cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Piątek, 29.03.2024

Jak za króla Olbrachta wyginęła szlachta

Marcin Słoma, 24.04.2020

Obraz "Zasadzka" Feliksa Sypniewskiego, ilustrujący bitwę pod Koźminem

„Za króla Olbrachta wyginęła szlachta” to powiedzenie, które chyba każdy przynajmniej raz w życiu słyszał. Zapewne jednak mało kto zna rodowód tych enigmatycznie sformułowanych słów. Jaka więc historia się tutaj kryje?

Droga wyprawa

Akcja tego dramatu rozegrała się pod koniec XV wieku, kiedy mniej więcej w 1495 roku król Jan Olbracht za namową swojego doradcy - Filipa Kalimacha, planował wyprawę przeciwko Turcji. W owym czasie dynastia Jagiellonów była jedną z najpotężniejszych dynastii w Europie. Przedstawiciele tego rodu rządzili w Polsce (gdzie królem był Jan Olbracht), na Litwie (gdzie wielkim księciem litewskim był młodszy brat Jana Olbrachta – Aleksander) oraz na Węgrzech i w Czechach (gdzie władzę sprawował najstarszy z braci – Władysław). Była to potęga, jednak z wielu względów bardzo pozorna. We wszystkich krajach (oprócz Litwy) monarcha był bowiem elekcyjny, a władza królewska ograniczona przez szlachtę. Poza tym dochodziło do sporów pomiędzy Władysławem Jagiellończykiem a jego młodszymi braćmi. Taką kością niezgody była m.in. leżąca pomiędzy Koroną a Węgrami, Mołdawia.

Król Jan Olbracht

Od 1387 roku Hospodarstwo Mołdawskie było lennikiem Polski, jednak pod koniec XV wieku władca tego państwa – Stefan III Wielki zaczął prowadzić bardziej niezależną politykę międzynarodową. Na rozluźnieniu więzi z Polską zależało panom węgierskim. Węgrzy swoje pretensje do Mołdawii zgłaszali już parę lat wcześniej, m.in. na zjeździe Jagiellonów w Lewoczy z 1494 roku. Zjazd miał stanowić manifestację siły władców jagiellońskich. Pojawiły się również wtedy pierwsze propozycje wspólnej wyprawy przeciwko Turcji, ale nie znalazły one poparcia Madziarów. Mocna opozycja węgierska pod wodzą Stefana Zapolyi stanowczo protestowała przeciwko uznaniu legalności hołdu, który hospodar mołdawski złożył królowi polskiemu w 1485 roku. Stefan III mógł też szukać wsparcia u swojego południowego sąsiada – potężnego Imperium Osmańskiego.

Oficjalnym celem wyprawy Jana Olbrachta miało być odzyskanie, zdobytych przez Turków w 1484 roku, portów czarnomorskich Kilii i Białogrodu. Wcześniejsze uzgodnienia pozwalały liczyć na wsparcie Stefana. Historycy jednak w większości zgadzają się, że prawdziwym celem wyprawy było osadzenie w Mołdawii najmłodszego syna Kazimierza Jagiellończyka – Zygmunta, późniejszego króla Polski. Kontrowersje budzą z kolei intencje pomysłodawcy wyprawy – Filipa Kalimacha, który być może celowo chciał, by król posłał szlachtę na pewną śmierć, aby pozbyć się wewnętrznej opozycji.

W 1497 roku król zwołał Sejm do Piotrkowa, gdzie miano uchwalić odpowiednie środki na ekspedycję. Okazało się jednak, że nie będzie tego tyle, by sformować, składającą się z doświadczonych najemników, armię zaciężną. Udało się za to zebrać około 200 dział. Wyprawę miała wesprzeć Litwa oraz Zakon Krzyżacki, lecz największą część wojska miało stanowić pospolite ruszenie, które nie przedstawiało wielkiej wartości bojowej. Ceną za to były oczywiście ustępstwa poczynione przez monarchę na rzecz szlachty. Ustanowiono wolny spław rzeczny, zabraniający budowania tam rybackich. Nałożono ograniczenia na chłopstwo dotyczące przemieszczania się. Odtąd tylko jeden syn chłopa mógł opuścić wieś i to wyłącznie za zezwoleniem pana feudalnego. Mieszczanie z kolei od tego momentu nie mogli posiadać żadnych dóbr miejskich, zablokowano im również możliwość starania się o posadę biskupa lub kanonika. Szlachta zatem za swój udział w wyprawie wystawiła spory rachunek.

Klęska i inne nieszczęścia

Początkowo Stefan III był przyjaźnie nastawiony do Królestwa Polskiego. W maju 1497 roku ciągle aktualny był plan koordynacji działań w trakcie wyprawy, lecz zaraz po wkroczeniu wojsk polskich do Mołdawii, w sierpniu tego roku hospodar wysyłał do Jana Olbrachta dwóch posłów, którym kazał przekazać, że uznał się za poddanego sułtana osmańskiego. Do zmiany stanowiska Stefana III przyczyniły się najprawdopodobniej naciski ze Stambułu oraz wsparcie militarne, jakiego Mołdawii udzielili Węgrzy, którzy przysłali mu wojskowe wsparcie z Siedmiogrodu. W wyniku zaistniałej sytuacji polska wyprawa skierowała się na stolicę hospodarstwa – Suczawę. Jej oblężenie rozpoczęło się 24 września. Suczawa jak na owe czasy była potężną twierdzą, otoczoną fosą i dostępną praktycznie tylko z jednej strony – oczywiście najmocniej ufortyfikowaną. Dodatkowo na tyłach sił królewskich zgromadziły się posiłki siedmiogrodzkie, które angażowały część wojsk polskich oraz odcinały zaplecze dla oblegających. Polakom z czasem zaczął doskwierać głód oraz epidemia febry, na którą zachorował sam król. Ostatecznie po trzech tygodniach – 19 października zdecydowano się na odwrót.

Cherubin Gniewosz w bitwie pod Suczawą w 1497 - obraz Wojciecha Kossaka

Na mocy podpisanego zawieszenia broni Polacy mieli się w spokoju wycofać się z Mołdawii. Doszło jednak do złamania tej umowy. 26 października 1497 roku w wąwozie leśnym na Bukowinie pod Koźminami wojska polskie zostały zaatakowane przez połączone oddziały Stefana III, wojska osmańskie, tatarskie i siedmiogrodzkie. Trudno jest oszacować straty, jakie zostały zadane jednostkom polskim, wiadomo jednak, że najbardziej ucierpiało szlacheckie pospolite ruszenie. Dopiero kontratak gwardii królewskiej pozwolił wyprawie bezpiecznie wycofać się do granicy pod osłoną taborów.

Na domiar złego przez następne lata południowo-wschodnie kresy Polski i Litwy były pustoszone przez Tatarów, a już w 1498 roku miał miejsce pierwszy w historii najazd turecki na ziemie Królestwa Polskiego. Wspierające Turków czambuły tatarskie dotarły aż pod Sanok i Przemyśl. Jakiekolwiek nadzieje podporządkowania sobie Mołdawii, która ostatecznie znalazła się w osmańskiej strefie wpływów, stały się zupełnymi mrzonkami. Ponadto zachęcony porażką Polaków wielki mistrz zakonu krzyżackiego – Fryderyk Saski knuł intrygę, której celem było odzyskanie Prus Królewskich, utraconych przez Krzyżaków w wyniku wojny trzynastoletniej. Odmówił również złożenia hołdu lennego królowi polskiemu. Na szczęście stanowcza odwiedź na takie postępowanie Jana Olbrachta uniemożliwiła ponowne odcięcie Polski od Morza Bałtyckiego.

Kiedy ta szlachta „wyginęła”?

Nieład, jaki zapanował w państwie polskim zaraz po nieszczęściu koźmińskim, prawdopodobnie bardziej przyczynił się do powstania słynnego powiedzenia, niż sama klęska pospolitego ruszenia. Na najazdy i spustoszenie były wystawione szerokie połacie południowo-wschodnich ziem królestwa, na których przecież liczne majątki posiadała szlachta. Samą mołdawską wyprawę trudno jest jednoznacznie ocenić. Z jednej strony król prowadząc lekkomyślną politykę międzynarodową wymierzoną w potęgę Turków sprawiała wrażenie, jak gdyby Jan Olbracht w ogóle nie wyciągnął lekcji z klęski swojego stryja pod Warną przeszło 50 lat wcześniej. Nie zapewnił sobie też poparcia albo przynajmniej neutralności Węgrów, co ostatecznie obróciło się przeciwko niemu. Również Aleksander – wielki książę litewski, który z wielkim entuzjazmem wyruszył na wyprawę pod naciskiem bojarów, został zmuszony do powrotu do Wilna. Jan Olbracht pozostawał więc praktycznie sam. Z drugiej strony, król nie mógł przewidzieć zdrady Stefana III i to w takim momencie. Praktycznie do samego końca był przekonany o lojalności swojego wasala, skoro jeszcze w maju 1497 roku, a więc na 3 miesiące przed wyprawą, prowadził z nim rozmowy o współdziałaniu wojsk.

Jan Olbracht jak wszyscy inni władcy końca XV wieku marzył o sławie zwycięskiego wodza i dla niej był gotowy podjąć wielkie ryzyko. Kryzys zakończył się dopiero podpisaniem rozejmu 19 lipca 1501 roku. Porty czarnomorskie Kilia i Białogród pozostały w rękach sułtana, a Mołdawia pod osmańskim zwierzchnictwem. W następnych latach hospodarstwo prowadziło spór z Polską o Pokucie, do którego rościło sobie pretensje.

Malowidło przedstawiające atak Stefana III na Przemyśl w 1498 (foto: Maciej Szczepańczyk / CC BY 3.0/Wikimedia Commons)

Wracając do samego powiedzenia „za króla Olbrachta wyginęła szlachta”, to paradoksalnie panowanie tego władcy poprawiło sytuację stanu szlacheckiego. Oczywistym jest, że straty pospolitego ruszenia z wyprawy mołdawskiej nie były tak zatrważające. Kolejne „chude lata”, pomimo spustoszenia kraju, nie zachwiały pozycją szlachty. Należy pamiętać o benefitach, jakie przyniósł herbowym Sejm Piotrkowski. Mieli oni od teraz praktyczny monopol na posiadanie dóbr ziemskich oraz wyższe stanowiska kościelne. Ograniczenie swobody przemieszczania się chłopów pozwalało szlachcie zwiększyć obciążenia feudalne. Ustanowiony wolny spław rzeczny zwiększał z kolei zyski z handlu zbożem.

I taka jest właśnie historia kryjąca się za tą frazą. Szlachta co prawda nie wyginęła za panowania Jana Olbrachta, a już na pewno nie w wyniku samej ekspedycji, ale w tradycji polskiej wyprawa na Mołdawię na długo została zapamiętana jako sromotna klęska, pomimo że nie doszło do rozbicia wojsk królewskich. Nałożyły się na tę opinię wyżej wspomniane najazdy tatarskie, wzrost znaczenia magnaterii w następnych latach czy generalny kryzys państwowy. Zmieniła się też polityka następnych Jagiellonów odnośnie Turcji. Przez całe kolejne stulecie władcy polscy będą starali się utrzymywać pokojowe stosunki z Stambułem i nie prowokować Turków do wojny. Musieli pogodzić się z utratą Mołdawii. A sam król Jan Olbracht popadł po wyprawie w depresję i w 1501 roku zmarł.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA