cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Środa, 24.04.2024

„Pisz pan na Berdyczów”, czyli tam gdzie list na pewno (nie) dojdzie

Szymon Zalewski, 20.05.2019

Pocztówka z panoramą Berdyczowa, XIX/XX w.

Jak w przedziwny sposób mogą się zmieniać znaczenia powiedzeń najlepiej ilustruje historia zwrotu „pisz pan na Berdyczów”. Dziś używa się go, by zaznaczyć rozmówcy, że kontakt z nami będzie niemożliwy. Można zatem „pisać na Berdyczów”, bo list/wiadomość i tak do nas nie dotrze. Władysław Kopaliński podejrzewał, że berdyczowska poczta musiała działać fatalnie, skoro tak to miasto zostało zapamiętane. A tymczasem było wręcz przeciwnie.

Berdyczów leży dziś na Ukrainie, w obwodzie żytomierskim. Za czasów Unii Lubelskiej miasto to należało do Królestwa Polskiego. Po II rozbiorze znalazło się w granicach Rosji. Nieco wcześniej jednak, gdyż za panowania Stanisława Augusta, Berdyczów dostał prawo organizacji dziesięciu corocznych jarmarków. Gród był wtedy własnością Radziwiłłów i ten przywilej dawał tej rodzinie, a przy tym wszystkim mieszkańcom szanse na krociowe zyski. Berdyczów szybko stał się centrum handlu. Nie bez znaczenia był przy tym fakt, że miasto to było w przeważającej części żydowskie, a większość tej społeczności trudniła się kupiectwem.

Ale ze względu na jarmarki do Berdyczowa przybywali również kupcy z innych części kraju, a w związku ze swoją częstą obecnością tutaj niektórzy z nich założyli tu swoje skrzynki pocztowe. Miasto zresztą słynęło ze znakomitej poczty, zatem utarło, że gdy nie można było się skontaktować z adresatem lub nie znano jego stałego adresu, to wystarczyło „napisać na Berdyczów” i można było być pewnym, że wiadomość do niego dotrze.

Klasztor Karmelitów Bosych w Berdyczowie, ok. 1900 r.

Obecnie, jak wiadomo, nastąpiło zupełne odwrócenie znaczenia tego powiedzenia. Niektórzy sądzą, że to skutek tego, że listy wprawdzie docierały do adresatów, lecz po długim czasie. Nie było to winą poczty, lecz tego, że dany kupiec zazwyczaj bywał w Berdyczowie kilka razy w roku, więc zanim odebrał tutejszą korespondencję mogło minąć trochę czasu.

Powiedzenie to upowszechnił, raczej w tym negatywnym kontekście, Juliusz Słowacki w poemacie „Beniowski”:

 […] pan Beniowski liczył lat dwadzieścia,

o doświadczenie jak o grosz złamany

nie dbał – wolałby mieć wioskę i teścia,

to jest ślubem być dozgonnym związany

panną Anielą. […]  był srodze zakochany;

na gitarze grał i rym śpiewał włoski,

i wszystko dobrze szło – dopóki wioski

nie stracił… wtenczas po włosku: addio!

Po polsku:  pisuj do mnie na Berdyczów.

Okropne słowa! jeśli nie zabiją,

to serce schłoszczą tysiącami biczów.

Berdyczów zapisał się w historii jeszcze jedną rzeczą. Mianowicie w 1850 roku odbył się tu ślub Eweliny z Rzewuskich Hańskiej z pisarzem Honoriuszem de Balzakiem. Kto wie, czy słynny francuski literat uciekając przed licznymi wierzycielami nie powiedział im wtedy, by „pisali na Berdyczów”. Dla jego rodaków oznaczało to pisanie, gdzieś na koniec świata, czyli tam gdzie z wielkim prawdopodobieństwem list nie dotrze do adresata.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA