,,Chłopi”, a może ,,Chłopki”? Recenzja nowej ekranizacji powieści Reymonta

chlopi 5.jpg

Kamila Urzędowska jako Jagna w filmie "Chłopi" w reżyserii Doroty Kobieli Welchman (DK Welchman) oraz Hugh Welchman (Foto: Screen z Youtube / Materiały prasowe)

13 listopada 1924 roku Władysław Stanisław Reymont został uhonorowany literacką Nagrodą Nobla ,,za wybitny epos narodowy, powieść Chłopi”. Po prawie 100 latach na ekranach kin gości adaptacja kultowego dzieła, przyciągająca uwagę już samą stroną wizualną – jest to malowana klatka po klatce animacja, do złudzenia przypominająca stylem młodopolskie malarstwo. Ekranizacja klasycznej literatury to zawsze karkołomne zadanie. Czy twórcy filmu stanęli na jego wysokości? Czy nowi Chłopi zdobędą Oscara i niejako powtórzą sukces literackiego pierwowzoru?

Wieś Lipce, przełom XIX i XX wieku. Chłopi żyją w pradawnych strukturach, ,,gromadzie”, jak gdyby w zamkniętym, hermetycznym mikroświecie. Rytm życia wyznaczają praca, religia i natura, zwłaszcza zmieniające się pory roku. Pod warstwą tradycji i konwenansów wrzą jednak namiętności – zawiść, miłość i pożądanie. W pewnym momencie ich kumulacja zmąci sielski spokój wsi... Wszystko za sprawą młodej, pięknej Jagny Paczesiówny, która wrażliwością i ekscentrycznością wyłamuje się z wiejskiego ogółu. Wydana za starego, zamożnego gospodarza Borynę, kontynuuje romans z jego żonatym synem Antkiem. Jednocześnie, ze względu na urodę – chyba swoje największe przekleństwo – staje się obiektem żądzy wielu innych mężczyzn. Aby przywrócić dawny porządek (a może jednak dać upust własnej frustracji i zazdrości?) mieszkańcy Lipiec dokonują brutalnego linczu na dziewczynie i wypędzają ją ze wsi. Na kanwie tej, w gruncie rzeczy bardzo smutnej, historii, Reymont ukazał wiejską codzienność i barwną obyczajowość – gwarę, folklor, tradycje, hierarchię, mentalność i moralność. Przedstawił związki człowieka z otaczającą go przyrodą, konflikt jednostki ze zbiorowością, zawarł w wiejskiej panoramie złożoną problematykę psychologiczną i moralną. Jednocześnie – co z historycznoliterackiego punktu widzenia chyba najważniejsze – ukazał proces, jakim było zyskiwanie przez chłopów świadomości własnej podmiotowości jako grupy społecznej, poniekąd zmitologizował ich, wpisał w historyczną tradycję. Dzięki temu utwór okazał się tak doniosły i przełomowy nie tylko dla polskiej, ale i europejskiej kultury.

Społeczna problematyka Chłopów stała się już dziś problematyką historyczną i jedynie z tego punktu widzenia może nas interesować. Chłopskie obyczaje i realia Lipiec szokują, frapują, niekiedy fascynują, ale nijak mają się do naszych współczesnych trudności; na początku XX wieku aktualne i znane czytelnikowi, obecnie są już egzotyczne. Gdyby twórcy filmu skupili się na tej warstwie powieści, uzyskaliby obraz z pewnością ciekawy, przyciągający do kina pasjonatów historii – ale być może nieco abstrakcyjny i niezrozumiały dla przeciętnego widza. Zdecydowali się jednak skoncentrować na egzystencjalnych wątkach, porywających uczuciach i nieśmiertelnych archetypach ludzkich postaw, których tak wiele odnajdziemy przecież w młodopolskim utworze. 

W centrum historii usytuowano Jagnę. To z jej perspektywy widzimy całą opowieść, to jej tragiczne dzieje są w nowych Chłopach najważniejsze. Widz przywiązuje się do pięknej chłopki, współczuje jej i cierpi wraz z nią nad niesprawiedliwością losu. Spojrzenie na bohaterkę jest przy tym bardzo współczesne. Już w książce nie była ona tylko wiejską femme fatale, zaś symbolem pewnego biologizmu, młodopolskiego indywidualizmu i wrażliwości, jedną z najbardziej fascynujących postaci. W filmie staje się dodatkowo ofiarą patriarchalnych zależności, od których w konserwatywnym, wiejskim świecie nie ma ucieczki. Trzeba przyznać, że filmowa Jagna – względem tej książkowej – jest nieco wyidealizowana. Jednocześnie twórcom udało się ukazać jej emocje i namiętności, cały tragizm postaci; doskonale dobrana do tej roli Kamila Urzędowska fascynuje, uwodzi, zniewala widza. Drugą ważną postacią kobiecą – choć w filmie nieco ginącą w blasku Jagny – jest Hanka, prawowita żona Antka Boryny. Pracowita, silna i przede wszystkim niezależna od męża hulaki, z wielką godnością znosi kolejne przeciwności losu i zdeterminowana walczy o byt rodziny, jawiąc się w Lipcach poniekąd prekursorką feminizmu.

Być może ekranizacja powinna nosić tytuł ,,Chłopki”, gdyż to właśnie kobiety przyciągają największą uwagę widza, to ich wątki zostały w filmie najbardziej wyeksponowane. Warto przy tym wspomnieć, że przy nowoczesnej percepcji fabuły film jest dosyć wierny książkowej wersji. Nie znajdziemy tam co prawda niektórych poruszonych przez Reymonta motywów (całkowicie pominięta jest między innymi historia parobka Kuby), inne zostały z kolei jakby wyostrzone, namalowane jaskrawszymi barwami (choćby mrożąca krew w żyłach, jeszcze brutalniejsza od książkowej scena wypędzenia Jagny). Ciężko się jednak dziwić, że scenarzyści pozwolili sobie z niemal tysiącstronnicowego oryginału wybrać te wątki, które najbardziej poruszą współczesnego widza i ilustrują ich interpretację eposu. Biorąc pod uwagę czas trwania filmu (około dwóch godzin) oraz wielowymiarowość i obszerność powieści – nową ekranizację można uznać za dobrą esencję najważniejszych zdarzeń i motywów.

Nie sposób nie wspomnieć o wizualnej stronie produkcji. Film został stworzony dzięki nowoczesnej animacji, podobnej do tej z poprzedniego dzieła reżyserów Chłopów (Doroty i Hugh Welchmanów), zatytułowanego ,,Twój Vincent”. Jej pierwszym etapem były zdjęcia zrealizowane częściowo w scenografii, częściowo (w przypadku scen rozgrywających się na zewnątrz) na zielonym tle. Następnie materiał został zmontowany i podzielony na sceny i ujęcia, wzbogacony o animacje krajobrazów czy zwierząt, wreszcie na ,,bazę” zostały naniesione olejne obrazy. Film ręcznie (!) malowało 100 artystów w studiach w Sopocie, Wilnie, Belgradzie i Kijowie. Wbrew plotkom, w jego tworzeniu nie brało udziało AI. W całości wygląda on jak młodopolski obraz, pełen impresji i mistycyzmu. Na ekranie zobaczymy zresztą fragmenty dzieł znanych malarzy epoki: Józefa Chełmońskiego, Wojciecha Weissa, Juliana Fałata... Zachwyca precyzja, drobiazgowość, kolorystyka, głębokie oddanie uczuć bohaterów wkomponowanych w nieustannie zmieniającą się przyrodę. Obrazy – zwłaszcza sceny tańca i miłosnych uniesień – jak gdyby wymykają się z ekranu, emanują życiem, namiętnością. Jedynym mankamentem pozostaje może nie zupełny brak, ale pewien niedobór tak ważnego w powieści naturalizmu. Znajdziemy w filmie momenty brutalne – na przykład bójek czy samosądu na Jagnie – trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że całość, zwłaszcza w zestawieniu w powieścią, pozostaje nieco zbyt subtelna, wygładzona, oniryczna. Nie zmienia to jednak faktu, że estetyka filmu działa na wyobraźnię i zachwyca i został on stworzony z niesamowitym kunsztem.

Przepiękny obraz dopełniają dobrze napisane dialogi – na potrzeby filmu, rzecz jasna, odrobinę zmodyfikowane, oddające jednak styl Reymonta – oraz przepiękna muzyka. Można usłyszeć w niej motywy z autentycznych pieśni ludowych i tradycyjne instrumenty, dzięki czemu widz jak gdyby przenosi się na żniwa czy wiejskie wesele, naprawdę przeżywa z bohaterami ich radości, bóle i rozterki. Znakomicie wypada także obsada. Kamila Urzędowska w roli Jagny jest zwyczajnie zachwycająca, trudno wyobrazić sobie lepsze odegranie jej roli. Nie ustępuje jej Sonia Mietielica, która z niezwykłymi emocjami oddaje cierpienie i niezłomność Hanki. Robert Gulaczyk również zdaje się stworzony do roli Antka. Wspaniały popis aktorskich umiejętności dają także przedstawiciele starszego pokolenia – Mirosław Baka (Boryna), Ewa Kasprzyk (Dominikowa), Małgorzata Kożuchowska (Organiścina)...

Krytycy mogliby zarzucić nowym Chłopom zbytnie skupienie się na Jagnie, pominięcie kilku istotnych wątków, za mało naturalizmu. Mimo to Welchmanom udało się stworzyć naprawdę poruszającą interpretację dzieła. Film zapiera dech w piersiach i na długo zapada w pamięć, dwie godziny spędzone w kinie to prawdziwa uczta dla duszy i oczu. W końcu spotkanie prozy Reymonta, pędzla wybitnych artystów z różnych państw i elity polskiego kina nie mogło zaowocować marną produkcją, a nowoczesna wymowa czyni historię bliższą współczesnemu widzowi. Film niewątpliwie daje drugie rzeczy reymontowskiej opowieści i daje szanse poznania jej tym, którzy wcześniej nie sięgnęliby po lekturę. Bardzo cenię połączenie współczesnej sztuki z historycznymi motywami, nowoczesnej techniki z klasyczną treścią – i Chłopi zdecydowanie zaspakajają w tej kwestii moje oczekiwania. Zgłoszenie tego filmu jako polskiego kandydata do nominacji do Oscara jest w pełni zasłużone – i biorąc pod uwagę oryginalność techniki i tematyki, współczesne zainteresowanie cudzoziemców słowiańskim folkiem i wciąż aktualną ,,kwestię kobiecą”, myślę, że polskie dzieło ma spore szanse na statuetkę. Pomijając drobne niedociągnięcia, ekranizacja jest absolutnym arcydziełem, pełnym życia, miłości i piękna...

Nasza ocena: 9,5/10

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy! Dodaj komentarz