cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Piątek, 19.04.2024

Prezydent Dönitz, czyli ostatnie chwile III Rzeszy

Łukasz Gajda, 13.07.2020

Wielki admirał Karl Dönitz idzie do niewoli w obstawie brytyjskich żołnierzy. Za nim Albert Speer (w płaszczu) i gen. Alfred Jodl, Flensburg 23 maja 1945 r.

8 maja 1945 roku w momencie podpisania bezwarunkowej kapitulacji wydawać by się mogło, że to koniec III Rzeszy. Jednak wcale to nie było przesądzone. Na północy kraju jeszcze przez dwa tygodnie działał nazistowski rząd i administracja. Wiele też wskazywało na to, że alianci zaakceptują te władze.

Prezydent III Rzeszy i jego ekipa

29 kwietnia 1945 roku Adolf Hitler, zanim pozbawił się życia w berlińskim bunkrze, wydał ostatni dekret. Zgodnie z nim jego następcami mieli zostać wielki admirał Karl Dönitz, jako prezydent III Rzeszy i Joseph Goebelsa, jako kanclerz. Ten ostatni jednak też postanowił pozbawić się życia, więc na placu boju i czele chwiejącego się w posadach państwa pozostał jedynie admirał.

Dönitz należał do ludzi, którzy walczą do końca. W czasie wojny odpowiadał m.in. za działania niemieckich U-bootów i zanim przyszła do niego wiadomość o nominacji na prezydenta także planował pozbawić się żywota. Nie miał to być jednak banalny strzał w głowę czy trucizna, ale samotny atak U-boota na pozycje nieprzyjaciela. Decyzja Hitlera zniweczyła ten zamiar. Admirałowi przypadła teraz niewdzięczna rola grabarza III Rzeszy. Jednakże Dönitz łudzi się jeszcze, że to wszystko uda się jakoś uratować. Ratunkiem dla (post)hitlerowskich Niemiec miał być konflikt zachodnich aliantów z Sowietami. Należało się zatem dogadać się z Brytyjczykami i Amerykanami, a następnie razem ruszyć na wschód.

Nowy prezydent doskonale wiedział, że żeby tego dokonać musi odciąć się od skompromitowanych postaci. Zanim zatem dotarła do niego wiadomość o śmierci Goebelsa, tym razem nie zważając na wytyczne Hitlera, postanowił aresztować szefa propagandy, a na czele rządu postawić hrabiego Lutza Schwerina von Krosigka. Nowy kanclerz jako były szef administracji skarbowej nie był do końca czystą postacią, ale nie był też zbyt eksponowany w establishmencie III Rzeszy. W nowej ekipie jedynie Albert Speer, jako minister gospodarki miał doświadczenie zasiadania w poprzednich gabinetach nazistów.

Karl Dönitz i Adolf Hitler

Siedzibą rządu i de facto nową stolicą stał się Flensburg – małe portowe miasto w Szlezwiku Holsztynie, przy granicy z Danią. Tu zastała admirała wiadomość o nominacji na prezydenta. Tu też znajdowała się Naczelna Kwatera Wehrmachtu. Heinrich Himmler, który początkowo sam miał zakusy na uzyskanie schedy po Hitlerze proponował przeniesienie siedziby rządu do Pragi. Nieprzypadkowo – miasto znajdowało się pod administracyjnym nadzorem SS. Admirał wolał jednak od tej formacji trzymać się z daleka. Ponadto czechosłowacka stolica była w zasięgu jednostek Armii Czerwonej, a poddania się tym oddziałom chciano szczególnie uniknąć.

Enklawa III Rzeszy

Już 3 maja 1945 roku rozpoczęto pierwsze rozmowy z Brytyjczykami na temat kapitulacji. Rychło okazało się, że nie da się poddać wszystkich sił Wehrmachtu wyłącznie aliantom zachodnim. W trakcie zatem pierwszego posiedzenia rządu 5 maja 1945 roku podjęto decyzję o bezwarunkowej kapitulacji. Akt podpisywany dwa razy – w Reims 7 maja i dzień później w Berlinie – zakładał, że wszelkie działania zbrojne sił niemieckich zostaną przerwane do 8 maja, do godziny 23:01. Nie przewidziano jednak co się ma stać z administracją cywilną III Rzeszy. W większości kraju została ona naturalnie zastąpiona przez administrację okupanta. Był jednak jeden znaczący wyjątek. We Flensburgu, leżącym w brytyjskiej strefie okupacyjnej, ciągle działały niemieckie urzędy, na których budynkach wisiały flagi ze swastykami, a w środku portrety Adolfa Hitlera.

Początkowo wydawało się, że Brytyjczycy akceptują taki stan rzeczy. Siedzibą administracji okupacyjnej stał się jeden z przejętych okrętów - „Partia”. W samym mieście nadal rządzili Niemcy. Starano się tylko nie eksponować za bardzo wizerunkiem poprzedniego führera w miejscach, w których mogą pojawić się brytyjscy żołnierze. Władze brytyjskie wyznaczyły nawet granice nazistowskiej enklawy i zezwoliły na funkcjonowanie tu rozgłośni radiowej, która miała informować miejscowych o sytuacji w kraju.

Albert Speer, Karl Donitz i Alfred Jodl tuż po aresztowaniu, 23 maja 1945 r.

Rząd w Flensburgu także działa bardzo intensywnie. Podczas wielogodzinnych nasiadówek tworzono plany, jak mają wyglądać nowe, a tak naprawdę stare Niemcy. Nadal bowiem miała istnieć partia nazistowska i aparat bezpieczeństwa. Każdy z ministrów opracowywał projekt powrotu swojej działki do stanu normalności. Jednocześnie prezydent Dönitz w wywiadach dla mediów anglosaskich zapewniał o możliwości daleko idącej współpracy. Władze w Flensburgu nie miały wprawdzie uznania aliantów, ale zachowała się szczątkowa dyplomacja, a w mieście działało nawet przedstawicielstwo chorwackie.

Brytyjczycy podchodzili do tego zjawiska z pobłażaniem. Pojawiły się nawet sygnały, że współpraca między obydwoma stronami jest jak najbardziej możliwa. Premier Winston Churchill w przemówieniu radiowym nazwał admirała Dönitza „desygnowaną głową narodu niemieckiego”. Szef brytyjskiego gabinetu bez wątpienia brał pod uwagę antysowiecki sojusz z Niemcami. Potwierdza to treść depeszy do amerykańskiego prezydenta Harry’ego Trumana, w której Churchill stwierdził:

Podczas, gdy nasze narody absorbuje myśl ukarania surowo Niemiec, zrujnowanych i rozłożonych na obie łopatki, Rosjanie będą mieli okazję dotrzeć do Morza Północnego i do Atlantyku.

Amerykanie mieli jednak inne nastawienie do grupy Dönitza. Nie zajmowali się tym problemem, gdyż uważali, że to Londyn powinien go rozwiązać, poza tym sami mieli własne kłopoty z wprowadzeniem swojej administracji okupacyjnej. Rząd z Flensburga był niewiele znaczącą ciekawostką, która jak sądzono nie może nikomu szkodzić. Ale nawet amerykańska generalicja powoli przychylała się do pomysłu współpracy z niemieckim rządem: jeśli nie w dziedzinie wojny z ZSRR, to widziano w tym możliwość na odciążenie pracy okupantom w przywracaniu normalności. Lecz Sowieci czuli pismo nosem i naciskali, by zakończyć tę komedię z pogrobowcami III Rzeszy. Media również były nieprzychylne funkcjonowaniu rządu von Krosingka. Skandalem zakończyło się spotkanie Dönitza z amerykańskim admirałem Chesterem Nimitzem, który powiedział niemieckiemu prezydentowi:

Jestem po pańskiej stronie, admirale.

Po tym amerykański dowódca musiał wrócić do kraju. Jednak wojskowi na każdym kroku pokazywali swoją przychylność dla niedawnego przeciwnika. W niektórych obozach jenieckich oddawano nawet honory wyższym oficerom niemieckim.

Koniec opery komicznej

Sowieci nie chcieli tego dłużej tolerować. 17 maja w moskiewskim radio poinformowano, że we Flensburgu nie respektowane są postanowienia o rozbrojeniu instytucji III Rzeszy, czego dowodem miała być działalność tam tymczasowego rządu. 20 maja ZSRR  w oficjalnym komunikacie nazwał ten gabinet „gangiem Dönitza”. Na Zachodzie z kolei rozpętała się kampania medialna przeciwko nominatowi Hitlera i jego ludziom. W Izbie Gmin na trudne pytania związane z tym, co się dzieje na północy Niemiec musiał odpowiadać Winston Churchill.

W końcu za zgodą Departamentu Stanu generał Dwight Eisenhower nakazał aresztowanie Dönitza i członków rządu von Krosingka. Aresztowanie poprzedziła wizyta współpracownika Eisenhowera Roberta Murphy’ego, który zwrócił się do admirała z prośbą o przedstawienie umocowania do sprawowanej władzy. Pokazano mu jedynie kopię dalekopisu, zawierającą nominację przysłaną po śmierci Hitlera przez Martina Bormanna. To naturalnie nie pomogło ekipie z Flensburga.

 

23 maja o godzinie 10 na okręcie „Patria” pojawił się wezwany przez aliancką komisję admirał Dönitz. Tu odczytano mu decyzję o jego aresztowaniu i członków rządu. Admirał oświadczył, że nie zrezygnuje ze sprawowanego urzędu, a rząd von Krosingka jest jedynym legalnym gabinetem w Niemczech. Brytyjczycy wykonywali jednak swoje rozkazy. Do siedziby rządu przybyli żołnierze. Zebranym ministrom zakomiunikowano, że zostali zatrzymani. Niektórzy jednak w makabryczny sposób tego uniknęli. Dowódca Kriegsmarine admirał von Friedeburg i sekretarka Dönitza popełnili samobójstwo – połknęli cyjanek potasu. Jak skomentował to Albert Speer, to był koniec „opery komicznej”. Formalnie 5 czerwca 1945 roku władzę w Niemczech przejęła Sojusznicza Rada Kontroli.

Aresztowanych przetransportowano do Bad Mondorf w Księstwie Luksemburg. Większość z nich stanęła przed sądem. Johann Ludwig von Krosigk jako były minister finansów III Rzeszy został skazany w tzw. procesie ministerstw na 10 lat. Karl Dönitz został oskarżony o zbrodnie wojenne i postawiony przed Trybunałem Norymberskim. Do stawianego zarzutu nigdy się nie przyznał. Jego stanowisko poparła też marynarka brytyjska, która w oświadczeniu stwierdziła, że niemiecka marynarka wojenna prowadziła wojnę „czystą”. Mimo to skazano go na 10 lat więzienia. Gdy jeszcze tam przebywał, w 1954 roku odbyły się w Zgromadzeniu Federalnym wybory Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec. Karl Dönitz dostał w nich jeden głos.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA