cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujące z nami podmioty. W przeglądarce można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego portalu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Jeżeli nie zgadzasz się na używanie cookies możesz również opuścić naszą stronę. Więcej informacji w naszej polityce prywatności.

Piątek, 19.04.2024

Co z Brygadą Świętokrzyską jest nie tak?

Łukasz Gajda, 02.03.2018

Defilada żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, 1945 r.

Zaczęło się od tego, że premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Monachium złożył kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej. I nagle opozycja i środowiska liberalno-lewicowe od razu zarzuciły szefowi rządu, że gloryfikuje niemieckich kolaborantów i faszystów, w dodatku w momencie kryzysu dyplomatycznego z Izraelem. Czy Brygada Świętokrzyska rzeczywiście nie zasługuje na upamiętnienie?

Epopeja

Jeszcze niedawno Telewizja Polska zapowiadała nakręcenie serialu o epopei Brygady Świętokrzyskiej. Pod względem fabularnym pomysł jak najbardziej godny pochwały, lecz dla, tak często ostatnio powtarzanej, „budowy polskiej narracji o II wojnie światowej” jest to już przedsięwzięcie karkołomne. Na każdym kroku staramy się świat przekonać, że Polska z Niemcami nie kolaborowała; walczyła z nazistami do samego końca na wszystkich frontach, a tu nagle takie coś.

Wbrew temu, co twierdzi bowiem IPN na swoich stronach internetowych Brygada Świętokrzyska wcale nie podjęła „lokalnej" i „taktycznej” współpracy z siłami zbrojnymi III Rzeszy. O nie! Gdy 12 stycznia 1945 r. ruszyła sowiecka ofensywa oddziały Narodowych Sił Zbrojnych, w tym Brygada Świętokrzyska, postanowiły się ratować. Już od dłuższego czasu NSZ zwalczał komunistyczną partyzantkę i od mniej więcej 1943 r. uznawał Sowietów za największego wroga Polski. Wychodzono bowiem z pragmatycznego założenia – Niemcy i tak wojnę przegrają, a Armia Czerwona zaraz wkroczy na ziemie polskie. Narodowcy chcieli zatem zachować swoich żołnierzy, gdyż mogli oni jeszcze się przydać w oczekiwanej III wojnie światowej.

Nagła sowiecka ofensywa uniemożliwiła jednakże wielu jednostkom realizację tego planu. Jedynie Brygada Świętokrzyska, przebywająca na obszarze Kielecczyzny miała szansę się wyrwać spod szponów sowieckich siepaczy. Mitem jest jednak, że podczas swojego marszu na Zachód walczyła ona jednocześnie z Sowietami i Niemcami. Od grudnia 1944 r. żołnierze Brygady Świętokrzyskiej mieli ciche zawieszenie broni z wojskami niemieckimi, a podczas swojego marszu otrzymywali od hitlerowców zaopatrzenie, broń, leki, miejsca w szpitalach i kilku oficerów łącznikowych z Wehrmachtu i z SS, którzy zapewniali Polakom nieskrępowane przejście przez niemieckie pozycje i posterunki.

Brygada Świętokrzyska w trakcie marszu na Zachód, 1945 r.

Niemcy nie robili tego bezinteresownie. Zależało im, żeby Polacy stanęli z nimi ramię w ramię do walki z Armią Czerwoną. Dowódca brygady Antoni Szacki „Bohun” i jego zastępca Władysław Marcinkowski „Jaxa” robili natomiast wszystko, żeby tylko tego uniknąć. Nie chcieli oni przelewać krwi w przegranej sprawie i starali się zachować brygadę w całości do momentu wybuchu nowego konfliktu.

Aczkolwiek był momenty, gdy żołnierz NSZ z żołnierzem Wehrmachtu bił się razem przeciwko Sowietom. Brygada Świętokrzyska wraz z wojskiem niemieckim osłaniała jeden z mostów na Odrze pod Zdzieszowicami, 21 stycznia 1945 r. Niemcy też na przełomie stycznia i lutego 1945 r. rozpoczęli szkolenia ok. 60 żołnierzy brygady do wykonywania działań dywersyjno-wywiadowczych na tyłach Armii Czerwonej. Tych „cichociemnych” zrzucano potem na terytorium Polski. Brak jest jednakże informacji, aby ci ludzie podjęli później jakiekolwiek działania na rzecz III Rzeszy.

Po wkroczeniu na terytorium Czech, Polaków rozlokowano pod Brnem, gdzie przekształcali się oni w regularną, sojuszniczą jednostkę III Rzeszy. Nie wszystkim to się podobało. Według historyka Romana Smolorza sąd polowy brygady wydal kilka wyroków śmierci na oficerach jednostki, którzy publicznie poddawali wątpliwość sens współpracy z Niemcami. Padały np. porównania do ukraińskich czy kałmuckich oddziałów pacyfikujących powstanie warszawskie.

Pomimo ciągłych nacisków dowództwo brygady nie zgadzało się na objęcie przez jej żołnierzy jednego z odcinków frontu. 13 kwietnia 1945 r. ostatecznie Polacy rozstali się z Niemcami. Było to jednak rozstanie „za porozumieniem stron”. Niemcy zgodzili się na przejście Brygady Świętokrzyskiej do Amerykanów, pod warunkiem, że będą omijali Pragę.

Artyleria Brygady Świętokrzyskiej w marszu na Zachód, 1945 r.

Na początku maja jednostka nawiązała łączność z siłami gen. Pattona, a 5 maja oswobodziła niemieckich obóz koncentracyjny dla kobiet w Holiszowie. Uwolniono ok. 700 więźniarek, w tym 167 Polek i 300 Żydówek. Był to najchwalebniejszy wyczyn w dziejach Brygady Świętokrzyskiej. Amerykanie uznali później brygadę za jednostkę aliancką i przekazali pod jej kontrolę niewielką strefę w Czechach. Jednak na przełomie lipca i sierpnia 1945 r., wskutek afery, jaka wybuchła po ukazaniu się w brytyjskiej lewicowej gazecie „News Chronicle” artykułu „Polscy faszyści rządzą pięcioma czeskimi wsiami” Brygada Świętokrzyska musiała zostać rozwiązana.

Wszyscy kolaborowali

Epopeja Brygady Świętokrzyskiej nie jest zresztą jedynym przykładem współpracy NSZ z Niemcami. Już w 1943 r. kolaboracji dopuszczał się Hubert Jura „Tom”, który później również znalazł się w Brygadzie Świętokrzyskiej i zapewne odpowiadał w niej za kontakty ze służbami i wojskami III Rzeszy. Współpraca opierał się głównie na zwalczaniu podziemia komunistycznego – wymianie informacji na ten temat i czasem wsparciu w uzbrojeniu.

NSZ nie był jednak jedyny, któremu zdarzała się kolaboracja z Niemcami. Robiła to również zarówno Armia Ludowa, jak i Armia Krajowa. W tym ostatnim wypadku chodziło głównie o pomoc w zwalczaniu sowieckiej partyzantki na ziemiach wschodnich, która mocno dawała się we znaki okolicznym mieszkańcom. Do znanych z kolei epizodów współpracy Armii Ludowej z III Rzeszą należy przejęcie archiwum AK przy ulicy Poznańskiej 12 w Warszawie, 17 lutego 1944 r. Komuniści zorganizowali tam „kocioł” i zgarnęli dokumenty dotyczące przedwojennych działaczy komunistycznych. Resztę papierów wraz z złapanymi akowcami odesłali Gestapo.

W dodatku aelowców obciąża również kolaboracja z Sowietami. Choć tutaj obrońcy mogą podnieść głos, że ZSRS jakąś formę państwowości polskiej przewidywał, natomiast Niemcy dążyły do całkowitego unicestwienia Polski i tego stanowiska nie zmieniły do końca wojny. Zatem współdziałanie z Armią Czerwoną można uznać za pewien rodzaj realizmu politycznego, któremu uległo też część polityków londyńskich.

Wykonane prawdopodobnie tuż po wojnie zdjęcie grupowe żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej

W takich samym kategoriach powinniśmy odczytywać kolaborację Brygady Świętokrzyskiej z Niemcami. III Rzesza nie zdobyła się na żaden oficjalny gest, w którym zerwano by z dotychczasową polityką wobec Polski. Mimo tego eneszetowcy korzystali z niemieckiej pomocy, ale nie za bardzo kwapili się do walki obok SS i Wehrmachtu. To, co robiła Brygada Świętokrzyska służyło polskiej racji stanu. Chciano zachować jak najwięcej bitnych żołnierzy do kolejnej wojny, która ostatecznie miała wyzwolić Polskę. Do końca żołnierze ci nie ulegli niemieckiej presji i utrzymali autonomię. Nieliczne przykłady kooperacji na froncie można uznać za wyjątki potwierdzające regułę, tym bardziej, że później odżegnywano się od ich powtarzania. Ponadto, gdyby Brygada Świętokrzyska nie poszła na taką współpracę, to czekałby ją los większości oddziałów NSZ – rozbicie i sowieckie kazamaty. A tak dzięki tej „kolaboracji” udało się zachować pełny stan brygady i uzbrojenie, oraz ocalić od śmierci kilkaset więźniarek niemieckiego obozu koncentracyjnego.

Czy Brygada Świętokrzyska nadaje się na pomniki?

Nie czyniłbym zatem Brygadzie Świętokrzyskiej zarzutu z faktu kolaboracji. Mój zarzut jest inny. O co bowiem właściwie walczyła Brygada Świętokrzyska? Celem walki Narodowych Sił Zbrojnych, w tym Brygady Świętokrzyskiej, było stworzenie nowego państwa. Jak pisał historyk Rafał Wnuk:

Wbrew budowanemu dziś mitowi NSZ-ONR wcale nie bronił ciągłości II RP, ale przeciwnie – robił wiele, by zniszczyć autorytet legalnych władz, by na gruzach przedwojennego systemu zbudować nacjonalistyczną monopartyjną dyktaturę.

Korzenie NSZ sięgają przedwojennego Obozu Narodowo Radykalnego i im bynajmniej nie zależało na demokracji, prawach człowieka i poszanowaniu praw mniejszości. Chcieli państwa totalitarnego, ale na własną modłę. Owszem eneszetowcy walczyli z Niemcami i Sowietami czasami nawet bardzo ofiarnie, tyle że gdyby to oni wygrali, to ta Polska nie byłaby miejscem do życia dla wielu Polaków. Byłaby to polska wersja faszyzmu.

Warto sobie przypomnieć, co pisał o NSZ polityk socjalistyczny i działacz Polskiego Państwa Podziemnego, Zygmunt Zaremba:

NSZ tak samo, jak komuniści, i z podobnych powodów, zostali postawieni poza nawias Polski Podziemnej. Polska Podziemna przyjęła zasady demokracji i postępu społecznego i położyła je jako fundament niepodległości. NSZ wyznawał ideologię faszystowską, wrogą demokracji i postępowi społecznemu, komunizm niósł uzależnienie Polski od Rosji i metody polityczne tak bliźniaczo podobne do faszystowskich, że również nie mógł się znaleźć w organizacji, która kierowała walką narodu polskiego w czasie tej wojny.

I tu dochodzimy do sedna. Osoby bowiem, które oburzają się na czczenie Brygady Świętokrzyskiej i szerzej NSZ często równie mocno sprzeciwiają się ściąganiu z nazw ulic Armii Ludowej. Podobnie ci, którzy wynoszą na piedestał eneszetowców nie widzą problemu w potępianiu komunistycznego podziemia. A ja w jednym i drugim przypadku widzę hipokryzję.

NSZ i AL to dwie strony tego samego totalitarnego medalu. Jedni walczyli o ojczyznę „brunatną”, drudzy o „czerwoną”, ale mimo wszystko walczyli o ojczyznę. W obydwu formacjach było też mnóstwo żołnierzy, którzy w nosie mieli całą ideologię i zależało im tylko, żeby bić okupanta. Żołnierze jednej i drugiej formacji dokonywali czynów chwalebnych i haniebnych. Niektórzy żołnierze NSZ i AL są oskarżani o zbrodnie wojenne, ale jednocześnie Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz koncentracyjny, a Gwardia Ludowa biła się w getcie warszawskim.

Dlatego jako państwo albo się umawiamy, że oddajemy cześć wszystkim członkom antyniemieckiego podziemia, albo uznajemy, że na pomniki nadają się tylko ci, którzy służyli pod auspicjami legalnych władz w Londynie i Polskiego Państwa Podziemnego. Inne wyjście to czysta hipokryzja.





Udostępnij ten artykuł

,

Polecane artykuły
pokaż wszystkie artykuły
Reklama
Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2017 Kurier Historyczny. Projekt i wykonanie:logo firmy MEETMEDIA