cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Czwartek, 25.04.2024

„Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”, czyli pycha komunisty czy odruch patrioty?

Maciej Łuski, 27.09.2019

Władysław Gomułka

Pomimo ostatecznie negatywnej oceny wystawionej przez historię, Władysława Gomułkę często postrzega się w kategoriach komunisty, ale jednocześnie patrioty. Choć potępia się go za tłumienie protestów w 1968 i 1970 roku, to docenia się jego przywództwo kontrolowanej rewolucji w 1956 roku i wysiłki w sprawie zagwarantowania Polsce praw do zachodniej granicy. Co wnikliwsi zwrócą uwagę, że potrafił zwyzywać sowieckich przywódców i chciał budować polską, a nie sowiecką wersję komunizmu. Na tym tle słowa, jakie wypowiedział w czerwcu w 1945 roku w Moskwie stawiają go w dużo mniej przyjemnym świetle.

Nie oddamy władzy, by ratować Polskę!

Zdaniem części historyków (głównie tych związanych z prawą stroną sceny politycznej) najgorsze, co zrobił Gomułka w swoim życiu wydarzyło się w okresie tuż powojenny. Wtedy to bowiem jako wicepremier Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z zapiekłością zwalczał „reakcyjne podziemie”, czyli jak byśmy to dziś powiedzieli, żołnierzy wyklętych. 18 czerwca 1945 roku, podczas rozmów z rozłamowcami z rządu polskiego na uchodźstwie powiedział słynne słowa: „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”, a chwilę później padły jeszcze bardziej złowieszcze:

Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie jeszcze krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zwróci nas z drogi.

Z dzisiejszej perspektywy słowa te są całkowicie kompromitujące, tym bardziej, że poszły za nimi czyny. Jak przekonuje reportażysta Piotr Lipiński, autor książki „Gomułka. Władzy nie oddamy”, to kraj Gomułki, a nie Bieruta pochłonął najwięcej ofiar. To właśnie przywódca Polskiej Partii Robotniczej patronował przykręceniu śruby po sfałszowanych wyborach w 1947 roku. W tym jednym roku do więzień wsadzono około 100 tys. ludzi. Gomułka twierdził, że wyborcza porażka PSLu odbija jak w lustrze „bankructwo całej polskiej reakcji”. Towarzysz Wiesław przemoc wówczas nie tylko akceptował, ale i jej przyklaskiwał. Jak mówił: Chorego trzeba leczyć czasem nawet wbrew jego woli, zdający mu ból. W opinii Gomułki chorym była Polska, a lekiem komunizm.

Więcej o życiu i działalności Władysława Gomułki można znaleźć
w książce Gomułka. Władzy nie oddamy

Piotr Lipiński pokazuje jednak w swojej książce, co jest jedną z jej największych zalet, punkt widzenia komunistów. Zdaniem wielu była to zdegenerowana mafia, bez odrobiny myślenia w imię dobra ogóły. Rzeczywistość była dużo bardziej skomplikowana, zwłaszcza w przypadku Władysława Gomułki.

Między innymi to właśnie on widział szczęście ojczyzny w realizacji wizji państwa komunistycznego nad Wisłą. Lipiński wskazuje, że Gomułka w znamienny sposób uzasadnił, dlaczego tej władzy nie chcą oddać:

Nie dlatego, aby ktokolwiek z nas pragnął tego dla siebie, tej władzy. Każdy z nas z wielką chęcią pozbyłby się osobiście tego ciężaru, który na nim spoczywa w tym najcięższym okresie gospodarczym, w jakim znajduje się Polska. Władzy nie oddamy dlatego, aby narodu polskiego nie spotkała nowa zguba, która mu grozi w wypadku fałszywej linii politycznej, którą próbuje narodowi narzucić reakcja.

Oznaczało to, że komuniści będą bronić swojej władzy nie dla samej władz, lecz by nie wpadała on do rąk, ich zdaniem skompromitowanej grupy. Nie chcą bowiem by naród spotkał „nowa zguba”. Przynajmniej w warstwie deklaracji brzmiało to bardzo szczytnie.

Towarzysz Wiesław trwał wtedy w swoistej schizofrenii. Z jednej strony był przekonany o wyższości swoich idei i nie chciał iść na kompromisy z osobami o innych przekonaniach politycznych. Z drugiej, wyobrażał sobie polską wersję komunizmu – z systemem wielopartyjnym, bez kolektywizacji i ograniczonymi represjami. Przywódca PPR uznawał rozprawę z AK i innymi reakcjonistami za nieodzowną, ale jednocześnie twierdził, że „bezpieka robi złą robotę”. Argumentował, że w więzieniach powinno się traktować ludzi jak ludzi, a nie jak zwierzęta. To myślenie nie wynikało z odruchu miłosierdzia wobec przeciwników politycznych. To co Gomułka powiedział w Moskwie o zniszczeniu „reakcyjnych bandytów” było szczere. Towarzysz Wiesław obawiał się, że represje połączone z panoszeniem się Sowietów doprowadzą w końcu do buntu przeciwko władzy. Szczególnie dotyczyło to początkowego okresu. Z tego też względu Gomułka ostro się sprzeciwił aresztowaniu przez NKWD 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Rozmawiał nawet w tej sprawie ze Stalinem. Polskiemu komuniście jednak nie chodziło o ich uwolnienie, lecz przewiezienie do Polski i osądzenie przez polski sąd. Stalin to wykpił, stwierdzając że osoby te prowadziły działalność terrorystyczną przeciwko ZSRR, a poza tym jeżeli jakiś obywatel sowiecki w Polsce popełnił przestępstwo, to wtedy polskie sądy będą mogły go sądzić. Czerwonoarmiści popełnili w Polsce mnóstwo przestępstw, ale nikt nie ważył się któregokolwiek z nich aresztować.

Gomułka rozumiał, że kuratela ZSRR jest nieodzowna, w przeciwieństwie jednak od pozostałych towarzyszy, uważał tak nie ze względu na możliwość uczestnictwa w „wielkim projekcie cywilizacyjnym”, lecz z przyczyn geopolitycznych. Lipiński wskazuje, że Stalin mając do wyboru sugestie Wiaczesława Mołotowa, by stworzyć niewielką i słabą Polskę, zdecydował się, mimo wszystko, ją wzmocnić – kosztem Niemiec. W ten sposób kraje te miały pozostawać w ciągłym konflikcie i Polska będzie sama prosić o gwarancje sowieckie. Gomułka to rozumiał i zabezpieczenie granicy zachodniej było jego idee fix.

ZSRR dla Gomułki nie stanowił większego wzorca. Towarzysz Wiesław miał złe wspomnienia ze swojego pobytu w Moskwie. W młodości „ojczyzna proletariatu” jawiła mu się jako kraina szczęśliwość, aż do momentu, gdy ją ujrzał. W książce Lipińskiego przywołana jest scena, gdy Gomułka zapytał sowieckiego milicjanta o drogę, a ten zamiast mu pomóc, przegonił go i groził. Nawet w znienawidzonej sanacyjnej Polsce policjant pomógłby w takiej sytuacji. Towarzysz Wiesław zobaczył też, że kolektywizacja rolnictwa, najoględniej rzecz biorąc, nie zdała egzaminu.

Mimo to komunizm nadal uważał za najwłaściwszą drogę, ale niech on będzie nasz. Gomułka był zresztą przywiązany do polskości. Choć ateista, obchodził w domu chrześcijańskie święta. Na wieczerzę wigilijną 1945 roku zaprosił do siebie członków Biura Politycznego wraz z żonami. Były tradycyjne, świąteczne potrawy i opłatek. Równocześnie miał wyraźne odruchy antyinteligenckie, odznaczał się ciasnym myśleniem, nieznoszącym krytyki ani sprzeciwu. I to go pogrzebało.

Ukryta opcja piłsudczykowska

Obraz Władysława Gomułki będzie pełniejszy, jeżeli zestawimy słowa z Moskwy z tym, co powiedział członkom PPR, niemal równo trzy lata później, 3 czerwca 1948 roku na plenum Komitetu Centralnego. I sekretarz potępił poglądy Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, której spadkobierczynią była Komunistyczna Partia Polski, i uznał, że to Polska Partia Socjalistyczna miała rację uznając, że prócz wyzwolenia społecznego miała na uwadze niepodległość Polski. Jak to ujął:

W zagadnieniu niepodległości SDKPiL zajmowała fałszywe stanowisko [...] nie rozumiała w ogóle drogi do socjalizmu. Żądanie niepodległości w epoce imperializmu oceniała ona jako burżuazyjny nacjonalizm, jako schodzenie na platformę antysocjalistyczną i wprzęgnięcie się do frontu walki imperialistycznej. Dzięki tej teorii SDKPiL zeszła na manowce w kwestii niepodległości Polski, nie mogła zająć przodującego miejsca w szeregach klasy robotniczej, okazał się niezdolna do wywarcia poważniejszego wpływu na kształtowanie się sytuacji w Polsce w momencie, kiedy waliły się trony zaborców.

Wiec przed placem Politechniki Warszawskiej podczas
Kongresu Zjednoczniowego PPS i PPR, grudzień 1948

Wystąpienie Gomułki wywołało szok. Jak ujął to Lipiński: nad słuchaczami jakby się niebo zawaliło, pokazując nowego boga. Członkowie PPR zobaczyli w wystąpieniu swego przywódcy pochwałę Józefa Piłsudskiego. Jakub Berman wspominał:

Walka więc między nami Gomułką a nami nie szła o jakieś drobnostki, tylko o hierarchię pryncypiów: czy niepodległość Polski wiązać z PPS-owską, a więc w jakimś sensie legionową koncepcją, czy ze zwycięstwem rewolucji.

Wielu sugerowało Gomułce, by wycofał się z tych słów i złożył samokrytykę. On jednak pozostawał nieugięty, szukając stronników dla idei polskiego komunizmu. Ostatecznie skończyło się to dla niego więzieniem za „odchylenia prawicowo-nacjonalistyczne”. Paradoksalnie to więzienie stało się dla niego później odskocznią do przejęcia władzy i zdobycia w 1956 roku pozycji porównywalnej z Piłsudskim. Gomułka jednak pozostawał ciągle ten sam. Polacy szybko się nim rozczarowali, gdyż szybko okazało się, że jego komunizm, mimo że rzeczywiście polski, jest ciągle komunizmem. I tak jak koledzy nie mogli go przekonać do zmiany oceny działań SDKPiL i KPP, tak samo nikt nie potrafił go skłonić do większej liberalizacji.

Koniec końców Gomułka pomylił się w swoimi słynnym przemówieniu z 18 czerwca 1945 roku. Władzę ostatecznie komuniści musieli oddać, choć dopiero po 44 latach. I to nie ich droga, którą obrali była tą słuszną. Rację miał jednak na plenum KC PPR trzy lata później, potępiając internacjonalizm polskich komunistów. Jako patriota chciał dobra Polski, jako komunista chciał je osiągnąć w tragiczny sposób. A jak wiadomo dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Artykuł powstał m.in. w oparciu o książkę Piotra Lipińskiego pt. Gomułka. Władzy nie oddamy





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA