Opowieść o Polaku, który przed Kolumbem dotarł do Nowego Świata jest na tyle atrakcyjna, że rzekomemu Janowi z Kolna postawiono pomniki, nadano nazwy ulic, pisano książki i aż dziw, że nie powstał jeszcze o nim film. Może i dobrze, bo życiorys i dokonania tej postaci są w znacznej części czystą spekulacją. Janów z Kolna – i to prawdopodobnie żeglarzy – było co najmniej kilku, lecz niekoniecznie którykolwiek z nich mógł być „tym” Janem z Kolna.
Skąd pochodził?
Pierwsze wzmianki o Polaku, który dopłynął do wybrzeży Ameryki pochodzą już z XVI wieku. Francois de Belleforest wydał w 1560 roku swoją L’histoitr universelle du monde”, a w niej przy opisie północnoamerykańskiego półwyspu Labrador zamieścił taki oto fragment:
Aby się nie zdawało, że zbyt pochlebiam swoim i daje szczutka w nos historii, która domaga się traktowania zgodnego z prawdą, należy pokrótce ukazać, komu należy się sława odkrycia tego kraju borealnego; nie przysługuje ona Hiszpanowi, Portugalczykowi ani Francuzowi, gdyż Polak to Jan Scolnus dotarł tam już w Roku Pańskim 1476, o wiele wcześniej nim królowie katoliccy czy portugalscy wysłali Kolumba bądź Vespucciego w podróż do obcych krain; ów polski pan, przepłynowszy Morze Norweskie oraz Wyspy Grenlandzkie, Thile i inne nieznane, dotarł do cieśniny, która zwie się Arktyczną…
Komentarze
Skomentuj artykuł