cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Środa, 29.03.2023

Piłsudski jak Putin? Czy bunt Żeligowskiego i aneksję Krymu należy tak samo oceniać?

Jakub Wojas, 08.10.2020

Władimir Putin i Józef Piłsudski

W październiku 1920 roku oddziały gen. Lucjana Żeligowskiego upozorowały bunt i opanowały kontrolowaną przez Litwę Wileńszczyznę, która następnie została przyłączona do Polski. Niecałe sto lat później, w 2014 roku Rosja upozorowała na należącym do Ukrainy Krymie ruch separatystyczny, doprowadziła do referendum secesjonistycznego, by na końcu anektować półwysep. Sprawy niby podobne, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Genialny ruch Marszałka

Aneksja Krymu wzbudziła powszechne oburzenie i doprowadziła do nałożenia na Rosję sankcji. Jednym z pierwszych krajów, które nawoływały do potępienia postępowania Federacji Rosyjskiej była Polska. Tymczasem bunt Żeligowskiego nie jest w naszej historiografii jakoś szczególnie krytykowany, a wręcz nierzadko pojawiają się głosy pochwalające „genialny ruch marszałka Piłsudskiego”.

Bowiem to Józef Piłsudski, a nie Lucjan Żeligowski był rzeczywistym architektem przyłączenia Wileńszczyzny do Polski. Po raz pierwszy Wojsko Polskie zdobyło Ziemię Wileńską w kwietniu 1919 roku wypierając stąd oddziały bolszewickie. Ale już w następnym roku, w lipcu 1920 roku Armia Czerwona znów zdobyła Wilno, by 6 sierpnia przekazać je Republice Litewskiej, z którą Polska spierała się o granice także na Suwalszczyźnie.

10 lipca 1920 roku w czasie konferencji w Spa premier Władysław Grabski w zamian za obietnicę pośrednictwa w rokowaniach z Rosją Sowiecką państw Ententy zgodził się na oddanie Wilna Litwinom i pozostawienie sprawy rozstrzygnięcia o jego przynależności Radzie Najwyższej Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych. 7 października 1920 roku podpisano w Suwałkach układ rozejmowy, ustalający między Polską a Litwą linię demarkacyjną. Nie obejmowała ona jednak Ziemi Wileńskiej. Na dwa dni przed wejściem w życie tej umowy, 8 października 1920 roku 1. Dywizja Litewsko-Białoruska pod wodzą gen. Lucjana Żeligowskiego zaatakowała i zajęła obszar Wileńszczyzny. Już 12 października 1920 roku proklamowano utworzenie Litwy Środkowej. Jednocześnie Żeligowski podjął się także próby ataku na Kowno i opanowania całego terytorium Republiki Litewskiej. To się jednak nie udało. Presja Ligi Narodów doprowadziła do zawarcia 29 listopada 1920 roku zawieszenia broni. Jednakże cel podstawowy został osiągnięty – Republika Litewska straciła Wileńszczyznę. Finałem całej akcji było przyłączenie Litwy Środkowej do Polski 18 kwietnia 1922 roku.

Żołnierze Dywizji Litewsko-Białoruskiej w zdobytym Wilnie, październik 1920 r.

Oficjalnie Żeligowski się zbuntował, ale w rzeczywistości działał na osobisty rozkaz Marszałka Józefa Piłsudskiego, który nie chciał się pogodzić, podobnie jak uczestniczący w buncie żołnierze, z utratą dawnej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dywizja Litewsko-Białoruska, składała się w większości z mieszkańców Litwy, a postawiony tuż przed buntem na jej czele Lucjan Żeligowski był szlachcicem z Oszmiany. Polacy przeważali również na samej Wileńszczyźnie. I tutaj też można dostrzec analogię z aneksją Krymu. Może Pskowska Dywizja Powietrznodesnatowa robiąca na Krymie za „zielone ludzki” nie składała się z krymian, ale to właśnie Rosjanie dominują wśród mieszkańców półwyspu. Po stronie polskiej wtedy i po stronie rosyjskiej teraz padały też podobne argumenty o samostanowieniu narodów. Tylko czy to dawało podstawę do inwazji, a potem przyłączenia terytorium?

Zdecydowanie nie. Idea samostanowienia nie była na początku XX wieku częścią prawa międzynarodowego, a i obecnie nie jest usprawiedliwieniem dla przeprowadzenia obcej interwencji zbrojnej. Dodając do tego, że modus operandi obydwu operacji był podobny, to wydaje się, że wychodzi nam prosta analogia między Krymem 2014 a Wilnem 1920.

Litewska wojna domowa

Ale nic bardziej mylnego. Krym jest i był częścią Ukrainy. W dodatku autonomiczną, co podważa argumenty o braku możliwości samostanowienia tamtejszej ludności. Przynależność półwyspu do Ukrainy potwierdziła też Rosja w różnego rodzaju umowach międzynarodowych. Tymczasem Republika Litewska nie miała żadnego tytułu prawnego do Ziemi Wileńskiej, a i prawa do reszty terytorium były w najlepszym wypadku bardzo świeże.

Różnica między Polską a Litwą w owym czasie polegała na tym, że II Rzeczypospolita uznawała się za kontynuację przedrozbiorowej I Rzeczypospolitej, natomiast Republika Litewska twierdziła, że jest państwem nowym. W tym pierwszym wypadku mamy do czynienia z podmiotem, który posiada te same prawa (w tym te do granicy), które miało przed okresem obcej zwierzchności, czyli tutaj przed rozbiorami. Państwo nowe dopiero te prawa musi sobie wywalczyć. W praktyce Litwa kowieńska była czymś w rodzaju samozwańczej republiki na terytorium polskim, co w konsekwencji oznacza, że konflikt polsko-litewski był niczym innym jak rodzajem wojny domowej, której prowadzenie nawet dziś nie jest zakazane w prawie międzynarodowym.

Gen. Lucjan Żeligowski

W 1920 roku wojna z Republiką Litewską była jednak źle postrzegana przez Ententę. Widziano w tym przejaw polskiego imperializmu, nie dostrzegając przy tym niuansów związanych z dwoma wizjami litewskości: nowej – nacjonalistycznej i antypolskiej i starej – związanej z kulturą i językiem polskim, ale przy zachowaniu silnego poczucia odrębności. Stąd Piłsudski sprytnym fortelem chciał uzmysłowić Zachodowi, że konflikt polsko-litewski jest w rzeczywistości konfliktem litewsko-litewskim.

Krytycy tego stanowiska mogą przypominać, że przedrozbiorowa Rzeczypospolita składała się z Polski i Litwy, a nie tylko Polski. Owszem, ale Unia Lubelska tworzyła wspólną Rzeczpospolitą, w której to kompetencjach obydwa te państwa powierzyły swój los. To bowiem wspólny sejm mógł zdecydować o powiększeniu zakresu suwerenności Polski i Litwy lub o całkowitym zniesieniu ich odrębności. Rzeczypospolita mogła zatem funkcjonować bez wewnętrznego polsko-litewskiego podziału i to ona decydowała, czy dawna Korona i WKL się odrodzi, czy nie. I do 1921 roku wcale nie było wiadome, że w ramach II RP nie reaktywuje się państwowość kontynuująca prawa Wielka Księstwa Litewskiego. Tego przecież właśnie chciał Józef Piłsudski. Stworzenie Litwy Środkowej miało być kolejną próbą skłonienia Litwinów, czy jak to określał Marszałek, Żmudzinów do idei federacji czy konfederacji z Polską. Finałem buntu Żeligowskiego w założeniach nie miała być inkorporacja Wileńszczyzny do Polski, ale właśnie do...Litwy.

Polska dyplomacja, a za nią mediator z ramienia Ligii Narodów Paul Hymans proponowali dokonanie kantonalnego podziału dawnego obszaru Wielkiego Księstwa Litewskiego. Przewidywano powstanie trzech kantonów: litewskiej Litwy Zachodniej, polskiej Litwy Środkowej i białoruskiej Litwy Wschodniej. Dodatkowo, ta „szwajcarska” Litwa miała zawrzeć szereg umów z Polską, co przybrałoby formę konfederacji polsko-litewskiej. Republika Litewska jednak odrzuciła te propozycje, oferując w zamian co najwyżej wąską autonomię na obszarze Wileńszczyzny, która miała znaleźć się w ich państwie.

Wobec fiaska tych negocjacji Piłsudski chciał zachować przynajmniej odrębność Litwy Środkowej, lecz tego z kolei nie chcieli sami mieszkańcy ziemi wileńskiej, którzy w wyborach do miejscowego sejmu opowiedzieli się za partiami dążącymi do przyłączenia do Polski. Tak ostatecznie niestety się stało, ale trzeba jednocześnie przyznać, że patrząc na to jak wyglądały losy Polaków na Kowieńszczyźnie, to i tak było to lepsze rozwiązanie niż przyłączenie Wileńszczyzny do nacjonalistycznej Litwy.

Zobacz także:

Jak projektowano Litwę nad wzór szwajcarski

Sprawa między Litwinami

Wypada jednak spojrzeć na tę sytuację także z perspektywy litewskiej. Republika Litewska od samego początku odrzucała możliwość uznania się za podmiot tożsamy z Wielkim Księstwem Litewskim, co z jej perspektywy wydaje się słuszne, gdyż w przeciwnym razie doszłoby do automatycznego wznowienia unii polsko-litewskiej, która była przecież niewygasłym traktatem. Jednocześnie Żmudzini odmawiali Rzeczypospolitej prawa do bycia kontynuacją przedrozbiorowego państwa. Według nich Polska, jako nowy podmiot, była z Litwą na równej pozycji, ale w takiej sytuacji obydwa państwa muszą walczyć o swoje terytorium, co przecież i tak miało miejsce.

Dla Litwinów bunt Żeligowskiego jawi się również jako akt wiarołomstwa. Tymczasem żadne z przyjętych przez Polskę zobowiązań nie stanowiło o tym, że Rzeczypospolita zrzeka się na rzecz Litwinów Wilna i ziemi wileńskiej. W czasie konferencji w Spa zgodzono się wprawdzie na oddanie kontroli nad miastem Litwinom, ale bez rozstrzygnięcia kwestii jego przynależności i co ważniejsze, był to jeden z warunków podjęcia przez Ententę pośrednictwa w rozmowach z bolszewikami, do którego przecież nie doszło, a to otwierało już drogę do podważenia podjętych deklaracji. Poza tym, było to oświadczenie skierowane do uczestników konferencji w Spa, do których Litwa się nie zaliczała.

Dla piłsudczyków i nie tylko - kubek z programem politycznym
Marszałka do kupienia tylko w Sklepie Wokulskiego

Podobieństwa między operacją krymską a buntem Żeligowskiego kończą się zatem na zastosowanym fortelu, który sam w sobie nie jest niczym złym. Nota bene sami Litwini wykorzystali podobne metody w celu opanowania Kłajpedy w 1923 roku. Jednak ważniejszym jest, czy dane państwo ma prawo do prowadzenia wojny. Łamiąca swoje zobowiązania wobec Ukrainy i inne normy prawa międzynarodowego Rosja go nie miała. Polska dążąc do odzyskania swojej granicy - tak. Ale jednocześnie należy pamiętać, że był to spór między Litwinami. Tak zwani Starolitwini, typu Piłsudski czy Żeligowski, widzieli przyszłość swojej ojczyzny w związku z Polską. Nowolitwni, których emanacją były władze Republiki Litewskiej, za wszelką cenę chcieli tego uniknąć. Każda ze stron miała tu swoje racje i żadna z nich nie mogła po tej wojnie czuć się do końca zwycięską.  





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA