cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Czwartek, 28.03.2024

Kryzys przysięgowy - wielka gra Piłsudskiego

Krystian Skąpski, 10.11.2017

Żołnierze 1. Pułku Ułanów Legionów stoją przed porzuconą bronią po odmowie złożenia przysięgi, lipiec 1917 r.

Od drugiej połowy 1916 r. Józef Piłsudski stopniowo dążył do zerwania sojuszu z państwami centralnymi. Zdawał sobie sprawę, że Niemcy i Austro-Węgry wojnę przegrają i wypadałoby zmienić front. Potrzebował jednak pretekstu, który pozwoli na uniknięcie rozlewu krwi, a jednocześnie pokaże wszystkim, że Legiony nie są już w obozie Berlina i Wiednia.

Poszukiwanie rekruta

5 listopada 1916 r. władze okupacyjne na terenie Kongresówki wydały proklamację o utworzeniu Królestwa Polskiego, które miało znajdować się w zależności od Niemiec i Austro-Węgier. Choć dokument nie zawierał bliższych szczegółów dotyczących przyszłych granic czy tego, kto miałby zostać królem tego państwa, to Polacy przyjęli tę wiadomość entuzjastycznie. Po raz pierwszy bowiem mocarstwa zaczęły mówić o Polsce, a nie o jakimś Księstwie Warszawskim czy części Cesarstwa Rosyjskiego.

Entuzjazm jednak szybko opadł, gdy zorientowano się w intencjach twórców aktu. Już 9 listopada 1916 r. niemiecki generał gubernator Hans von Beseler i jego austriacki odpowiednik Karl von Kuk wydali odezwę namawiającą do wstępowania w szeregi tworzącego się wojska polskiego. Ludzi zabolało nie to, że armia polska powstaje, ale że biorą się za to Niemcy i Austriacy, a nie żadna polska władza, której zresztą jeszcze nie było, gdyż zaczęto tworzyć Królestwo Polskie od wojska. Zdano sobie sprawę, że tak naprawdę chodzi tu o polskiego rekruta, który odciąży państwa centralne na froncie wschodnim.

Karta pocztowa upamiętniająca Akt 5 listopada

Niemcy i Austriacy już wcześniej zabiegali o powiększenie polskich formacji walczących u ich boku. Dowództwo wysoko ceniło Legiony, które wsławiły się w walkach na Wołyniu w 1916 r. Generał Erich von Ludendorff, szef niemieckiego Sztabu Generalnego mówił nawet:

Polak to dobry żołnierz […] Trzeba zrobić Wielkie Księstwo Polskie z Warszawą i Lublinem, a następnie armię polską pod niemieckim dowództwem.

Planom rozbudowy Legionów sprzeciwiała się jednak osoba, która cieszyła się w tej jednostce największym uznaniem i popularnością – Józef Piłsudski. Tak było przynajmniej w I i III Brygadzie. II Brygada była nieco bardziej sceptyczna wobec Komendanta i ulegała wpływom Naczelnego Komitetu Narodowego, opowiadającego się za powiększeniem oddziałów. Brygadier natomiast uzależniał to od stanowiska państw centralnych w sprawie polskiej. Poza tym był przekonany, że Rosja wojnę na froncie wschodnim niedługo przegra, ale na Zachodzie to Niemcy zostaną pokonane. Należało zatem przygotować się do zmiany sojusznika.

Bezkrwawy bunt

27 listopada 1916 r. Piłsudski złożył dymisję ze stanowiska dowódcy I Brygady. Jego miejsce zajął płk Marian Januszajtis. Natomiast całe Legiony znalazły się pod komendą Niemców. Planowali oni powołanie jednego Korpusu Posiłkowego pod jednolitym dowództwem, co miało ograniczyć wpływy piłsudczyków.

Józef Piłsudski w otoczeniu oficerów Polskiej Organizacji Wojskowej, 1917 r.

Ci jednak dzięki swojemu otwartemu sprzeciwowi wobec planów pobierania polskiego rekruta zyskiwali coraz większą popularność. W odróżnieniu od żołnierzy II Brygady, którzy postanowili dalej trwać przy państwach centralnych. Najsilniej to było widoczne 1 grudnia 1916 r., gdy zorganizowana w Warszawie defilada, ze względu na ten podział z udziałem tylko II Brygady, nie spotkała się z nadmiernie entuzjastycznym przyjęciem przez warszawiaków.

6 grudnia 1916 r. Niemcy powołali w końcu organ, który miał reprezentować władze nowej Polski. Była to Tymczasowa Rada Stanu, w której znalazł się również Piłsudski. Nie miała ona jednak żadnych realnych kompetencji. Ponadto 10 kwietna 1917 r. komendę nad Legionami przekazano generałowi gubernatorowi i rozpoczęto formowanie Polskiej Siły Zbrojnej, która miała stać się zalążkiem przyszłej armii polskiej.

Otwarte sprawowanie komendy przez Niemców nad polskim wojskiem wywołało kolejną falę protestów wśród legionistów. Polacy w sposób lekceważący odnosili się do żołnierzy cesarza Wilhelma. Nie oddawali im honorów i nie wykonywali rozkazów. Widząc, że Królestwo Polskie z nadania Niemców i Austriaków jest iluzją, 2 lipca 1917 r. Józef Piłsudski zrezygnował z zasiadania w Tymczasowej Radzie Stanu. Zdawał on sobie sprawę, że sytuacja w Legionach coraz bardziej się zaostrza i uznał, że jest to najlepsza okazja do demonstracyjnego zerwania sojuszu z państwami centralnymi.

Pretekstem do tego był tekst przysięgi dla żołnierzy Polskiej Siły Zbrojnej mówiący o braterstwie broni z Niemcami i Austro-Węgrami. Tak naprawdę to legioniści przysięgali już na gorsze rzeczy, ale potrzebna była manifestacja polityczna. Piłsudczycy zastanawiali się nawet, czy nie zorganizować zbrojnego buntu, który doprowadziłby w zamierzeniach do opanowania Dęblina lub przeprowadzenia jednostki przez front. Takie pomysły blokował jednak Komendant. Uważał on, że nie należy niepotrzebne szafować polską krwią i wystarczy prosty gest niezgody.

Dlatego z polecenia Piłsudskiego zdecydowana większość żołnierzy I i III Brygady odmówiła złożenia przysięgi. Inaczej postąpili w znacznej mierze przedstawiciele II Brygady. W sumie przyrzeczenia nie złożyło 181 oficerów i 4729 żołnierzy. Zrobiło to natomiast 105 oficerów i 1939 żołnierzy.

Odmowa złożenia przysięgi przez żołnierzy 2. Pułku Piechoty Legionów, lipiec 1917 r.

Niemcy postanowili wobec tego podjąć radykalne kroki. 22 lipca 1917 r. zatrzymano Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego. Oskarżano ich o prowadzenie tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Oficerów Legionów internowano w obozie w Beniaminowie, a szeregowców w Szczypiornie. Aresztowano również 90 członków POW.

Obozowe życie

W obozie Beniaminiowie znalazło się w sumie 132 oficerów. W większość z nich sądziła, że jest tam jedynie na chwilę i zaraz zostaną wypuszczeni do domów. Początkowo warunki i relacje z Niemcami były dość znośne. Oficerowie wybierali własne władze obozowe, ustalono rozkład dnia, zorganizowano prasę i kursy naukowe. Po kilku tygodniach sytuacja jednak się diametralnie zmieniła. Obóz otoczono podwójnym drutem kolczastym. Pojawili się też uzbrojeni strażnicy. Szczególnie upokarzające było odebranie broni białej i nakazanie zdjęcia mundurów. Władze niemieckie uznały bowiem, że nie mają do czynienia z żołnierzami w niewoli, a więźniami politycznymi.

Niemcy starali się też wyizolować od reszty najbardziej niepokornych piłsudczyków. Pozostałą część internowanych podawano zaś intensywnej agitacji na rzecz wstępowania do Polnische Wehrmacht (Polskiej Siły Zbrojnej). Wielu uległo tym namowom, m.in. późniejszy komendant Armii Krajowej, Stefan Rowecki. Wpływ na pewno na to miała pogarszająca się atmosfera w obozie. Wraz z zaostrzeniem niemieckiego kursu wobec osadzonych odżywały konflikty i spory między żołnierzami. Ci, którzy decydowali się na przejście do Polskiej Siły Zbrojnej spotykali się z ostracyzmem, a nawet fizyczną agresją.

Gorsza sytuacja była w Szczypiornie. Tam osadzono od 3,5 do 4 tys. legionistów, wśród nich kilku oficerów, którzy ukryli swoje szarże. Obok nich znajdowały się baraki obozu przejściowego dla jeńców rosyjskich. Warunki, w jakich przebywali były złe. W barkach umieszczano po 60 osób, co powodowało przepełnienie. Dachy były dziurawe, przez co po deszczu tworzyły się kałuże. Racje żywnościowe również były niewielkie. Głównie była to zupa z liści buraczanych i 1/6 bochenka chleba na dzień. Osadzonych ratowały jedynie paczki od rodzin i Komitetu Opieki nad Jeńcami. Na szczęście, mimo takich warunków uniknięto epidemii, co było zasługą dobrze zorganizowanej służby zdrowia.

Podobnie jak w Beniaminowie osadzeni legioniści próbowali zorganizować sobie jakoś swój wolny czas. Powstały zatem najróżniejsze kurs, od szydełkowania po wojskowe. Założono obozową bibliotekę. Wielką popularnością cieszył się naturalnie sport. To tutaj po raz pierwszy Polacy zaczęli grać w podpatrzoną od Niemców piłkę ręczną, zwaną do dziś szczypiorniakiem.

Duże spory również w Szczypiornie wywoływała sprawa zaciągnięcia się do Polnische Wehrmacht. Coraz gorsze warunki i zła atmosfera powodowała, że wykruszali się z czasem kolejni internowani. 19 października 1917 r. do komisji werbunkowej PSZ zgłosiło się ok. tysiąca jeńców, z czego pierwszego dnia zaprzysiężono 513. Pozostali, którzy zdecydowali się wytrwać w proteście postanowili nie puszczać tego płazem, dlatego kolegów opuszczających obóz obrzucili kamieniami.

Szczególnie nieprzejednane stanowisko zajmowali ułani. To oni najsilniej agitowali przeciw służbie u Niemców. Dochodziło nawet do buntów. Najgłośniejsza była głodówka od 14 do 18 listopada 1917 r. Polacy sprzeciwili się wówczas naszyciu na mundury numerów jenieckich. W odpowiedzi władze obozu wydały zakaz opuszczania baraków, co wiązało się z brakiem dostępu do toalety i kuchni. Sytuację próbowała uspokoić Tymczasowa Rada Stanu. Ostatecznie numery wprowadzono tylko do połowy grudnia, później legionistów przeniesiono do nowego obozu w Łomży.

W nowym miejscu znalazło się już tylko 1700 legionistów. Warunki były tutaj lepsze, gdyż żołnierzy osadzono w dawnych koszarach rosyjskich. Stopniowo jednak następowało zwalnianie internowanych z obydwu obozów. Wpływ miała na to też decyzja POW z 23 marca 1918, w której zalecano wstępowanie do Polskiej Siły Zbrojnej, aby uzyskać na nią jak największy wpływ. Niemcy to nagłe i gwałtowne zainteresowanie służbą w armii Królestwa potraktowali z podejrzliwością. Niemniej do lata 1918 r. liczebność obozu w Łomży skurczyła się do 800 osadzonych, z kolei w Beniaminowie było już ich tylko kilkudziesięciu. Wtedy, w obliczu zakończenia wojny na froncie wschodnim Niemcy postanowili w końcu wypuścić wszystkich internowanych.

Dla piłsudczyków i nie tylko - kubek z programem politycznym
Marszałka do kupienia tylko w Sklepie Wokulskiego

Internowanie dotyczyło jednak tylko Królewiaków. W przypadku Galicjan najpierw wcielono ich do podporządkowanego Austro-Węgrom Polskiego Korpusu Posiłkowego, a później trafili oni do regularnej armii austriackiej. W szczególności była to 12. Dywizja Galicyjskiej, którą wysłano na front włoski. Tam jednakże Polacy zaczęli tworzyć konspirację utrzymującą kontakty z POW. Jej celem było swoiste rozbicie ck armii od środka. Osłabiano morale, namawiano do dezercji i organizowano je. Planowano nawet przejście całej 12. Dywizji na stronę włoską. Nie wszystkim jednak peowiakom to się podobało. Przykładowo, Leopold Lis Kula, jeden z zaufanych Komendanta, uważał dezercję za czyn niegodny polskiego żołnierza. Austriacy również próbowali zapobiegać wrogiej działalności i co bardziej wywrotowe osoby odsyłano na dalekie tyły.

Kryzys przysięgowy zakończył się wraz z końcem Wielkiej Wojny. To symboliczne odcięcie się od państw centralnych dało Piłsudskiemu i jego żołnierzom niezwykłą popularność. Zademonstrowało też, że Polska zmieniła front i to bez przelewania krwi. Te wszystkie korzyści miały niedługo zaprocentować w momencie odradzania się Rzeczpospolitej.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA