cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Sobota, 20.04.2024

Czy rosyjski car był ostatnim królem Polski?

Jakub Wojas, 18.04.2020

Car Mikołaj I

Powszechnie uznaje się Stanisława Augusta Poniatowskiego za ostatniego króla Polski. Jednakże ostatnim, który się tak tytułował był car rosyjski Mikołaj II, a z kolei Mikołaj I był ostatnim, który koronował się na polskiego króla. Czy zatem któryś z tych Mikołajów powinien zamykać nasz poczet monarchów? Zdecydowanie nie.

W 1815 roku na mocy decyzji Kongresu Wiedeńskiego powstało Królestwo Polskie – ni to osobne państwo, ni to prowincja Cesarstwa Rosyjskiego. Kongresówka, jak ją często nazywano, miała swoją konstytucję, wojsko, sądy oraz parlament, ale w sferze międzynarodowej była niemal całkowicie podległa Rosji i z nią to miała być na zawsze złączona. Królem Polski był odtąd tytułowany rosyjski car, lecz polskiej koronacji dokonał jedynie Mikołaj I, 24 maja 1829 roku. Aleksander I nigdy tego nie uczynił, choć na początku swego polskiego panowania cieszył się autentycznie sporą sympatią Polaków. Alojzy Feliński na cześć władcy napisał nawet pieśń „Boże zachowaj Króla”, dziś znaną jako „Bożę coś Polskę...”, w której wtedy śpiewano „króla naszego pobłogosław Panie”.

Car Aleksander I

Polaków rzeczywiście wówczas radowało, że po napoleońskiej klęsce została ta namiastka Polski, która odzyskiwała nawet historyczną nazwę. Po klęsce najpierw powstania listopadowego, a potem styczniowego stopniowo znoszono odrębność Królestwa, by w końcu zrezygnować z tej dumnej nazwy. Mimo to także dziś pojawiają się głosy, żeby przynajmniej Mikołaja I, który był polskim królem zanim ten twór stracił atrybuty suwerenności, zaliczać do oficjalnego grona polskich władców. Problem w tym, że owo Królestwo Polskie nie było tym samym Królestwem Polskim co przed rozbiorami.

W 1795 roku wraz z zagarnięciem przez zaborców ostatnich skrawków Rzeczypospolitej została przerwana ciągłość państwa polskiego. Aby ją przywrócić odrodzona Polska musiałaby wrócić do swoich praw i obowiązków sprzed czasu rozbiorów. A zatem traktaty rozbiorowe musiałyby przestać obowiązywać. W takim układzie Królestwo Polskie mogłoby rewindykować granice z 1772 roku, no i odnowić unię z Litwą. To wszystko zresztą nastąpiło, ale trzy lata przed powstaniem Kongresówki. Wraz z rozpoczęciem drugiej wojny polskiej, czyli ataku Napoleona na Rosję powstała Konfederacja Królestwa Polskiego, która ogłosiła odbudowę przedrozbiorowej Polski i powrót do dawnych praw. Do Konfederacji dołączyła również komisja rządząca Wielkiego Księstwa Litewskiego, co zapowiadało odnowienie unii lubelskiej. Jednak klęska Bonapartego uniemożliwiła realizację tego projektu.

Oczywiście, mogłoby być też tak jak po 1918 roku, gdy Polska odrodziła się jako jednolita Rzeczypospolita i jako taka kontynuowała prawa dawnej Korony i Litwy. Dlatego też do zawarcia traktatu ryskiego II RP uznawała się za suwerenna obszarów do granicy z 1772 roku. Jednakże akurat w 1815 roku nic takiego nie miało miejsca. Kongresówka była tworem nowym, względnie uaktualnioną wersją Księstwa Warszawskiego. Nie było tutaj zatem ciągłości z przedrozbiorowym państwem. W konsekwencji, korona polska i związany z tym tytuł noszony przez carów nie odnosił się do tej prawdziwej Polski.

Jeszcze można by było na to machnąć ręką, gdyby to Polacy to wszystko stworzyli, ale nie. Powołanie Księstwa Warszawskiego i później Królestwa Polskiego było wynikiem woli mocarstw. Polskiej delegacji nikt nie zapraszał ani do Tylży, gdzie decydowano o powstaniu Księstwa Warszawskiego, ani też do Wiednia, gdzie wymyślono Królestwo Polskie. To siły zewnętrzne narzuciły Polakom takie rozwiązania. Naturalnie, na podstawie tych traktatów Polacy otrzymali sporo swobody, ale nie były to byty suwerenne. Zarówno Księstwo Warszawskie, jak i Królestwo Polskie jedynie z rzadka występowały samodzielnie na arenie międzynarodowej i to patron zewnętrzny nie tylko praktycznie, ale i formalnie decydował o jej działaniach.

Koronacja Mikołaja I na króla Polski,  24 maja 1829 r.

Ówcześni Polacy także nie traktowali Królestwa Polskiego jako do końca własne państwo. Świadczy o tym nie tylko powstanie listopadowe, ale również obrady sejmowe z 1831 roku, w trakcie których nie tyle domagano się zrzucenia rosyjskiej zwierzchności nad Kongresówką, co powrotu do stanu przedrozbiorowego (przynajmniej w sensie prawnym).

W rezultacie, Królestwo Polskie przypomina państwo marionetkowe, czyli jedynie pośrednią formę rządów okupanta. Historiografia na całym świecie nie traktuje władców takich podmiotów jako prawowitych panujących - i słusznie. Wyboraźmy sobie bowiem analogiczną sytuację, podczas II wojny światowej. W 1939 roku Adolf Hitler i Józef Stalin dochodzą, oczywiście wyłącznie między sobą, bez udziału Polaków, do porozumienia, że powstanie jednak zależna od Niemiec kadbłubowa Polska, ale jej prezydentem ma być każdorazowo kanclerz III Rzeszy. Czy w takiej sytuacji zaliczalibyśmy dziś Hitlera do pocztu naszych prezydentów? 

Carowie Rosji jako królowie polscy byli zatem tylko uzurpatorami, złodziejami, którzy jedynie dzięki swojej sile przybrali sobie ten tytuł. Wskazywał na to zresztą Adam Mickiewicz w znakomitej „Reducie Ordona”:

Warszawa jedna twojéj mocy się urąga,

Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,

Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojéj głowy,

Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy!





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA