W Polsce na osobę kompletnie pozbawioną pieniędzy zwykło się mówić „goły jak święty turecki”. Historia tego związku frazeologicznego jest bardzo długa i stanowi pokłosie podróży pewnego litewskiego szlachcica na Bliski Wschód.
Mikołaj Radziwiłł zwany „Sierotką” należał do największych magnatów Rzeczpospolitej. Ale cóż po pieniądzach i wpływach, kiedy nie ma się zdrowia. A tak się nieszczęśliwie złożyło, że książę był chorowity. Młodzieńcza głupota sprawiła, że w zachodnich krajach nabawił się choroby wenerycznej. Cierpiał przy tym jeszcze na podagrę. Pogarszający się stan zdrowia spowodował, że „Sierotka” stał się gorliwym katolikiem i to takim na granicy dewocji. W 1575 r. złożył nawet śluby, że uda się w pielgrzymkę do Grobu Świętego w Jerozolimie w momencie, gdy tylko zdrowie mu na to pozwoli.
Po kilku próbach do ostatecznej realizacji tego pomysłu doszło w 1582 r. Podróż trwała kilka lat i nie sprowadzała się tylko do wizyty w Ziemi Świętej. Po drodze książę Radziwiłł był m.in. na Cyprze i Krecie, a po odwiedzeniu Grobu Chrystusowego postanowił lepiej poznać Imperium Osmańskie, w tym m.in. Egipt i Syrię. Swoje wrażenia z wyprawy spisał w niezwykle popularnych na przełomie XVI i XVII wieku Pamiętnikach z pielgrzymki do Ziemi Św. W tym dziele znalazły się opisy różnych nieznanych w Rzeczpospolitej dziwów świata Bliskiego Wschodu. Do nich należał ów „święty turecki”, którego „Sierotka” widział w Damaszku:
Znajdują się też tu ludzie, którzy się za nabożne udawają, tak w zimie jak i lecie nagucko bez wszego zgoła okrycia chodzą, głowę i brodę ogoliwszy. Napadłem (tj. napotkałem) w Damaszku na jednego i zrozumiałem, że szalony, ale gdym pytał, powiedziano: że to człek święty i żywota niewinnego, który światem i doczesnym szczęściem pogardziwszy, na ziemi anielski żywot prowadzi.
Rzeczonymi nagimi ascetami byli derwisze – muzułmańscy mnisi. Grupowali się oni w niezliczonych odłamach, jednak większość charakteryzowała się przyjmowaniem bardzo skromnego stylu życia, w myśl ósmej sury Koranu: Wy pożądacie dóbr tego świata, podczas gdy Allah chce wam dać dobra drugiego świata. Samo słowo „derwisz” pochodzi z perskiego i oznacza człowieka ubogiego, żebraka. I derwisze rzeczywiście często żyli jak żebracy sądząc, że gardząc dobrami doczesnymi zbliżą się do Boga. W świecie muzułmańskim cieszyli się oni niejednokrotnie takim szacunkiem, że przyjmowało to rodzaj zakazanego w islamie kultu świętych (co było z kolei często zmartwieniem tamtejszych ortodoksyjnych teologów). Czy żyli nago? Niewykluczone, że wśród naprawdę licznych grup i grupek muzułmańskich mnichów znaleźli się i tacy, którzy chodzili bez wszelkiego odzienia, lecz zazwyczaj derwisze mieli na sobie wprawdzie skromne, ale mimo wszystko ubranie.
Warto na koniec wspomnieć, że niezwykła popularność tego staropolskiego powiedzenia, to jeden z efektów fascynacji polskiej szlachty światem Orientu. Herbowi przyjmowali tureckie stroje, zapożyczali słówka i jak widać tworzyli oryginalne porównania, które przetrwały do dziś.