W związku z tą recenzją muszę chyba dokonać pewnego coming out'u. Jestem abstynentem. To znaczy bardzo chciałbym nim być i naprawdę się staram, a przed pełną wstrzemięźliwością od alkoholu powstrzymuje mnie jedynie brak asertywności wobec sakramentalnego pytania, wypowiadanego od czasu do czasu przez moich kolegów: „Co ze mną się nie napijesz?”. Niemniej piwo, wino czy wódka jakoś mnie nie zachwyca. Obawiałem się, że podobnie będzie z książką Marka Forsytha „Krótka historia pijaństwa”, ale tu na szczęście pozytywnie się rozczarowałem.
W Krótkiej historii pijaństwa autor barwnym i lekkim językiem przekonuje nas o wiekopomnym wpływie alkoholu na dzieje ludzkości. Swoją opowieść rozpoczyna już w czasach prehistorycznych, gdyż, jak przekonuje, zanim człowiek zszedł z drzewa, to nawet wtedy pił alkohol. I gdy popatrzymy na świat z perspektywy ilości wypitych trunków, to wiele historycznych wydarzeń staje się jaśniejszych.
Książka nie pochwala pijaństwa i zawiera w sobie fragmenty, które będą miłe zarówno dla tych, którzy alkohol lubią jak i dla tych, którzy nieszczególnie za nim przepadają. Osobiście niełatwe miałbym życie np. w starożytnej Grecji, gdzie do abstynentów podchodzono bardzo nieufnie, a w dodatku takie osoby często padały ofiarą boga Dionizosa. Co innego w Republice Rzymskiej, gdzie pijaństwo było bezwzględnie tępione. Jednak i tu wszystko się odwróciło, gdy powstało Cesarstwo. Mimo wszystko starożytni Grecy czy Rzymianie nie umywają się do starożytnych Chińczyków, u których cesarze urządzali dzikie orgie w jeziorach wypełnionym winem, co zresztą kosztowało ich utratę tronu z powodu gniewu ludu.
Takich historii w książce Forystha jest znacznie więcej. Autor pokazuje dość pokrętne i sinusoidalny stosunek ludzi do spożywania alkoholu: od totalnego luzu po całkowity zakaz. W tym ostatnim przypadku mamy ukazane w Krótkiej historii pijaństwa przykłady sukcesów prohibicji, jak i jej całkowitej porażki. Za ten pierwszy uchodzi, i tu może być zaskoczenie…USA. Zdaniem autora amerykańska prohibicja przyniosła zdecydowanie więcej korzyści niż strat, a poziom spożycia alkoholu (choć jego ograniczenie nie było celem w samym w sobie) zmniejszył się o połowę. Kompletną klapą zakończył się natomiast pomysł, aby Australię – kolonię skazańców- uczynić krajem abstynentów.
Specyficznym przykładem jest Rosja, gdzie walka z alkoholizmem kończyła się za każdym razem porażką, a mając w pamięci obrazy z rewolucji październikowej w Piotrogrodzie, gdzie wódkę pito z bruku, można za autorem na serio snuć dywagacje, na ile epokowe zmiany w tym kraju nie były spowodowane klęską cara Mikołaja II w walce z alkoholizmem. Współczesnym przykładem niepowodzenia Rosji w tej kwestii jest wypowiedź rosyjskiego ministra finansów Aliekseja Kudrina, który w kontekście podwyższonej akcyzy w 2010 r. stwierdził, że...
Ci, którzy piją bardziej pomagają rozwijać takie społeczne problemy jak zwiększenie wskaźników demograficznych, rozwój służb socjalnych i wzrost przyrostu ludności.
Książka jest pełna ciekawostek i objętościowo niewielka, co ma ten minus, że niektóre rzeczy potraktowano skrótowo. Autor, choć starał się zadbać o pewne urozmaicenie geograficzne, to wyraźnie widoczna jest typowa zachodnia optyka patrzenia na historię z pomijaniem roli niektórych obszarów świata (np. Europy Środkowowschodniej). „Krótką historię pijaństwa” napisano językiem znacząco odbiegającym od naukowego, miejscami być może czasami aż za bardzo, wpadając w niepotrzebną tabloizację. Paradoksalnie jednak brak jest ilustracji, które zazwyczaj w tego typu opracowaniach dodatkowo uatrakcyjniają treść.
Pomimo tego całość czyta się lekko i szybko. Może zatem po tę książkę sięgnąć osoba, która w przerwach w czytaniu będzie uraczać się lampką wina czy kuflem piwa, znajdując potwierdzenie jak ważny dla ludzkości jest to trunek; jak i taki gość jak ja, który na kolejne zadawane z wyrzutem pytanie „Co ze mną się nie napijesz?” będzie mógł uzasadnić swoją odmowę, przytaczając pozytywne skutki, jakie przyniosła w historii abstynencja.
Nasza ocena: 7/10