Gdy 19 października 1466 r. podpisywano II pokój toruński, król Kazimierz Jagiellończyk mógł czuć wielką ulgę. Kończył się blisko trzynastoletni okres wojny naznaczony jego osobistymi upokorzeniami, ciężką depresją i ruiną finansową. Rekompensatą był m.in. dostęp do ujścia Wisły i dość duże wybrzeże Bałtyku. Być może wtedy wydawało się to niewiele, gdyż w państwie Jagiellonów handel był nastawiony głównie na Morze Czarne, ale już niedługo do Polski miał uśmiechnąć się los. Tylko czy daną szansę właściwie wykorzystano?
Łańcuszek beneficjentów
W II poł. XV stulecia w Europie Zachodniej panowała deflacja. Z krajami azjatyckimi można było handlować jedynie kruszcem, którego zwyczajnie brakowało. Siła nabywcza złota i srebra rosła w górę, ale było go jak na lekarstwo. Dopiero Kolumb otworzył możliwość penetracji nowych lądów. Znalazł się tam i kruszec, za który można było więcej kupować, przede wszystkim żywności oraz surowców. A to z kolei mogła już zaoferować Polska.
Komentarze
Skomentuj artykuł