cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Czwartek, 28.03.2024

Jerzy Sosnowski – superszpieg czy zdrajca?

Kamil Byk, 17.11.2021

Jerzy Sosnowski jako oficer 8. Pułku Ułanów, ok. 1919 r.

Major Jerzy Sosnowski jest najsłynniejszym oficerem polskiego wywiadu czasów międzywojennych. W Berlinie stworzył niezwykle skuteczną siatkę agentów, złożoną głównie z kobiet, która zdobywała dla niego najściślejsze tajemnice Niemiec. Po powrocie do Polski został niesłusznie oskarżony i skazany za zdradę. Czy jednak rzeczywiście niesłusznie? W biografii pana majora jest bowiem co najmniej kilka epizodów, które mogą podważać jego heroiczny życiorys.

Kawalerzysta, kobieciarz, bankrut

Jeszcze przed wstąpieniem do wywiadu Jerzy Sosnowski miał zapisaną piękną, żołnierską kartę. Urodził się we Lwowie w 1896 r., w rodzinie szlacheckiej herbu Nałęcz. W czasie I wojny światowej walczył początkowo w I Brygadzie Legionów Polskich (najpierw był to 1. Pułk Piechoty, a potem 1. Pułk Ułanów), jednak już pod koniec 1914 r. wcielono go do kawalerii austriackiej. Po kilku latach na krótko zamienił konie na samoloty. Na przełomie 1917 i 1918 r. został obserwatorem i pilotem lotniczym na froncie wschodnim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości służył w 8. Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego, w którym walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Był czterokrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.

Pierwsze kontakty z wywiadem Sosnowski nawiązał jeszcze w 1920 r., działając przede wszystkim na obszarze Litwy Środkowej. Współpraca została jednak przerwana po inkorporacji Wileńszczyzny do Rzeczpospolitej, a rotmistrz został wówczas przeniesiony do 13. Pułku Ułanów Wileńskich.

Rotmistrz Jerzy Sosnowski - oficer 13. Pułku Ułanów

Uchodził za świetnego oficera i jeźdźca. W 1924 r. znalazł się w grupie jeździeckiej przygotowywanej do startu na Igrzyskach Olimpijskich. Niestety, zgubiła go słabość do kobiet. Choć sam był żonaty, to nie stronił od towarzystwa innych niewiast. W Wilnie nawiązał romans z partnerką szefa sztabu jednostki, przez co przeniesiono go w stan nieczynny.

Wtedy w życiu rotmistrza zaczęły się dziać rzeczy dziwne i trudno wytłumaczalne. Jak podaje Zbigniew Wawer, powołując się na informacje, jakie uzyskał płk Kazimierz Skrzywan, oficer II Oddziału Sztabu Głównego, Sosnowski w 1924 r. wraz z żoną i swoimi końmi, jakie utrzymywał na warszawskim Służewcu przeniósł się do Berlina. Na pierwszy rzut oka nie przyniosło mu to korzyści. Małżeństwo się kompletnie rozpadło. Konie, które w Warszawie średnio sobie radziły, w Berlinie wypadały jeszcze gorzej. W dodatku popadł w długi.

W takiej sytuacji wrócił do Warszawy i nawiązał kontakt z polskim wywiadem. Według skierowanego przeciwko niemu aktowi oskarżenia z 1937 r., to on jako pierwszy miał przedstawić słynnej „Dwójce”, czyli Oddziałowi II Sztabu Głównego propozycję współpracy. Rzekomo powoływał się przy tym na liczne znajomości w kręgach niemieckiej socjety. Oficjalnie za zwerbowanie Sosnowskiego odpowiadali podpułkownik Ludwik Bociański, kapitan Marian Chodacki i porucznik Jan Żychoń. Cała trójka uważała go wtedy za cenną „zdobycz”.

Zobacz także:

Jak wyglądała działalność Jana Żychonia w polskim wywiadzie

Polski James Bond

Po krótki szkoleniu wywiadowczym Sosnowski ponownie pojawił się w Berlinie. Tu zaczął prowadzić życie bon vivanta. Podawał się za hrabiego Georga von Nalecza – kosmopolitę, miłośnika koni i pięknych kobiet. W Niemczech szybko nawiązał romans z żoną swojego dawnego rywala z zawodów jeździeckich Richarda von Falkenhayna, Benitą. To ona prawdopodobnie zapoznała go z kapitanem Gunterem Rudloffem, oficerem Abwehry, który lubiąc hazard niebawem miał się zadłużyć u Sosnowskiego, a następnie zostać jego agentem.

Najcenniejszą częścią siatki rotmistrza były jednak kobiety. Pod koniec 1927 r. Benita i Jerzy nakłonili do współpracy sekretarkę w ministerstwie obrony Irenę von Jena. Przez nią dotarli do Renate von Natzmer, również pracownicy resortu. Znajomości z Irene i Renate Sosnowski rozpoczął podając się za brytyjskiego dziennikarza Mr. Gravesa. Obydwie spokrewnione z niemiecką generalicją i arystokracją miały dostęp do tajnych informacji dotyczących, m.in. rozwoju broni pancernej, lotniczej, finansów ministerstwa czy niemiecko-sowieckiej współpracy wojskowej.

Od prawej Jerzy Sosnowski, Benita von Falkenhayn i Gunter Rudloff

Działania Sosnowskiego szybko przyniosły gigantyczne sukcesy. Dzięki jego wysiłkom m.in. odkryto siatkę niemieckich agentów w Polsce, a także dostarczono do Warszawy niemiecki dokument sztabowy „Organisation Kriegspiel” (OK – od 1930 r. noszący nazwę A-Plan.), będący roboczym wariantem planu mobilizacji i koncentracji przeciwko Polsce. Sprawa jego przekazania była jednak powodem poważnego sporu, już wówczas majora, Sosnowskiego z centralą. Pomimo udowodnienia autentyczności dokumentu zwierzchnicy uznali, że cena 40 tys. marek dla agentek za jego przekazanie jest zbyt wielka. Sosnowskiemu udało się obniżyć cenę materiałów do 10 tys. marek, a gdy znów uzyskał odmowę, w 1932 r. dostarczył dokument za darmo. Lecz dla stojącego wtedy od niedawna na czele wywiadu podpułkownika Stefana Mayera był to powód do większych podejrzeń, niż do pochwał dla Sosnowskiego.

Od pewnego momentu zwierzchników majora irytował styl jego pracy. Prowadzona przez Sosnowskiego berlińska placówka In-3 pochłaniała połowę budżetu Referatu „Zachód”. Rocznie hrabia Nalecz wydawał 2 mln marek, które nie tylko szły na opłacanie agentów, ale też wystawne życie: bale, bankiety i zagraniczne wojaże. Przestrzegano go także przed angażowaniem do pracy wywiadowczej kobiet, a tym bardziej nawiązywania z nimi romansów, co u Sosnowskiego było standardem. Prócz Benity, Ireny i Renaty Sosnowski miał uwieść również m.in. baronową von Ronhay i Ksenię von Bockelman.

Lea Niako, czyli Rosa Krause

Nietrudno w tej działalności dostrzec analogie do filmowego Jamesa Bonda – szpiegostwo, wystawne życie i piękne kobiety. Sam Sosnowski potem przyznawał, że praca szpiega daje mu wyjątkowo wiele przyjemności. Traktował to jako „pojedynek mózgiem”. Jednak ten bondowski styl pracy przyczynił się do jego upadku.

W październiku 1933 r. w Budapeszcie poznał tancerkę Rosę Krause, ukrywającą się pod pseudonimem Lea Niako. Dziewczyna ulegając wdziękom von Nalecza pojechała z nim do Berlina. Tu z polecenia ukochanego miała rozkochiwać niemieckich wyższych oficerów i dostarczać wyciągnięte od nich informacje Sosnowskiemu. Plan wydawał się dobry, lecz gdy kochanka spostrzegła, że nie jest jedyną w życiu majora, to zgłosiła się do gestapo z ofertą współpracy.

Podwójnie aresztowany

Aresztowanie szefa berlińskiej placówki polskiego wywiadu miało iście teatralny przebieg. 27 lutego 1934 r. w apartamencie Sosnowskiego odbywał się bankiet, na który zaproszono najważniejsze postacie towarzyskiej elity. Gdy nagle do mieszkania weszło kilkudziesięciu funkcjonariuszy gestapo, uznano to za żart. Oni jednak nie żartowali. Wszystkich berlińskich celebrytów i notabli na przyjęciu hrabiego Georga aresztowano. Większość wprawdzie po kilku godzinach wypuszczono, lecz prasa bulwarowa i nie tylko, miała o czym pisać. O szpiegowskiej aferze rozpisywały się media na całym świecie. A rozpoczęty proces agenturalnej siatki relacjonował nawet „The New York Times”.

Protret Benity von Falkenhayn

Irene i Renate szybko przyznały się do winy, jednak jedynie ta pierwsza jako córka generała uratowała życie otrzymując karę dożywotniego więzienia. Tę samą karę otrzymał również major Sosnowski, choć podczas śledztwa starał się wziąć całą winę na siebie. Karę śmierci zasądzono wobec Benity von Falkenhayn. Benitę i Renate ścięto, jak w średniowieczu, toporem na oczach Georga, na dziedzińcu berlińskiego więzienia Plotzensee.

Aresztowanie Sosnowskiego wzbudziło niemałą konsternację po obu stronach granicy. Niemcy wzmogli środki ostrożności w celu uchronienia się przed podobnymi wpadkami. W Polsce gorączkowo zaczęto się starać, by wydostać Sosnowskiego z więzienia, lecz nie wiadomo było, czy po to, aby go nagrodzić czy ukarać.

23 kwietnia 1936 r. na moście granicznym w Zbąszyniu doszło do wymiany. Niemcy oddali Sosnowskiego w zamian za siedmiu swoich agentów złapanych w Polsce. Szybko jednak okazało się, że major tylko zamienia niemieckie więzienie na polskie. W ojczyźnie postawiono mu zarzuty współpracy z Abwehrą (o czym miało świadczać nie aresztowanie przez Niemców jednego z jego najważniejszych agentów, kapitana Gunthera Rudloffa) i defraudację środków przeznaczonych na działalność wywiadowczą. W kwietniu 1939 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Jerzego Sosnowskiego na 15 lat i 200 tys. złotych grzywny. Sosnowski natychmiast zapowiedział apelację, lecz ponowne rozpoznanie sprawy przez sąd przerwał wybuch II wojny światowej.

Kilka żyć Jerzego S.

Jest kilka wersji na temat tego, co się działo z dawnym asem polskiego wywiadu w Niemczech po 1 września 1939 r. Pierwsza z teorii mówi, że major wywieziony pod eskortą wojskową z Warszawy miał odzyskać wolność 19 września w okolicach miejscowości Jarmcze nad Prutem. Warunkiem było przedostanie się do Lwowa i rozpoczęcie pracy wywiadowczej przeciwko ZSRR. Według innej wersji, Sosnowski wtedy po prostu uciekł. Według jeszcze innej, został postrzelony/zastrzelony.

W śmierć superszpiega nikt chyba jednak nie uwierzył. W 1940 r. szef wywiadu SS Walter Schellenberg umieścił nazwisko Sosnowskiego na liście osób mających zostać aresztowanych po inwazji na Wielką Brytanię. Majora szukali też Sowieci i rzekomo mieli go odnaleźć, gdyż w więzieniu na Łubiance zetknął się z nim rzekomo gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz. O pobycie Sosnowskiego na Łubiance wspominał również gen. Paweł Sudopłatow – wysokiej rangi funkcjonariusz sowieckich spec służb. Wówczas w śledztwie Sosnowski miał niby przekazać NKWD obfite informacje na temat polskiego i niemieckiego wywiadu. Nie został jednak wypuszczony po układzie Sikorski-Majski z 1941 r., przez co podjął protestacyjną głodówkę w więzieniu w Saratowie, w rezultacie której zmarł 16 lub 26 maja 1942 r.

Śmierć w sowieckim więzieniu mogła być jednakże tylko przykrywką dla podjęcia przez Sosnowskiego współpracy z sowieckim wywiadem. Niektórzy wysuwają tezę, że polski as został przerzucony do ojczyzny, gdzie działał na rzecz Sowietów. Zginąć miał z rąk AK w czasie powstania warszawskiego (wersja podawana m.in. przez gen. Iwana Sierowa) lub jako już podpułkownik ludowego Wojska Polskiego w 1945 r. z rozkazu Nikity Chruszczowa (wersja gen. Pawła Sudopłatowa). Bywali jednak i tacy, którzy widywali go jeszcze w 1979 r.

Czy zdradził?

Drugowojenne losy Sosnowskiego są właściwie jedną wielką zagadką i trudno tu dywagować, czy rozgoryczony Polską podjął współpracę z Sowietami, czy był do tego zmuszony, czy miał w tym jakiś inny cel, a może po prostu już nie żył od września 1939 r. O wiele łatwiej można prześledzić sprawę jego polskiego procesu. O winie Sosnowskiego była przekonana całkiem spora liczba oficerów „Dwójki”. Był to m.in. wspomniany pułkownik Mayer, ale również szef referatu „Zachód” kapitan Mieczysław Jaworski i szef referatu „Wschód” kapitan Jerzy Niezbrzycki.

Jerzy Sosnowski

Podejrzeń co do działalności Sosnowskiego nabrano już w 1927 r. Powodem była nadzwyczajna skuteczność placówki In-3. Takie rzeczy wówczas budziły zdziwienie, gdyż w tym samym czasie na kierunku wschodnim wpadała agentura za agenturą, a tu nagle takie sukcesy. Przeprowadzona jednak inspekcja działalności rotmistrza nie wykazała niczego niepokojącego. Kolejnych wątpliwości nabrano, gdy w 1933 r. wyszło na jaw, że porucznik Józef Gryf-Czajkowski, w latach 1924-1931 pracownik polskiego wywiadu w Berlinie, od 1927 r. działał na rzecz wywiadu niemieckiego. Wtedy to miał wyjawić Abwehrze informację na temat Sosnowskiego. Niemcy mimo tego nie zwinęli jego siatki. To utwierdziło dowódców „Dwójki” o przejściu Sosnowskiego na stronę wroga.

Warto tu też przypomnieć pierwszy pobyt Sosnowskiego w Berlinie, o którym praktycznie nic nie wiadomo, a przecież to po jego zakończeniu rotmistrz zgłosił się do polskiego wywiadu. Czy zatem to Niemcy podrzucili polskim służbom swojego szpiega?

Tymczasem życie dopisało do tej historii swoje zakończenia. Gdy we wrześniu 1939 r. Niemcy weszli do Fortu Legionów w Warszawie znaleźli tam akta polskiego wywiadu, w tym te dotyczące działalności Sosnowskiego. Dopiero właśnie wtedy dowiedziano się o agenturalnej działalności Rudloffa, którego natychmiastowo zaaresztowano. To by przeczyło tezie, że Abwehra wiedziała o działaniach Sosnowskiego od 1927 r.  A może w tym wszystkim było jeszcze drugie i trzecie dno?

Aresztowań dokonywało bowiem gestapo i SS, a nie było tajemnicą, że Abwehra i SS ze sobą rywalizowały. Mogło być zatem tak, że Sosnowski w pewnym momencie został wykorzystany, by zaszkodzić służbom Schellenberga. Mogło być też tak, że Abwehrze przez Rudloffa, który zapewniał, że to Sosnowski jest jego agentem, wydawało się, że kontroluje Polaka, a tymczasem, to on wodził ich za nos. A być może sprawę Sosnowskiego odkryto na tyle późno, że postanowiono dodatkowo ukarać majora dyskredytując go w Polsce i rzucając na niego podejrzenia o „przejściu na drugą stronę”?

W całej sprawie tajemnicza jest również rola oficerów z referatu „Wschód”, przede wszystkim kapitana Jerzego Niezabrzyckiego. Wielu widziało w jego działaniach przeciwko Sosnowskiemu, a także innym rzutkim oficerom referatu „Zachód”, jak major Jerzy Żychoń przejaw zwykłej zawiści, zazdrości spowodowanej świetnymi wynikami, podczas gdy na jego odcinku próżno było szukać takich sukcesów. Były oficer „Dwójki” kapitan Władysław Michniewicz twierdził nawet, że Niezbrzycki był agentem sowieckich służb. Czy zatem cała akcja przeciwko Sosnowskiemu została wymyślona w Moskwie?

Co ciekawe, w życiorysie Jerzego Sosnowskiego trudności budzi ustalenie, kim była jego żona. W 1921 r. zawarł rzekomo związek małżeński z niejaką Aleksandrą Knapp. Później jego żoną była Gabriela (?) z domu Tomerjus. Miał mieć też pasierbicę Irenę. Jednak już po aresztowaniu, chcąc ratować Benitę von Falkenhayn zabiegano nawet u samego Hitlera, aby ten wyraził zgodę na jej ślub z Sosnowskim, przez co ta, już jako polska obywatelka, mogłaby uniknąć topora. Zgody nie udzielono, ale oznaczałoby to, że major nie był już wówczas żonaty.

Skoro zdawałoby się tak podstawowe kwestie nastręczają trudności, to trudno oczekiwać, że praca szpiegowska Jerzego Sosnowskiego będzie całkowicie znana. W świecie służb specjalnych nic nie jest takie jak się może wydawać na pierwszy rzut oka.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA