Ossolińscy przez wieki należeli do pierwszych rodzin Rzeczpospolitej. Po sobie zostawili nie tylko ufundowane kościoły, zamki czy pałace, ale też Ossolineum – instytucję, która stanowi do dziś skarbiec naszej kultury.
Początki potęgi
Ossolińscy wywodzą się z Małopolski, a konkretnie z podkrakowskiej Morawicy, gdzie znajdowała się siedziba znakomitego rodu Toporczyków. Według legendy ich protoplastą był jeden z wojewodów Lecha, który urzędował na zamku w Tyńcu. Bardziej wiarygodne źródła wskazują jako twórcę rodu wojewodę Władysława Hermana, Sieciecha.

W XIV w. Toporczykowie dzielą się na dwie linie, których nazwy pochodzą od głównych siedzib. Pierwszą byli Tenczyńscy z Tenczyna; drugą, nasi bohaterowie, Ossolińscy z Osolina. Ich założycielem był Jan (zm. 1396), kasztelan wiślicki. Dzięki licznym nadaniom w ziemi sandomierskiej z rąk Władysława Jagiełły stał się on bardzo potężnym magnatem. Jego pozycja była jednak obiektem zazdrości i przyczyną zatargów. Doprowadziło to w końcu do tragedii. Niejaki Grot, syn właściciela zamku w Konarach z powodu sporu granicznego najechał dobra Jana Ossolińskiego, a następnie go zabił.
Wydarzenie to nie podłamało jednak pozycji rodu. Syn kasztelana wiślickiego, również Jan (zm. 1436) także zrobił znakomitą karierę. Został kasztelanem radomskim i zarządzał dobrami królewskimi w ziemi sandomierskiej po śmierci Jagiełły.
Umacnianie pozycji
Potęga Ossolińskich przystopowała dopiero za sprawą kolejnego Jana Ossolińskiego (ok. 1470-1504). Jako stronnik królewskiego dworu szybko pomnożył rodowy majątek. Z czasem zaczął również udzielać pożyczek, które jednak niespłacane wpędziły go w tarapaty finansowe. Po jego śmierci jego czterej synowie: Stanisław, Andrzej , Jan i Jakub odziedziczyli już potężne długi.
Na ratunek im przybył stryj Paweł (zm. 1534), który postanowił wykupić ich dobra. Dzieło skupiania rozproszonych majątków Ossolińskich kontynuował także jego syn, Hieronim (zm. 1575 lub 1576) – jeden z przywódców stronnictwa egzekucyjnego. Dzięki handlowi zbożem udało mu się nawet dodatkowo pomnożyć rodowe dobra.
Choć Hieronim był jednym z głównych orędowników kalwinizmu w Rzeczypospolitej to fascynacja tą wiarą u Ossolińskich nie trwała długo. Już najmłodszy syn Hieronima, Jan Zbigniew (1555-1623) – wojewoda podlaski, sekretarz Stefana Batorego, od 1613 r. wojewoda sandomierski – wrócił do katolicyzmu. Był nawet na tyle żarliwy w swojej wierze, że ze swoich potężnych podlaskich dóbr wyrzucił wszystkich innowierców.
Najstarszy syn Jana Zbigniewa, Krzysztof (1587-1645) podobnie jak ojciec był znany jako zagorzały katolik. Zapisał się w historii za sprawą zamku Krzyżtopór, który ufundował w Ujeździe w ziemi sandomierskiej. Była to największa rezydencja w Rzeczpospolitej. Swoim blichtrem przyćmiewała inne budowle epoki. Miała 365 okien, 12 sal i 53 komnaty. Nad salą jadalną zamiast sufitu znajdowało się wielkie akwarium z rybami. Natomiast w stajniach wykonano marmurowe żłoby i kryształowe lustra dla koni. Niestety, ta piękna budowla padła ofiarą Szwedów w 1655 r. Po tych wydarzeniach zamek zaczął obracać w ruinę, którą jest do dziś.

Dyplomata mocarstwa
Skłonność do blichtru była też widoczna u młodszego brata Krzysztofa, Jerzego (1595-1650), kanclerza wielkiego koronnego. Do historii przeszedł jego wjazd z poselstwem do Rzymu w 1633 r. Był to długi, kolorowy i bogaty orszak, podczas którego konie gubiły złote podkowy. Miało to pokazać wszystkim jaką potęgą jest ówczesna Rzeczpospolita.
W trakcie pobytu w Rzymie Jerzy został obdarowany przez papieża Urbana VII tytułem książęcym. Podobnie uczynił cesarz Ferdynand II, którego Ossoliński odwiedził w drodze powrotnej. Sejm Rzeczpospolitej jednak, w imię zasady równości szlacheckiej, zakwestionował tytuły uzyskane przez kanclerza.
Jerzy Ossoliński czynił intensywne zabiegi w celu umocnienia pozycji króla Władysława IV. W 1647 r. był zaangażowany w przygotowania do niedoszłej wojny z Imperium Osmańskim. W tym celu wyprawiał się na Sicz Zaporowską. Podejrzewa się, że miał on wtedy namawiać Kozaków do zaatakowania Krymu. Z planów nic nie wyszło, a sprowokowani Zaporożcy zamiast na Krym ruszyli w głąb Rzeczpospolitej.
Śmierć króla zachwiała karierą kanclerza. Jan Kazimierz za bardzo nie chciał słuchać jego rad, choć to Ossoliński przeforsowywał kandydaturę królewicza na następcę brata. Również powstanie Chmielnickiego zniweczyło wiele z planów i projektów Jerzego, a wśród szlachty rosło niezadowolenie jego dotychczasową polityką. Taki był smutny schyłek życia Jerzego Ossolińskiego. Zmarł on na apopleksję 9 sierpnia 1650 r. w swoim pałacu w Warszawie.
Stronnik i Sasa, i Lasa
Wraz ze zmierzchem pozycji Rzeczpospolitej gasnął też blask Ossolińskich. Nadal byli oni liczącą się rodziną, ale daleko im było do czasów świetności. Ciekawy był los Franciszka Maksymiliana (1676-1756). Przez długie lata był osobistym sekretarzem i zaufanym króla Augusta II. Nie przeszkadzało mu to jednak poprzeć po śmierci monarchy jego największego rywala, Stanisława Leszczyńskiego przeciwko królewiczowi Augustowi Sasowi.
Ossoliński dzielnie walczył z rosyjską interwencją wspierającą Wettina, jednak 9 lipca 1734 r. po kapitulacji Gdańska trafił do niewoli. Wówczas jako od podskarbiego koronnego Rosjanie chcieli wydobyć informację na temat miejsca ukrycia klejnotów koronnych. Franciszek Maksymilian mimo zadawanych tortur nic nie powiedział. Zwolniono go dopiero, gdy złożył przysięgę na wierność nowemu monarsze, której zresztą później się wyparł jako poczynionej pod przymusem.
Po wypuszczeniu z niewoli Ossoliński zbiegł do przebywającego w Królewcu Stanisława Leszczyńskiego. Wraz z nim w 1736 r. znalazł się w oddanym ex-królowi w panowanie księstwie Lotaryngii. Zdobył zaufanie dawnego polskiego monarchy i na dworze Leszczyńskiego w Luneville przebywał aż do śmierci.
Twórca Ossolineum
Jednym z najwybitniejszych członków rodu Ossolińskich był bez wątpienia Józef Maksymilian (1748-1826). Jako bibliofil oddawał się najróżniejszym pracą naukowym już od najmłodszych lat. W czasach Stanisława Augusta był współpracownikiem dwóch czasopism: „Monitora" i „Zabaw przyjemnych i pożytecznych". Po upadku Rzeczpospolitej Ossoliński z bólem obserwował jak bogate księgozbiory, m.in. Bibliotek Załuskich, są niszczone i grabione przez zaborców. Postanowił zatem stworzyć instytucję naukowo-biblioteczną, która będzie niejako strażnikiem polskiej tożsamości.

W ten sposób 1817 r. powstał we Lwowie Zakład Narodowy im. Ossolińskich, zwany Ossolineum, w którego skład wchodziła biblioteka, muzeum i wydawnictwo z drukarnią. Zakład gromadził księgozbiór i obiekty muzealne dotyczące Polski. Siedzibą Ossolineum stały się zakupione przez Ossolińskiego budynki poklasztorne sióstr karmelitanek. Józef Maksymilian przekazał również pierwsze zbiory: kolekcję książek, rękopisy, numizmaty i muzealia. Funkcjonowanie Zakładu miały zapewniać dochody z majątków Ossolińskich.
Józef Maksymilian działał także na rzecz repolonizacji odnowionego w 1817 r. uniwersytetu lwowskiego. Starał się sprowadzać na tę uczelnię polskich naukowców z obszarów trzech zaborów. Ponadto w Wiedniu założył Bibliotekę Ossolińskich, która przyczyniła się do rozwoju badań nad dziejami Słowiańszczyzny.
Zmarł 17 marca 1826 r. po ciężkiej chorobie. Po II wojnie światowej Ossolineum wraz z częścią zbiorów zostało przeniesione do Wrocławia, gdzie do dziś funkcjonuje.
Ostania gałąź rodu i jej czarna owca
Jedyni żyjący dziś Ossolińscy herbu Topór wywodzą się od Prokopa (zm. 1551), syna Andrzeja Ossolińskiego (zm. 1488). Z tej linii pochodziła chyba najciemniejsza postać w historii rodu, Mikołaj (1599-1663) – starosta radoszycki i knyszyński, który osławił się licznymi rozbójniczymi eskapadami ze swojego zamku w Rybotyczach pod Przemyślem.
W swojej siedzibie utrzymywał liczne grono nałożnic. Żona Anna z Korniaków, którą Ossoliński pojął jedynie dla dużego posagu, w pewnym momencie w końcu go zostawiła. Mikołaj obiecał jej płacić rocznie 3200 złotych, jednak kiedy się rozmyślił w 1643 r. porwał małżonkę i uwięził. Niedługo potem Anna zmarła, a starosta wziął za żonę równie majętną Katarzynę Starołęską. Gdy ona również ośmieliła się skrytykować styl życia męża to pobił ją, a następnie wtrącił do lochów.
Przez czternaście lat trwała gehenna Katarzyny. Mikołaj znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, wielokrotnie gwałcił. Jej przyjaciele postanowili jej pomóc. Napadli na karetę Ossolińskiego i zabili starostę. Syn Mikołaja z pierwszego małżeństwa, Jerzy (1630-1683) wykrył jednak intrygę i oskarżył macochę o zabójstwo męża. Trybunał osądził winę Katarzyny i jej pomocników. Od śmierci uratowała ją dobra wola pasierba, któremu zależało tylko na przejęciu majątku po ojcu.
Katarzynę ostatecznie odesłano do klasztoru. Jerzy osiągnął swój cel, jednak musiał pokutować za grzechy ojca. Okazało się, że dobra są poważnie zadłużone, a późniejsze liczne procesy doprowadziły Ossolińskiego do ruiny.
W połowie XVII w. ta linia rodu Ossolińskich licznie rozrodziła się na Podlasiu, nie wybijając się już jednak ponad status średniej szlachty.