwy, a jednej ze swych legendarnych pijatyk) nakazał wysadzenie Soboru św. Zofii w Połocku, pamiętającego jeszcze czasy Rogwołodowiczów. Wraz z upadkiem najważniejszych ośrodków miejskich Wielkiego Księstwa Litewskiego przepadła ruskojęzyczna elita intelektualna. Potęga Rusi stawała się jedynie nikłym wspomnieniem…

0edbcbfd 133a 4487 8daa 14ce481127dd h 67780450ac7fa

Rzeź dokonana przez wojska moskiewskie w klasztorze karmelitów w Mścisławiu na Białorusi. XVII-wieczne wojny były tragedią i początkiem końca dla całej Rzeczpospolitej, a pograniczna Białoruś odczuła ich skutki wyjątkwo dotkliwie. 

Ostatecznie w wyniku wojennych kataklizmów zginęła niemal połowa ludności Księstwa. Ci, którzy mogliby bronić pozycji kultury ruskiej, albo nie żyli, albo ulegli już wpływowi silniejszej kultury polskiej. Osłabiona przez unię brzeską, niezbyt liczna elita prawosławna zaczynała za to spoglądać w stronę Moskwy, ,,obrończyni” przed ekspansją katolicyzmu…

Oczywiście, utrata statusu języka urzędowego nie oznaczała wymarcia języka ruskiego w codziennym użyciu. Polonizacja obejmowała warstwy wykształcone, lecz ludność wiejska, procentowo stanowiąca zdecydowaną większość, nie porzucała dotychczasowego języka. Zarówno prawosławni, jak i uniccy chłopi, zwyczajowo trwali przy mowie ruskiej. Długo posługiwała się nim nawet drobna szlachta, z natury rzeczy żyjąca bliżej ludu i z dala od wielkiej polityki. Ruszczyzna w żadnym razie nie była zjawiskiem rzadkim – zyskiwała jednak charakter gminny, a jej powszechność szła w parze z upośledzającym statusem ,,prostej mowy”.

Jeszcze w XVIII wieku litewska szlachta, choć posługiwała się językiem polskim zarówno w sferze polityki, kultury i oświaty, jak i w codziennej komunikacji, rozumiała język swoich ruskich poddanych i często traktowała go jako element folklorystyczny, by nie powiedzieć – humorystyczny. Przykład może stanowić choćby Stanisław August Poniatowski: pechowy król-grabarz Rzeczpospolitej, a wcześniej stolnik wielki litewski, urodzony w Wołczynie na Polesiu. Układał on po białorusku wiersze o ludycznym charakterze. Biorąc pod uwagę, że jeszcze dwieście lat przedtem spisywano w języku ruskim najważniejsze dokumenty państwowe, trzeba uznać ówczesny status tego języka za drastyczną degradację.

Pod koniec XVIII wieku Grigorij Konisski – prawosławny biskup białoruski – mawiał, że ,,ruski i chłopski brzmi dziś tak samo”. Tak było w Wielkim Księstwie Litewskim; inaczej za to w Rosji, także prawosławnej i odwołującej się do tradycji ruskiej, a przy tym przeżywającej właśnie okres imperialnej potęgi. Być może, zwracając się do carycy Katarzyny II z prośbą o protekcję nad prawosławnymi w Rzeczpospolitej, myślał, że podejmuje działania na rzecz odrodzenia żywiołu ruskiego. Nie wiedział zapewne, że sprowadza tym samym na Białoruś nieszczęście jeszcze większe od tych, które spotykały ją w dotychczasowej historii…

Gorzkie ,,scalenie”, czyli Białoruś w epoce rozbiorowej

Polityka biskupa Konisskiego i interwencja Rosji w sprawie innowierców bezpośrednio poprzedziły konfederację barską. Walki nie ominęły wschodnich kresów Rzeczpospolitej, liczny udział wzięła w niej szlachta Wielkiego Księstwa Litewskiego – naturalnie, już spolonizowana. Lud białoruski, w przeciwieństwie do ukraińskiego, nie podjął wówczas walki ze szlachtą i katolikami, nie przeprowadził drugiej ,,koliszczyzny”; jednocześnie, wobec ściśle szlacheckiej atmosfery buntu, nie zaangażował się w walkę z Rosjanami. Próżno zatem upatrywać się w zrywie, niekiedy nazywanym pierwszym polskim powstaniem, białoruskich wątków narodowych. XVIII wiek nie był jeszcze okresem, w którym społeczności chłopskie podejmowały jakąkolwiek polityczną aktywność – albo choćby były świadome swojej narodowej odrębności. Ugruntowane wówczas poglądy, utożsamiające naród z państwem i szlachtą, skazywały Białorusinów na polityczny niebyt. Ziemie białoruskie znalazły się pod rosyjskim panowaniem po dekadach wyniszczających wojen i kulturowej stagnacji, osłabione, zamieszkiwane przez ludność albo bierną i niewykształconą, albo identyfikującą się z kulturą polską, albo podatną na wpływy rosyjskie. Nowoczesna białoruska idea narodowa jeszcze nie istniała, a tradycje państwowości, na których mogłaby się oprzeć – Księstwo Połockie czy Wielkie Księstwo Litewskie przed polonizacją – były zbyt dawne, by wywierać wpływ na tożsamość mieszkańców Białorusi.

Ostatniego twierdze bronione przez konfederatów upadły w 1772. Wówczas trzy ościenne mocarstwa podpisały pierwszy traktat rozbiorowy, na mocy którego Rzeczpospolita traciła ziemie nad Dźwiną i Dnieprem. Z perspektywy Polski centralnej były to dalekie kresy, zacofane gospodarczo i obce religijnie. Tymczasem ziemie te stanowiły dla Białorusi kolebkę dawnej państwowości i kultury…

first partition of poland1772

Ziemie odebrane Rzeczypospolitej w I rozbiorze.

Mohylew, Witebsk i Połock – najważniejsze białoruskie ośrodki miejskie – na zawsze straciły związki z Polską i stały się częścią Imperium Rosyjskiego. Ono z kolei podkreślało swoje moralne prawa do ich zajęcia. Według rosyjskiej propagandy państwo carów nie tylko brało pod opiekę uciemiężonych prawosławnych, ale także odzyskiwało kraj należny mu od wieków. Przecież przed prawie ośmiuset laty książę ruski Włodzimierz obdarzył Księstwem Połockim swojego syna Iziasława – Katarzyna II miała być zatem jego prawowitą władczynią… W narracji rosyjskiej dopełniał się właśnie proces jednoczenia pradawnych ziem ruskich.

Niemała część szlachty przysięgała na wierność Katarzynie II i z czasem przyjęła tożsamość rosyjską. Pozycja prawosławia, rzecz prosta, umocniła się – nikt nie myślał jednak o odrodzeniu kultury ruskiej w duchu innym, niż ta z moskiewskiej ,,macierzy”. Stanowiąc jedno państwo z Polską, ziemie białoruskie, bądź co bądź, zachowywały swego rodzaju odrębność, głęboko różniły się od etnicznie polskiego rdzenia Rzeczpospolitej – po 1772 rozpływały się zaś w morzu rosyjskości. Ominęły je oświeceniowe reformy, do których Rzeczpospolita przystąpiła po klęsce I rozbioru. Wschodnia Białoruś ostatecznie traciła związki z Europą, które przez wieki podtrzymywała unia z Polską. Jednocześnie białoruska ludność Rzeczpospolitej zmniejszyła się o połowę. Zjednoczone od wieków człony wspólnego państwa stawały się od siebie coraz bardziej odległe...

Katarzyna II wywierała zarazem naciski na resztę państwa polsko-litewskiego, przygotowując niejako grunt do rusyfikacji ziem, które odbierze jej w następnych rozbiorach. Udało jej się obsadzić stanowisko biskupa prawosławnego w Rzeczpospolitej kolejnym wiernym jej hierarchą. Wiktor Sadkowski, z pochodzenia Ukrainiec, bronił interesów swojej religii, ale jeszcze gorliwiej – interesów swojej protektorki, zapowiadając wprost, że ,,oduczy” parafian mówić po białorusku i będzie zsyłał ,,w sołdaty” opornych duchownych.

Oświecenie białoruskie, czy raczej oświecenie na Białorusi?

Trwająca równolegle epoka stanisławowska, mająca tak doniosłe znaczenie w historii Polski, nie przyczyniła się do rozwoju żywiołu białoruskiego. Program Komisji Edukacji Narodowej zminimalizował znaczenie łaciny na rzecz polszczyzny – nie było w nim jednak mowy o nauczaniu języka białoruskiego (tudzież w języku białoruskim). Fakt ten można by tłumaczyć tym, że program KEN koncentrował się on głównie na szkolnictwie średnim i wyższym, w sytuacji, w której język białoruski od dawna nie był już językiem elit intelektualnych. Nigdy nie był nim jednak język litewski – a jednak w nim, w przeciwieństwie do białoruskiego, wydano jeden elementarz. Jednocześnie szkolnictwo elementarne pozostało w rękach duchowieństwa, głównie rzymskokatolickiego, co przesądzało o jego polskim charakterze i czyniło z natury rzeczy niedostępnym dla znacznej części Białorusinów.

Szkolnictwo białoruskojęzyczne próbował organizować unicki zakon bazylianów. Nie zyskał on jednak aprobaty KEN. Już nie tylko prawosławnych, ale także unitów, uznawano wówczas za element niepewny i podatny na wpływy ze wschodu, toteż szkolnictwo unickie nie miało możliwości rozwoju na szeroką skalę. Z drugiej strony, w Imperium Rosyjskim oświata czyniła bardzo powolne postępy, będąc przy tym silnie zrusyfikowaną. Słaby stan szkolnictwa na całej Białorusi – a przy tym zupełny brak szkolnictwa prawdziwie białoruskiego – utrzymywać miał się aż do XX wieku.

Pierwsze ludowe (słowo ,,narodowe” byłoby jeszcze pewną hiperbolą) poruszenie na ziemiach białoruskich przyszło wraz z insurekcją kościuszkowską. Można by rzec, że nieprzypadkowo – jej główny protagonista urodził się w Mereczowszczyźnie na Polesiu i wywodził się ze starego, ruskiego rodu. Nie zachowały się co prawda żadne źródła, które świadczyłyby o białoruskiej tożsamości Tadeusza Kościuszki (w jego przypadku można mówić ewentualnie o ,,regionalnej” tożsamości mieszkańca Wielkiego Księstwa Litewskiego, ustępującej polskiemu poczuciu narodowości), jednakże od reszty spolonizowanych przedstawicieli ruskiej szlachty odróżniały go poglądy społeczne. Występując w obronie praw i interesów ludności włościańskiej, w naturalny sposób stał się bohaterem ,,schłopiałego” narodu. Kościuszko zachęcał Białorusinów do zaangażowania się w działania powstańcze poprzez prowadzenie polityki przychylnej unitom i prawosławnym oraz… propagandę w języku białoruskim. ,,Pojdziem żywa da Kaściuszki, rubać budziem Maskaluszki”, ,,Nasz Kaściuszka słauny był, Maskaliou jon dobra bił” – białoruska wieś jeszcze wiele lat po insurekcji i upadku Rzeczypospolitej śpiewała te wersety, będące zarazem sztandarowymi przykładami białoruskiej poezji z pogranicza dwóch epok: powstającej już po upadku języka i piśmiennictwa starobiałoruskiego, ale jeszcze przed nowoczesnym, białoruskim odrodzeniem narodowym.

af797e63 3855 4f6b b5b6 638bc42c232c

Tadeusz Kościuszko jest dziś bohaterem nie tylko polskim, ale i amerykańskim, litewskim i białoruskim. 

Literatura białoruska tego okresu była dość uboga, ograniczona do rękopisów i tekstów ,,niskiego stylu”. Nie znaczy to jednak, że nie istniała – po białorusku powstawały utwory o charakterze satyrycznym lub politycznym, a także wybrzmiewały sztuki na scenach teatru szkolnego. Te zabytki pisanej białoruszczyzny doby XVIII wieku były jednak zbyt skąpe, by przywrócić jej dawną świetność i przełamać stereotyp ,,chłopskiej mowy”. Jej stagnacja zdaje się wyjątkowo rażąca w porównaniu do równoległego intensywnego rozwoju kultury polskiej i rosyjskiej. Co znamienne, synowie białoruskiej ziemi – Franciszek Bohomolec, Adam Naruszewicz, Julian Ursyn Niemcewicz, Franciszek Dionizy Kniaźnin – stali się czołowymi twórcami polskiego oświecenia i sentymentalizmu. Zdaniem badaczy literatury, białoruskie pochodzenie nie pozostawało bez wpływu na treść i nastrój ich dzieł – żaden z nich nie pisał jednak w języku białoruskim. U schyłku XVIII wieku na ziemiach białoruskich, dotychczas prowincjonalnych i wyniszczonych działaniami wojennymi, znów kwitła kultura; wydawano książki po polsku, łacińsku, francusku, włosku, cerkiweno–słowiańsku, hebrajsku, rosyjsku, łotewsku… i, jak na ironię, nie wydano ani jednej po białorusku.

Przykry stan kultury białoruskiej w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów był następstwem wielowiekowego procesu, konsekwencją wojennych zniszczeń, polonizacji elit i ciężkiego położenia chłopstwa. Państwo nie robiło nic, by ów stan polepszyć – ale zarazem nie wynikał on bezpośrednio z jego polityki. Choć język białoruski od dawna nie pełnił już funkcji urzędowej, nie istniały żadne przepisy, które zabraniałyby publikacji napisanych w nim utworów. W tym okresie nie można mówić jeszcze o prawnym statusie narodu białoruskiego, bowiem dla władz centralnych takowy w zasadzie nie istniał. On sam nie manifestował zresztą swego istnienia, nie był go w pełni świadomym. Ludzie, którzy zaczną mówić o narodzie białoruskim, jego prawach, przeszłości i przyszłości, pielęgnować jego język i tworzyć jego kulturę, ujawnią się dopiero w następnym stuleciu. Tym razem warunki będą jednak skrajnie inne – prekursorom białoruskiej idei narodowej przyjdzie działać w opresyjnym reżimie carskiego imperium, w którym całość ziem białoruskich znajdzie się po kolejnych dwóch zaborach.

Po długiej nocy – świt romantyzmu

Z perspektywy szlachty, początek XIX wieku zdawał się nie zapowiadać nadchodzącej katastrofy. Po wojnach napoleońskich, pod rządami cara Aleksandra I, na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego funkcjonował swego rodzaju polski samorząd. Nadal obowiązywało na tych ziemiach tradycyjne prawo – Statut Litewski, naturalnie, już w polskim wariancie językowym. Polskie było nie tylko sądownictwo, ale także szkolnictwo, rozwijające się prężnie pod zarządem księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Wciąż nie istniały jednakże nawet zręby oświaty białoruskiej. Co znamienne, kwestia ta wyglądała zgoła inaczej na Żmudzi, gdzie litewskojęzyczne szkolnictwo ludowe cieszyło się nawet poparciem, wciąż przecież spolonizowanej, szlachty. O ,,starożytnej” mowie litewskiej wyrażano się w pierwszych dekadach XIX wieku z pewnym sentymentem, podczas gdy ruszczyznę – tę samą ruszczyznę, która w minionych wiekach była przecież kancelaryjnym językiem Księstwa i jego kodem kulturowym! – uznawano za zespół nieusystematyzowanych, chłopskich gwar, nieprzedstawiających w sferze oświaty i kultury żadnej wartości. Szlachta białoruska nie była zresztą zainteresowana kształceniem chłopów, upatrując się w ich sytuacji czynnika destabilizującego dotychczasowy porządek społeczny. Bunty chłopskie zwykle łączono z istnieniem na terenie danej parafii nawet rzymskokatolickich szkółek ludowych…

Nie dziwi zatem fakt, że rosyjski aparat państwowy za główne zagrożenie dla swojego panowania na Białorusi uważał kulturę polską. Proces rusyfikacji Białorusi, rozpoczęty na dobre po upadku powstania listopadowego (w przeciwieństwie do Litwy etnicznej, mającego na Białorusi raczej polsko-szlachecki charakter), zakładał początkowo walkę przede wszystkim z polskością – silną, posiadającą wielowiekowe tradycje, ale jednocześnie wąski zasięg oddziaływania, obcą masom ludności chłopskiej. Represje spadające na polską elitę i jej język nie dotknęły bezpośrednio białoruskich chłopów, żyjących skądinąd w fatalnych społeczno-ekonomicznych warunkach systemu pańszczyźnianego. W dalszej perspektywie wygrana Rosji w walce o kulturową dominację nad ziemiami litewsko-ruskimi miała jednak dramatyczne skutki dla jej mieszkańców. Gwałtowna reforma szkolnictwa doprowadziła do jego ogólnego osłabienia i nagłego spadku liczby uczniów, zniweczyła wieloletnią pracę Czartoryskiego i przywróciła białoruską oświatę do dawnego, fatalnego stanu. Jednocześnie skutki brutalnej rusyfikacji miały okazać się jeszcze cięższe, niż uprzedniej, bądź co bądź, dobrowolnej polonizacji szlachty. Białoruski historyk Alaksandr Ćwikiewicz tłumaczył ten fakt twierdzeniem, iż ,,Białoruś powinna wyżej stawiać wolną książkę w języku polskim, niż okólnik o szkodliwości nauki europejskiej napisany po rosyjsku”. Rozbiory i rusyfikacja oderwały Białoruś od Europy, narzuciły nie tylko nowy język, ale też nowy, obcy dotychczas model państwa i sposób sprawowania rządów – carskie samodzierżawie. Owego piętna samodzierżawia Białoruś nie zdoła z siebie zmazać aż do czasów współczesnych – podobnie jak porzucić języka, który utrwalał na niej despotyczny reżim.

Szybciej, niż depolonizacji, odczuli jednak Białorusi skutki rozbudzonego na nowo konfliktu religijnego. Mikołaj I w 1839 roku dokonał bowiem ostatecznej rozprawy z Kościołem Unickim, do którego należała większa część Białorusinów. Pogląd, jakoby wyznanie to było narodową religią białoruską, nie jest do końca zgodny z prawdą – językiem liturgii był cerkiewnosłowiański, ale kazania i modlitwy prowadzono z reguły po polsku, a duchowieństwo unickie nie dążyło do wytworzenia wśród Białorusinów tożsamości narodowej. Jako relikt dawnej Rzeczpospolitej, Kościół wciąż w pewien sposób ruski, ale nie rosyjski – mógł jednak jawić się Rosjanom jako niebezpieczny. Kasata unii brzeskiej i przymusowe (nierzadko i przemocowe) ,,nawrócenie” unitów na prawosławie były kolejnymi czynnikami, które zamknęły Białoruś w rosyjskiej przestrzeni kulturowej. Cerkiew na ziemiach Imperium była bowiem rosyjskojęzyczna, a w dodatku całkowicie podporządkowana aparatowi despotycznego państwa, w fanatyczny sposób wroga polskości i zachodowi. W carskiej retoryce unici nie przechodzili zresztą na prawosławie – po prostu cały Kościół, przed laty bezprawnie oderwany od cerkiewnej macierzy, został z nią ponownie złączony…

Istniała jednocześnie – co prawda mniejsza – grupa unitów, którzy odstąpili od wschodniego obrządku i zdecydowali się przejść na rzymski katolicyzm. Proces ten zaczął się stopniowo jeszcze w czasach Aleksandra I, gdy Polacy – a zarazem ich Kościół – cieszyli się jeszcze relatywnie mocną pozycją. Zmiana wyznania czyniła ich mniej podatnymi na rusyfikację, jednak nie wspierała bynajmniej ich uświadomienia narodowego. Słysząc w Kościele łacinę i polszczyznę, to je uznawali (podobnie jak szlachta przed dwustu laty) za mowę ludzi oświeconych, zaś swoją własną – za prostą ,,howorkę”. Na Białorusi utrwalał się swego rodzaju polsko-rosyjski dualizm, walka kulturowa. Przez dekady będzie ona hamowała rozwój tożsamości białoruskiej…

Spolonizowana szlachta, opresyjna rosyjska władza, niepiśmienni chłopi rozdarci pomiędzy dwoma wyznaniami, których hierarchowie nie mówili w ich rodzimym języku – trudno wyobrazić sobie gorsze warunki dla krzewienia białoruszczyzny. A jednak właśnie wtedy, w pierwszej połowie XIX wieku, znaleźli się ludzie, których fascynował białoruski lud, jego kultura, obyczaje i język. Zapoczątkują oni długi proces, dzięki któremu z owego ludu wyłoni się po dekadach nowoczesny naród.

Ludzie ci, wychowani w dworach i zaściankach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, sami na co dzień posługiwali się językiem polskim, byli zazwyczaj rzymskimi katolikami i czuli się częścią szeroko pojętego narodu polskiego. Mimo to odczuwali związek także z regionalną, ludową kulturą, w otoczeniu której dorastali – i w przeciwieństwie do poprzedników, dostrzegali w niej znacznie więcej, niż komiczny element, który można wpleść w humorystyczną sztukę teatralną. W percepcji romantyków – zafascynowanych folklorem, ludem, naturą i przeszłością – marginalizowana i wykpiwana białoruskość (tak samo zresztą, jak na południowych kresach dawnej Rzeczypospolitej, ukraińskość) stawała się skarbnicą motywów i opowieści, pociągającą tajemnicą, unikalnym kodem kulturowym ich małej ojczyzny. To, co gminne i domowe, przestawało wówczas być sprzeczne z literaturą i sztuką – wręcz przeciwnie, stawało się jej fundamentem. Białoruszyczna była dla kresowych romantyków drugim językiem, który z dumą wprowadzali do swoich utworów. 

Odniesień do białoruskiego folkloru i językowych białorutenizmów można z powodzeniem poszukiwać w panteonie polskiej literatury, z Adamem Mickiewiczem na czele. Białoruscy historycy od lat próbują odnaleźć białoruskie wiersze, które wieszcz rzekomo napisał w młodości – jak dotąd jednak bezskutecznie. W istocie Mickiewicz dopiero jako dojrzały człowiek uznał samoistność i bogate tradycje języka białoruskiego, a w początkowym okresie swojej twórczości uważał go za zespół mieszanych, polsko-litewskich dialektów. Mimo to owe ,,dialektyzmy” stanowią nieodłączną cechę języka, którym posługiwał się w swoich utworach. 

adam mickiewicz by jozef oleszkiewicz 1 auto 640x640

Adam Mickiewicz, pisząc ,,Litwo, ojczyzno moja" miał na myśli ziemie współczesnej Białorusi. Pochodzenie z Nowogródczyzny i obserwacja ludowej obyczajowości Białorusinów miały ogromny wpływ na jego tożsamość i twórczość, czego dowody odnajdziemy w sztandarowych dziełach poety, takich jak ,,Ballady i romanse" czy ,,Dziady". Choć po białorusku nie pisał, niekiedy – zwłaszcza przez naszych wschodnich sąsiadów – nazywany jest poetą polsko-białoruski. Część Białorusinów traktuje go jak bohatera narodowego. 

O krok dalej poszli inni wileńscy filomaci, którzy w języku białoruskim (choć określanym innymi nazwami, takimi jak mowa sławiańsko-krywiecka) tworzyli całe teksty, często na podstawie lokalnych podań i pieśni. Przodowali wśród nich Tomasz Zan i Jan Czeczot. W Polsce pozostają oni w cieniu genialnego przyjaciela-wieszcza, jednak na Białorusi nazywani są dziś paczynalnikami – tymi, którzy zaczęli tworzyć nowoczesną poezję białoruską.

filomaci i filareci

Dziś kojarzymy członków Towarzystwa Filomatycznego z przyjaciółmi Adama Mickiewicza i III częścią ,,Dziadów". Rzadziej pamiętamy o ich wpływie na litewskie i białoruskie odrodzenie narodowe. 

Jednocześnie część przedstawicieli polskiej nauki – z twórcą pierwszego słownika, Samuelem Linde, na czele – odeszła od powszechnego do niedawna twierdzenia, jakoby mowa białoruskiego ludu była grupą dialektów, a dawny język urzędowy Wielkiego Księstwa Litewskiego – nienaturalnym, kancelaryjnym tworem. Wiele lat minie, nim samodzielność białoruszczyzny zostanie powszechnie uznana. Niemniej to właśnie w pierwszej połowie XIX wieku zaczęły pojawiać się pierwsze głosy, że język ruski z litewskich kronik, choć nie w stu procentach tożsamy z potoczną mową Białorusinów, wywodził się właśnie z niej i nie został sztucznie wykreowany na podstawie staro-cerkiewno-słowiańskiego. Mowa ta, zdniem Lindego, przetrwała zawieruchę dziejową i ma pełne prawo do nazywania się samoistnym językiem białoruskim. Wąska początkowo grupa intelektualistów zaczynała także rozpatrywać historię Białorusi w sposób szerszy i głębszy, niż li tylko polskiej prowincji. O tradycjach Księstwa Połockiego pisał między innymi Joachim Lelewel, a miejscowi historycy uniccy (z natury rzeczy niezbyt liczni, jako że obrządek wschodni był upowszechniony głównie wśród ludu) podkreślali ruski charakter Wielkiego Księstwa Litewskiego. Można uznać ich niejako za prekursorów litwnizmu – nurtu, który rozwinął się pod koniec XX wieku i określa Białorusinów ,,prawdziwymi” Litwinami i spadkobiercami dawnej potęgi państwa litewskiego. Historyk Ignacy Daniłowicz, jeden z przedstawicieli unickiej inteligencji i nauczyciel Jana Czeczota, marzył nawet o przywróceniu językowi białoruskiemu statusu urzędowego w guberniach wchodzących w skład dawnej Litwy. Projekt ten w ówczesnych warunkach był jednak zupełnie abstrakcyjny – niedługo później zlikwidowano nawet prawodawstwo Statutu Litewskiego i przystąpiono do systematycznej rusyfikacji tak zwanych ,,ziem zabranych”…

Zwrot ku białoruskości nie zatrzymał się wraz ze śmiercią towarzystwa wileńskich studentów – lata 40. i 50. przyniosły dalszy rozwój białoruskiej poezji (Władysław Syrokomla), narodziny prozy (Jan Barszczewski) i dramatu (Wincenty Dunin-Marcinkiewicz). Utwory w języku białoruskim, choć wciąż nieporównywalnie mniej liczne, niż polskie czy rosyjskie, zyskiwały coraz większy poziom artystyczny i przestawały już ograniczać się do sielanek i folklorystycznych zapisów, coraz wierniej oddając realia życia mieszkańców Białorusi. Owi polsko-białoruscy autorzy publikowali najczęściej w obu językach, starając się budować poczucie wspólnoty między szlachtą a chłopstwem, Polakami a Białorusinami (choć używanie tej nazwy i samo uznawanie Białorusinów za niezależną narodowość było wówczas raczej precedensem, niż standardem). Ciężko jednoznacznie wyrokować o ich tożsamości narodowej – przede wszystkim dlatego, że zarówno polskość, jak i białoruskość, pojmowali ci ludzie nieco inny sposób, niż działacze z przełomu XIX i XX wieku, a tym bardziej współczesne społeczeństwa polskie i białoruskie. Terminy te nie były sobie wówczas przeciwstawne – tożsamość Polaka z Białorusi różniła się od tożsamości Polaka z Wielkopolski czy Mazowsza, a poczucie przynależności do narodu polskiego i dziedzictwa dawnej Rzeczpospolitej nie wykluczały przywiązania do kultury białoruskiej i ziem byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego.

wincenty dunin marcinkiewicz 2 h 6778306668451

Wincenty Dunin-Marcinkiewicz odmienił oblicze literatury białoruskiej, wprowadzając do niej cechy realizmu i nowe formy literackie. Na podstawie jego dramatów Stanisław Moniuszko (także w pewnym sensie twórca polsko-białoruski) stworzył aż cztery opery. Dunin-Marcinkiewicz podjął się także pierwszego tłumaczenia ,,Pana Tadeusza" na język białoruski, dość dosłownie traktując życzenie wieszcza, by ,,księgi trafiły pod strzechy" – zamienił bohaterów szlacheckiej epopei w chłopów, aby uczynić ją przystępniejszą dla białoruskiego odbiorcy. Poza tym sam angażował się społecznie, m.in. zakładając w Mińsku szkółkę ludową. Represjonowany przez władze carskie, wyklęty przez totalitarną cenzurę – dla białoruskich patriotów pozostał jednym z najbardziej cenionych klasyków literackich. 

Stłamszone dzieło romantyków

W połowie XIX wieku można było wymienić już kilkadziesiąt literatów publikujących po białorusku (naturalnie na różnym poziomie artystycznym), utrzymujących ze sobą stałe kontakty. Głównymi ośrodkami białoruskiego środowiska literackiego były wówczas Wilno, Mińsk i Witebsk. Pierwsi, XIX-wieczni pisarze białoruscy pochodzili w dużej mierze ze zubożałej szlachty, żyjącej blisko ludu, toteż dobrze znającej jego język i obyczaje, posiadającej silną tożsamość regionalną, niemniej wywodzącej się z kręgu kultury polskiej. W pierwszej połowie XIX wieku znacznie słabsze były wpływy rosyjskie, jako że większość intelektualnej elity Białorusi pozostawała w tym okresie oporna na rusyfikację. Wyjątkiem była Smoleńszczyzna i ziemie odebrane Rzeczpospolitej w pierwszym rozbiorze. To właśnie tam, na najdalszych krańcach Białorusi, powstały dwa poematy przełomowe dla białoruskiej literatury – ,,Eneida na opak” autorstwa prawosławnego szlachcica Wincentego Rawińskiego (bohatera spod Borodino, rzecz prosta po stronie rosyjskiej), zainspirowana analogicznymi trawestacjami po rosyjsku i ukraińsku, a także ,,Taras na Parnasie” Konstantyna Weronicyna (chłopa pańszczyźnianego wyzwolonego przez rosyjskiego dziedzica). Obydwa utwory miały charakter komediowy i były żywo dyskutowane przez ówczesną elitę intelektualną – zarówno polską (która nie mogła uwierzyć, że ich autorem nie jest nikt spośród ,,panów braci”), jak i rosyjską.

Wszystko to miało związek z niezmiernie ważnym zjawiskiem, które rozpoczęło się w okolicach połowy XIX wieku – rozwój białoruskiego piśmiennictwa i, co prawda stopniowe i bardzo powolne, narodziny białoruskiej tożsamości, zostały uznane za istotny problem społeczny, coraz bardziej zajmujący polskich i rosyjskich intelektualistów. Zarówno wśród Polaków, jak i Rosjan, były jednostki przychylne i wrogie temu procesowi. Niektórzy Polacy wciąż z pogardą odnosili się do ,,chłopskiej” mowy, wplatanie jej do literatury uznawali za przejaw prowincjonalizmu, a niekiedy nawet zagrożenie dla polskości. Inni z kolei czynnie wspierali odrodzenie białoruskiej kultury – niekiedy ze względu na własną podwójną tożsamość i osobiste przywiązanie do białoruszczyzny, niekiedy z przyczyn stricte pragmatycznych, we współpracy i braterstwie dwóch narodów dostrzegając szanse dla wzmocnienia polskiego ruchu niepodległościowego. Analogicznie niektórzy Rosjanie uznawali koncept białoruskiej tożsamości za polski spisek, mający na celu destabilizację Imperium i oderwanie prawosławnej ludności od rosyjskiej ,,macierzy” (w istocie intencje niektórych działaczy wcale nie były od tego dalekie…); inni za to myśleli o stworzeniu z białoruskości przeciwwagi dla polskości. Tym samym dwa ,,starsze” narody rozpoczęły walkę o wpływ na rodzącą się kulturę białoruską…

W 1859 roku zakazano druku alfabetem łacińskim w języku ukraińskim. Pierwotnie zakaz ten dotyczył ziem tzw. Małorosji, gdzie proces odrodzenia narodowego rozpoczął się wcześnie i postępował prężniej, niż na Białorusi. Lokalne władze rozciągnęły go jednak także na język białoruski, niwecząc wieloletnią pracę polsko-białoruskich autorów, którzy język białoruski zapisywali zgodnie z zasadami polskiej ortografii. Zmiana alfabetu na cyryliczny wiązała się z przesunięciem kulturowego wektora na wschód, niejako zatarciem śladów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nie mogła zatem spotkać się z akceptacją ludzi dorastających w rzymskokatolickim, zachodnim kręgu cywilizacyjnym. Oprócz tego, jeszcze przed delegalizacją białoruskiej łacinki polsko-białoruskie środowisko literackie coraz częściej dotykały represje – zaostrzona cenzura, nadzór policyjny, a niekiedy nawet zesłania w głąb Rosji. Terror ten początkowo spowodowany był nie tyle, co samym faktem pisania po białorusku, co wolnościowym i antyfeudalnym duchem, w którym utrzymane były romantyczne utwory. Po pewnym czasie prześladowania zaczęły jednak spotykać wszystkich zainteresowanych białoruskością – nawet etnografów, którzy w języku polskim pisali o obyczajowości ludu…

Ucisk ze strony carskiego aparatu państwowego zmuszał prekursorów białoruskiej literatury albo do publikowania utworów poza granicami Imperium Rosyjskiego, albo do działalności nielegalnej. Częściej obierano drugą ścieżkę. Tym samym na przełomie lat 50. i 60. białoruską literaturę piękną zastąpiła literatura agitacyjna. Język, początkowo będący językiem sielanek i ballad, stał się wówczas językiem radyklanych broszur politycznych.

Ich rozkwit przypadł na okres powstania styczniowego, które do dziś stanowi jedno z najważniejszych wydarzeń dla nowoczesnej białoruskiej tożsamości narodowej. O jego wpływie na białoruskie odrodzenie narodowe wspominałam już w artykule ,,Czy wschodnie narody chciały niepodległej Polski?”:

Czy wschodnie narody chciały niepodległej Polski? Problem polskiej niepodległości ze wschodniej perspektywy

konstanty kalinowski   between 1862 and 1863

Wincenty Konstanty Kalinowski (Kastuś Kalinouski) – – to nie tylko ojciec białoruskiej publicystyki, ale także nowoczesnego narodu białoruskiego. O tym, jak w tym człowieku (wychowanym w kulturze polskiej) silne było przywiązanie do języka białoruskiego, świadczy fakt, że to w nim napisał swoje przedśmiertne utwory, w tym poruszający wiersz dla narzeczonej pt. ,,Maryśka czarnobrewa".  

Wśród twórców antyrosyjskiej i antyfeudalnej literatury (tudzież publicystyki) białoruskiej na szczególną uwagę zasługuje Wincenty Konstanty Kalinowski – polski szlachcic z pochodzenia, a przy tym bodaj pierwszy świadomy Białorusin z wyboru, radykalny demokrata i czołowa postać powstania styczniowego na ziemiach litewsko-ruskich. Jego ,,Mużyckaja Prauda” – pierwsze białoruskojęzyczne czasopismo – i ,,Listy spad szubienicy” nie tylko położyły fundamenty pod nowoczesną białoruską tożsamość narodową, ale także ostatecznie wyzwoliły białoruszczyznę z romantycznego folkloryzmu. Język białoruski zaczął spełniać zupełnie nową rolę – tworzono w nim utwory adresowane bezpośrednio do ludu, uznawanego za świadomego odbiorcę, zdolnego do sprzeciwu wobec spotykającej go niesprawiedliwości, walki o swoją wolność i godność. Nowe, rewolucyjne spojrzenie na Białorusinów skutkowało zatem zmianą stosunku także do ich języka, który stał się narzędziem do politycznej agitacji i orężem w walce z zaborcą. Nie poziom artystyczny był w owych najważniejszy, a ich społeczny, antycarski przekaz. Ten okazał się wyjątkowo silny i aktualny nawet po wielu latach, bowiem teksty z tego okresu wciąż są na Białorusi cenzurowane, a upamiętnienie XIX-wiecznych działaczy do dziś może skutkować dotkliwymi represjami…

mużyckaja prauda 6

Strona z ,,Mużyckiej Praudy". Kalinowski zapisywał białoruski zgodnie z zasadami polskiej ortografii, co wynikało zarówno z jego pochodzenia, jak i sprzeciwu wobec wszelkich wpływów rosyjskości.

Był to jednak epizod – doniosły i wciąż żywy w pamięci Białorusinów, ale krótki, przerwany w dramatyczny sposób. Powstanie zostało stłumione, a wraz z jego upadkiem nastąpił okres terroru politycznego i silniejszej niż dotychczas rusyfikacji. Kalinowski, podobnie jak wiele innych działaczy powstańczych z dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, zawisł na szubienicy. Polityczne piśmiennictwo białoruskie umarło wraz z nim, a rozwój białoruskiej świadomości i kultury narodowej gwałtownie zahamowano. Dzieło romantyków zostało zduszone w zarodku, zanim zdążyło głęboko przeniknąć do warstw ludowych, które były jego najważniejszym odbiorcą. Ich idea nie zaginęła na zawsze, wręcz przeciwnie, po latach odrodzi się ze zdwojoną siłą – na kontynuatorów przyjdzie jednak Białorusi czekać kilka dekad. Ich epokę i późniejsze dzieje języka białoruskiego, aż do czasów współczesnych, poddamy analizie w następnej części ,,Opowieści Kresowych”.

 

 

 

 

Komentarze
Kamil Kramek
19:44, dnia 09 styczeń 2025r.
Bardzo ciekawy artykuł. Ogrom wiedzy , który dał mi obraz jak tworzył się naród białoruski .