cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Środa, 29.03.2023

Wilno – najbardziej polskie z litewskich miast

Jakub Wojas, 17.10.2021

Widok na wileńskie Stare Miasto ze wzgórza zamkowego (foto: pixabay)

Dla Polaków Wilno i Lwów stanowią dwa symbole „kresowego raju utraconego”. Przed wojną były to niewątpliwie jedne z najważniejszych miast wschodniej Polski i zarazem należały do piątki najważniejszych ośrodków w całym kraju. Dlatego też Wilno i Lwów często wymienia się razem, jakby były to bliźniacze miejsca. Tymczasem między nimi istnieje wiele różnic.

Lwów jest miastem, w którym najsilniej widać silne piętno czasów austrowęgierskich, kiedy to było stolicą Galicji. W grodzie nad Pełtwią można dostrzec sporo podobieństw do Krakowa, w którym również na wielowiekowe dziedzictwo polskie został nałożony architektoniczny model znany w całej CK monarchii. Obecnie Lwów, choć pełen jest pamiątek i miejsc ważnych dla Polaków, jest miastem czysto ukraińskim z nową opowieścią o sobie, jako jednego z najważniejszych centrów ukraińskiego odrodzenia narodowego i najsilniej na Ukrainie zwróconego na Zachód ośrodka, czego współcześni lwowiacy dowiedli ofiarnie angażując się na rzecz Rewolucji Godności i obrony kraju przed rosyjską agresją. Dziś mieszka tu jedynie ok. 1 proc. Polaków, czyli tylko nieco więcej, niż np. teraz Niemców we Wrocławiu.

Reprint przedwojennego plakatu Wilna do kupienia tylko
w Sklepie Wokulskiego

Z Wilnem jest inaczej. Duże Stare Miasto wygląda jak przeniesione ze schyłku Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na ulicach ciągle można usłyszeć polski język, ale nie tylko turystów, ale też mówiących dialektem północnokresowym mieszkańców Wilna i okręgu wileńskiego. Ponad 16 proc. wilnian to Polacy. W okolicach nie brakuje z kolei miejsc, gdzie przeważa ludność polska. Do tego wypada dodać, że idąc ulicami litewskiej stolicy można często natknąć się na reklamy w języku polskim lokalnego oddziału TVP.

Nie oznacza to oczywiście, że Wilno powinno „powrócić do macierzy”. Wręcz przeciwnie. Ciągle żywa tu przecież polskość w połączeniu z tym, że stolica Republiki Litewskiej stanowi obecnie największy ośrodek działania demokratycznej białoruskiej opozycji, a społeczeństwo litewskie coraz przychylniejszym okiem patrzy na czasy I Rzeczypospolitej rodzi nadzieję, że być może w przyszłości Wilno stanie się miejscem odrodzenia starolitwinizmu, który utożsamiał litewskość nie z przynależnością językowo-etniczną, ale z ideą państwowości Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Krótki spacer po Wilnie

Zanim jednak do tego dojdzie warto zobaczyć współczesne Wilno. Można je zwiedzać zresztą na wiele różnych sposobów. Tutaj skupimy się na miejscach z cyklu „musisz zobaczyć”, czyli poradnik dla tych, którzy mają zdecydowanie za mało czasu na zwiedzanie całości.

Wędrówkę po dawnej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego najlepiej rozpocząć od rynku. Dość oryginalnego, bowiem ma on kształt owalny. Jest to jeden z pierwszych efektów polskich wpływów na to miasto. Po zawarciu unii w 1385 roku Wilno już istniało, ale niezałożony na prawie magdeburskim gród miał dość chaotyczną zabudowę, dlatego wytyczenie prostokątnego rynku znanego z polskich miast okazało się już niemożliwe, ale jakiś rynek trzeba było wytyczyć, by okiełznać samowolkę budowlaną. I tak zdecydowano się na kształt, który był wtedy możliwy.

Rola wileńskiego rynku różni się też od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Nie jest to centrum życia miejskiego. Ono raczej koncentruje się na sąsiednich ulicach. Przy rynku stoi klasycystyczny ratusz. Przed nim w 1794 roku powieszono jednego z przywódców konfederacji targowickiej, hetmana wielkiego litewskiego Szymona Kossakowskiego. Na plac został wywleczony w żółtym szlafroku. Kiedy go wieszano zabiły dzwony w pobliskim kościele św. Kazimierza, a zgromadzony lud krzyczał:

Niech żyje Rzeczypospolita!

Pomnik Adama Mickiewicza przy wejściu do wileńskiego ratusza
(foto: Łukasz Szymura)

Współczesna Litwa wydaje się, że z szacunkiem odnosi się do tych czasów. Patronami ulic w centrum miasta są bowiem Tadeusz Kościuszko i Jakub Jasiński. Lubiany też jest Adam Mickiewicz, który w Wilnie ma swój pomnik przed kościołem św. Anny, a ostatnio również przed ratuszem. Jest to kopia niezrealizowanego projektu Zbigniewa Pronaszki z 1922 roku. Wtedy, w założeniach 12-metrowy monument w Wilnie nie stanął, gdyż władze miasta uznały go za zbyt nowoczesny. Byli jednak również jego zwolennicy, którzy przy poparciu wojska powołali alternatywny komitet budowy pomnika. W efekcie na drugim brzegu Willi, na placu wojskowym postawiono drewnianą wersję monumentu Pronaszki. Przetrwał on do końca lat 30., ale że budulec był lichy, to będąc już w złym stanie został w końcu rozebrany przez żołnierzy. Większość wilnian przyjęła to z radością. Ten pomnik wieszcza akurat nie cieszył się uznaniem. Nazywanym był „sfinksem” lub „dziwolągiem”. Członkowie redakcji Kuriera Historycznego oglądający 6-metrową kopię tego monumentu przed wileńskim ratuszem podzielają to zdanie.

Z rynku już dwa kroki pod Ostrą Bramę. Zanim jednak się tam dojdzie, to po drodze mijamy klasztor bazylianów. Tu więziono członków towarzystwa Filomatów, czyli Adama Mickiewicza i jego przyjaciół. Tu też znajdowała słynna cela Konrada z III części „Dziadów”. Po drugiej stronie mamy kościół św. Teresy. Jak większość obiektów sakralnych w Wilnie jest to świątynia barokowa. Wileński barok jest wyróżnikiem architektonicznym miasta, choć trzeba przyznać, że wnętrza niektórych kościołów wymagają renowacji, gdyż ich piękno nieco już niestety wyblakło.

Nie dotyczy to jednak „Panny Świętej, co w Ostrej Świeci Bramie”. Matka Boska Ostrobramska jest widoczna już z kilkunastu metrów. Jej złote szaty, odbijające światło robią niesamowite wrażenie. W środku wizerunek Maryi jest przed wiernymi niemal dosłownie na wyciągnięcie ręki. Obraz, co do którego daty powstania wciąż trwają spory jest dość rzadkim przykładem uwiecznienia wizerunku matki Chrystusa bez syna czy jakiejkolwiek innej postaci. Istnieje przekaz, że twarz Marii jest odmalowanym wizerunkiem królowej Barbary Radziwiłłównej, a brak dziecka jest celowym zabiegiem, gdyż ukochana Zygmunta Augusta nie mogła mieć potomstwa.

Z Ostrej Bramy, która skądinąd jest jedyną zachowaną średniowieczną bramą miasta, już całkiem niedaleko do cmentarza na Rossie. Przy głównym wejściu znajdują się mogiły polskich żołnierzy, a w centralnej części mauzoleum „Matka i Serce Syna”. Tu spoczywa Maria z Billewiczów Piłsudska i złożone w kryształowej trumnie serce jej syna Józefa Piłsudskiego. Niedaleko, ale już na niewojskowej części, pochowany też jest brat Marszałka, Adam. Komendant sam wyraził taką wolę, by jego serce spoczęło z matką w ukochanym Wilnie. Realizacja tej woli nie była jednak łatwa. Maria Piłsudska była bowiem pochowana nie w Wilnie, lecz na wiejskim cmentarzu w Sugintach na terytorium Republiki Litewskiej, z którą Rzeczpospolita wówczas nie utrzymywała żadnych stosunków dyplomatycznych. Na szczęście, rząd w Kownie w tej sprawie nie czynił trudności, a po zajęciu miasta przez wojska litewskie w 1939 roku Litwini wystawili nawet wartę przed mauzoleum.

Cmentarz na wileńskiej Rossie (foto: Łukasz Szymura)

Pagórkowaty i zielony cmentarz na Rossie ma w sobie wiele uroku. Niestety, wiele pięknych pomników jest zaniedbanych, dotyczy to też mogił żołnierzy. Niemniej Rossa stanowi wciąż jedną z najważniejszych polskich nekropolii. Tu pochowany jest m.in. historyk Joachim Lelewel, poeta Władysław Syrokomla czy malarz Franciszek Smuglewicz. Niedawno spoczęły tu także szczątki przywódców powstania styczniowego na Litwie: Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego.

Wracając do Starego Miasta można zobaczyć wspomniany już późnogotycki kościół św. Anny. Ufundowany przez króla Aleksandra Jagiellończyka wyróżnia się fantazyjnymi zdobieniami. Jest to tak naprawdę dawna kaplica klasztoru bernardynów, który jest już gotyckim i barkowym miksem. Wileński barok, a także zachowana do dziś zabudowa Wilna to efekt odbudowy, jaka nastąpiła po spaleniu miasta przez Rosjan w 1655 roku. Na tle barkowych świątyń wyróżnia się monumentalna klasycystyczna katedra na Placu Katedralnym. Powstała ona w końcu XVIII wieku po tym jak wieża poprzedniej świątyni zwaliła się na resztę gmachu w 1769 roku. Dzieło odbudowy rozpoczęto osiem lat później, a zakończono już po III rozbiorze, w 1801 roku według projektu Wawrzyńca Gucewicza. Tu spoczywają szczątki króla Aleksandra Jagiellończyka, dwóch żon Zygmunta Augusta – Elżbiety Habsburżanki i Barbary Radziwiłłównej, serce Władysława IV Wazy oraz relikwie św. Kazimierza. Groby królewskie są złożone w wzorowanej na Kaplicy Zygmuntowskiej Kaplicy św. Kazimierza. 

Wileńska katedra (foto: pixabay)

Przy Placu Katedralnym znajduje się również Pałac Wielkich Książąt Litewskich, czyli zrekonstruowany całkiem niedawno wileński zamek dolny. Odbudowa tego zabytku wzbudziła niemałe kontrowersje. Warownia została zniszczona w 1655 roku, a w kolejnych dziesięcioleciach tylko popadała w coraz większą ruinę. Już w XIX wieku nie zachowały się po niej żadne ślady. Rekonstrukcja odbywała się zatem w znacznej mierze „na czuja” i nie bez pójścia na skróty, z wykorzystaniem betonu na czele.

Szybki spacer po Wilnie można zakończyć na wzgórzu zamkowym. Tu znajdują się pozostałości górnego zamku z czasów księcia Witolda z tzw. basztą Giedymina, skąd roztacza się piękny widok na gród nad Wilią.

Naturalnie, Wilno ma znacznie więcej do zaoferowania, ale te podstawowe punkty pozwolą wyjechać stąd bez wstydu i przy okazji mieć pretekst, by jeszcze raz odwiedzić to niezwykłe miasto.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA