Nasza historia pełna jest chwil zarówno wielkiej chwały, jak i całkowitego upadku. Szczególnie silnie zakorzeniona jest wśród nas pamięć dawnej potęgi, kiedy I Rzeczypospolita była jednym z głównych rozgrywających na kontynencie. Określenie ram czasowych tego okresu nie jest jednak takie proste.
Czym jest „mocarstwo”?
Zastanówmy się na początku, co rozumiemy przez pojęcie „mocarstwo”. Pomijając definicje rodem z konwencji i traktatów dotyczących prawa wojennego czy dyplomatycznego, w których tak naprawdę każde państwo może być mocarstwem, to za mocarstwo uznaje się państwo przodujące w jakiejś dziedzinie. Najczęściej dotyczy to gospodarki i siły militarnej. Kluczowym jest jednakże, czy dane państwo na tej podstawie jest w stanie skutecznie oddziaływać na sąsiadów. W konsekwencji o mocarstwowości bardzo często decyduje położenie. Łatwiej stać się potęgą, jeżeli sąsiadują z nami państwa o mniejszym potencjale i trudniej, gdy sąsiedzi są od nas znacznie silniejsi.
W gronie mocarstw istnieje też pewna hierarchia i to nie jedna. Wielu badaczy tworzy własne kryteria mocarstwowości. My posłużmy się jednym z tych bardziej klasycznych podziałów, stworzonym w XVI wieku przez włoskiego myśliciela Giovanniego Botero, który dzielił potęgi na mocarstwa wielkie, średnie i małe. Na samym szczycie są te, których wpływy sięgają całego globu, potem kontynentu i regionu. Co może niektórych zdziwić, do tej ostatniej kategorii zalicza się niekiedy III RP. Przyczyniła się do tego zmiana otoczenia geopolitycznego Polski po 1991 roku, polski sukces gospodarczy, zakorzenienie w strukturach Zachodu i postępujący odpływ wpływów rosyjskich za naszą wschodnią granicą. Nie bez znaczenia jest także wielkość naszego kraju w tym kluczowym miejscu świata i aspiracje do bycia „liderem” tego ważnego regionu. W rankingu potęgometrycznym „Potęga państw 2019” stworzonym przez prof. dr hab. Mirosława Sułka, dr hab. inż. Roberta Białoskórskiego i mgr Łukasza Kiczmę, biorąc pod uwagę potęgę geopolityczną, będącą wypadkową potęgi militarnej i gospodarczej danego państwa Polska znalazła na 26. miejscu na świecie. Co ciekawie, Chińczycy np. uważają, że Rzeczypospolita nigdy nie przestała być mocarstwem, tylko że od 300 lat jest w defensywie.
Czy Polska jest postrzegana jako wschodząca potęga
Krótkie momenty i stała dominacja
Niemniej określając jakieś państwo jako mocarstwo mamy przede wszystkim na myśli status co najmniej średniego mocarstwa, czyli takiego którego polityka może mieć znaczący wpływ na cały kontynent. W przypadku Polski taką pozycję osiągaliśmy kilkukrotnie. Pierwszy taki moment to niewątpliwie panowanie Bolesława Chrobrego. To wtedy podbijaliśmy Ruś, Czechy, Słowację, a Otton III chciał nam powierzyć współtworzenie jego uniwersalistycznej Europy. Ta budowana na podbojach potęga okazała się jednak bardzo krótkotrwała i doprowadziła do katastrofy za czasów panowania Mieszka II i niemal całkowitego zniknięcia państwa pierwszych Piastów. Lekcji po pradziadku nie odrobił Bolesław Szczodry. Jego królestwo również było najbardziej liczącym się państwem w tej części Europy, ale gdy naszemu władcy powinęła się noga, to cała ta potęga szybko się rozprysła.

W późniejszym okresie mamy oczywiście podboje Bolesława Krzywoustego czy okazjonalne rozrastanie się wpływów książąt dzielnicowych na obszary za naszą dzisiejszą wschodnią czy zachodnią granicą. Trudno jednak uznać, że Polska wtedy, zwłaszcza w okresie rozbicia dzielnicowego, odgrywała decydującą rolę w regionie. To zaczyna się dziać dopiero za panowania Kazimierza Wielkiego, który dzięki umiejętnej polityce nie tylko przyłączył Ruś Halicką i uczynił swoje Królestwo jednym z ważniejszych podmiotów w grze o ziemie ruskie, ale również stał się jednym z najbardziej szanowny władców w Europie.
Mocarstwowe próby Piastów to była jednak rola mocarstwa małego z krótkotrwałymi epizodami w roli mocarstwa średniego. Przełomem było niewątpliwie zawarcie unii z Litwą. Układ krewski poddawał władzy króla Polski potężny obszar Wielkiego Księstwa Litewskiego, co stanowiło trampolinę do uczynienia wielkiego skoku w hierarchii państw. Unię trzeba było bowiem najpierw utrzymać, a jej potencjał potrafić wykorzystać. To się królowi Jagielle udało w 1410 roku. Bitwa pod Grunwaldem wywołała na europejskich dworach szok, niedowierzanie, ale też podziw. W krótkim czasie do do niedawna uznawanego za pogańskiego dzikusa polskiego króla zaczęły spływać propozycje objęcia tronów w innych państwach, a nawet starania się o koronę cesarską.
Jak ważna była dla Polski bitwa pod Grunwaldem
Od tego momentu Polska uzyskała trwałe i niezaprzeczalne miejsce w gronie najważniejszych potęg Europy. Z drugiej jednak strony, ta nasza mocarstwowość niekoniecznie przekładała się na sferę gospodarczą. W XVI wieku, a więc w tym naszym Złotym Wieku, polskie PKB per capita stanowiło około 60 proc. PKB per capita 15 krajów Europy Zachodniej. Niemniej aż do początków XVIII wieku Polska, a następnie Rzeczpospolita uchodziła w tej części kontynentu za jedno z najsilniejszych państw. Głównie decydowała o tym zdolność polskiej i litewskiej armii do pokonywania przeciwników. Mimo że wojska Rzeczypospolitej były stosunkowo nieliczne, to w polu długo nie miały sobie równych, co powodowało, że z państwem polsko-litewskim po prostu trzeba było się liczyć.

Jeszcze na początku panowania Augusta II Mocnego Rzeczpospolita uchodziła za militarną potęgę, w dodatku wzmocnioną przez unię z Saksonią. Wojna północna jednak brutalnie obnażyła słabości polsko-litewskiego państwa i co gorsza wzmocniła głównego polskiego rywala w tej części Europy, czyli Rosję, która coraz częściej próbowała wpływać na sytuację w Rzeczpospolitej. Za czasów panowania Wettinów nastąpiła degradacja statusu międzynarodowego Polski i Litwy. Pewną rekompensatą było to, że w tym samym czasie Saksonia dzięki właśnie unii z Polską awansowała w hierarchii państw, stając się aspirującym do roli średniego małym mocarstwem. Wojna siedmioletnia pogrzebała jednak szanse awansu Saksonii. Jej miejsce zajęły Prusy, a Rzeczypospolita znalazła się w rosyjskiej strefie wpływów.
Pamięć o polskiej mocarstwowości determinowała programy polityczne polskich niepodległościowców, jak Adama Jerzego Czartoryskiego czy Józefa Piłsudskiego. Również II RP i III RP próbowały odbudować dawną mocarstwowoą pozycję. Zwłaszcza przedwojenna Polska szczególnie lubowała się mocarstwowej retoryce, co prysło jak bańka mydlana w 1939 roku.
Jak wyglądały polskie sny o potędze
Ujmując to wszystko w jakieś konkretne ramy czasowe to naszą mocarstwowość o znaczeniu kontynentalnym można liczyć za panowania Piastów między 1000 (zjazd gnieźnieński) a 1030 rokiem (zdobycie Wiednia przez Mieszka II), potem od 1060, czyli wyprawy Bolesława Szczodrego na Węgry do 1079 roku, czyli jego wygnania z kraju. Następnie mamy długi okres od 1410, czyli bitwy pod Grunwaldem do 1709 roku, czyli bitwy pod Płowcami, po której było wiadomo, że to Rosja będzie odgrywać wiodącą rolę w wojnie przeciw Szwecji, a następnie w tej części Europy.
Kiedy apogeum?
Trudniej jednakże już wskazać, kiedy Polska była u szczytu swej potęgi. Największe terytorium Rzeczpospolita osiągnęła w latach 1618 - 1621. Państwo polsko-litewskie zajmowało wtedy około miliona kilometrów kwadratowych. Jednakże to Władysław Jagiełło jako król Polski miał pod swoją zwierzchnością największy obszar. Lecz nie zapominajmy, że nie o powierzchnię tu chodzi, ale o wpływy. Pod tym względem ten okres szczytowy należałoby datować na przełom XVI i XVII stulecia, gdy Rzeczypospolita decydowała o obsadzie tronów w Moskwie, Mołdawii, Wołoszczyźnie, Siedmiogrodzie, rywalizowała o wpływy zarówno nad Bałtykiem, jak i Morzem Czarnym.

Często też sytuuje się okres największej potęgi Polski na czas panowania Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. Wtedy m.in. nastąpił rozkwit kultury staropolskiej, która na długie lata stała się polskim soft power na Wschodzie. Był to także czas przeważnie pokoju i spokojnego bogacenia się, oraz rozwoju polskiej kultury politycznej. I w odróżnieniu od przełomu XVI i XVII wieku, to w tym okresie widoczne przede wszystkim tendencje świadczące o stałym wzroście znaczenia Polski. Późniejsza Rzeczypospolita Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego była już z kolei naznaczona wieloma grzechami pierworodnymi. Nowe państwo ze względu na zacofanie ziem litewskich było biedniejsze od Korony sprzed 1569 roku, a ustalone mechanizmy ustrojowe, jak bezkrólewie czy zbyt słaba władza wykonawcza zawistowały przyszłe kłopoty.
Okres schyłku polskiej potęgi rozpoczął się od wybuchu powstania Chmielnickiego w 1648 roku. Potem, i owszem, zdarzały się świetne zwycięstwa, niemniej kryzys gospodarczy, a przede wszystkim upadek klasy politycznej i głębokie podziały w społeczeństwie spowodowały, że nie udało się zahamować tendencji spadkowej. Skończyło się to nie tylko utratą znaczącego statusu, ale faktyczną likwidacją państwa. W 1918 roku państwo potrafiliśmy odzyskać, ale mocarstwowej pozycji z prawdziwego zdarzenia jak dotąd nie.
Komentarze
Skomentuj artykuł